). Nawet w kultowym "Uwaga pirat" padło hasło: "Jedziemy za nim jeszcze, bo on nam niezłą prędkość pokaże" .GOLFGTIOglądałem wczoraj program "Uwaga Pirat" i nasunęło mi się pytanie, kto tu jest właściwie piratem drogowym i czy postępowanie policji ma na celu zapewnienie bezpieczeństwa na drodze czy tylko naliczenie jak największego mandatu? Wszystkie przypadki z nieoznakowanymi radiowozami wyglądały podobnie. Trafia się kierowca przekraczający prędkość, a policja zamiast zatrzymać "zawodnika", jedzie dalej, bo "tu jeszcze miał za mało, bo go przyhamowały auta przed nim, zobaczymy, do ilu dojdzie i co jeszcze zrobi...". Takie stwierdzenia słychać w tle. Taki slalom na ruchliwej drodze trwa w najlepsze, jakby to były zawody. Policyjny radiowóz kopiuje wszystkie wykroczenia sprawcy, a tak naprawdę jest to cywilne auto, bo nie ma nawet widocznego koguta. Mnie, jako użytkownikowi drogi, jest obojętne, czy wyjeżdżając zza górki, zderzę się czołowo z prawdziwym "piratem" czy z nieoznakowanym radiowozem popełniającym te same wykroczenia. Podobny list wysłałem do redakcji TVN Turbo i od tego czasu komentarze w programie są zupełnie inne. Teraz panowie wykorzystują pierwsze bezpieczne miejsce do zatrzymania i już nie czekają na to, co się dalej stanie - obawiam się tylko, że to wyglądatak przed kamerami, a rzeczywistość jest taka, jak opisałem.M_156Kilka lat temu jechali za mną przez całe miasto i mnie punktowali: raz przekroczyłem linię ciągłą, raz wyprzedziłem w mieście na przejściu dla pieszych, dwa razy przekroczyłem dozwolone 60 (było 70 na wideo) - w sumie z 15-20 min. Zatrzymali mnie dopiero wtedy, gdy wjechałem w drogę osiedlową i podjechałem pod blok. Na szczęście wtedy nie sumowało sie wykroczeń, wiec mandat dostałem za największe wykroczenie, czyli wyprzedzanie na przejściu.DarcyPolicja z wideoradarem powinna interweniować natychmiast - tak jak w każdej innej sytuacji - jest wykroczenie, powinna być natychmiastowa reakcja. W innej sytuacji można oskarżyć taki patrol o nieprzeciwdziałanie zagrożeniu (jedzie szaleniec, a oni nie zatrzymują). Nie można domniemywać, że za chwilę kierowca dokona jeszcze gorszego wykroczenia. Skoro "pierwsze się nie liczy", to można by przyjąć założenie, że jeśli nie dokona drugiego, to za pierwsze też nie karzemy...AlfaWedług mnie samo używanie nieoznakowanych radiowozów do pościgów jest co najmniej dziwne. Skoro przekraczam prędkość, a policjanci jadą za mną nieoznakowanym radiowozem bez koguta i syreny, również łamią prawo. Chyba że jest ustawa pozwalająca im na łamanie przepisów, a jao niej nic nie wiem.MarcinBrzJeśli ja bym widział, że siedzi mi na ogonie auto, które wyraźnie mnie śledzi, to tym bardziej bym grzał, starając się uciec - skąd mam wiedzieć, że to nie jest jakiś bandzior? Myślę, że jeśli ktoś by się uparł i wziął dobrego prawnika, to przy odrobinie szczęścia jest w stanie wygrać sprawę przeciw policji, robiąc przy okazji skandal o prowokowanie niebezpiecznych zachowań na drodze...AlfaJakiś czas temu wracałem sobie z działki. Jechałem blisko pobocza z chęci ustąpienia drogi innym pojazdom, których kierowcy prędkość 90 km/h uznali za stanowczo ich niegodną. Więc nie zdziwiłem się, że wyprzedziła mnie Skoda Superb. Z uwagi na to, że zbliżał się szczyt wzniesienia, wyjechałem na środek pasa. Nagle zobaczyłem, że samochody za mną uciekają na pobocze przed pędzącym FordemMondeo. Sam też trochę ustąpiłem drogi. Dopiero gdy Ford był na wysokości moich drzwi, usłyszałem... ciche wycie syreny, jakby kot miauczał. Nieoznakowany radiowóz z wideorejestratorem ścigał Superba (po jakimś czasie obydwa pojazdy stały na poboczu). Skąd kierowca może wiedzieć, że jest ścigany przez policję, skoro nie słyszy zbyt cichej syreny (sam ledwo ją słyszałem, choć nie miałem włączonej głośno muzyki)? Malutki kogut na dachu w lusterku wstecznym w słońcu może być niewidoczny. Jedyne, co rzucało się w oczy, to silniej świecące reflektory policyjnego samochodu, ale to o niczym nie mówi. Policyjny Ford Mondeo stworzył większe zagrożenie dla ruchu, wyprzedzając przed wzniesieniem niż pirat drogowy, którego ścigał...m1Miałem podobną sytuację, tylko że ja byłem taką "Skodą Superb".Jechałem dostawczakiem (lusterka tylko boczne) i w pewnym momencie na ogonie usiadł mi jakiś samochód. Odruchowo przyśpieszyłem (z ok. 60-70km/h do 70-80 km/h (było to na terenie zabudowanym). I tak jechałem przed nim (siedział mi na ogonie) przez jakiś czas, aż w końcu zjechałem na pobocze, żeby poszedł w siną w dal. Jakież było moje zdziwienie, kiedy usłyszałem syrenę, gdy mnie wyprzedzał, a zza szyby policjant wystawił lizaka. Gdy się zatrzymałem, policjant zaczął krzyczeć, że mam szczęście, że do mnie nie strzelali, bo ewidentnie im uciekałem i nie chciałem się zatrzymać. Gdy już podjechali do mnie, okazało się, że rzeczywiście ścigali mnie za to, że wyprzedziłem wcześniej ciężarówkę w miejscu niedozwolonym. To pokazuje, że nieoznakowany radiowóz, nawet jeśli jedzie na sygnale, może być nierozpoznany i stwarzać zagrożenie na drodze. Ja do chwili, kiedy nie zrównał się z moim autem, nie słyszałem syreny i nie zauważyłem sygnałów świetlnych. Powinni od razu zatrzymywać delikwenta, a nie bawić się w kotka i myszkę.Tommy_LeeNie lubimy "tajnej" policjiNasz artykuł "Pościg bezprawny?" zamieszczony w nr. 5 AŚ wywołał "burzę" w internecie. Otrzymaliśmy też kilkaset e-maili w tej sprawie. Większość Czytelników podziela pogląd, że policjanci jadący nieoznakowanym radiowozem wyposażonym w wideorejestrator powinni natychmiast zatrzymywać "pirata" i nie czekać, aż "nabroi" bardziej. Są też i takie opinie, że osoby popełniające wykroczenie warto traktować bezwzględnie.Czy bronimy piratów drogowych?Z zaciekawieniem przeczytałem Pański artykuł pt. "Pościg bezprawny?" i muszę przyznać, że dawno już na łamach Państwa pisma nie zdarzyło mi się przeczytać takich (muszę tu użyć tego słowo) bzdur. Teza postawiona w artykule wpisuje się doskonale w cały kierunek, jaki w tych kwestiach obiera "Auto Świat", a mianowicie: są oni i my. Oni, czyli organy państwowe, i my, czyli kierowcy. Oni i my nie są po to, żeby współdziałać dla dobra ogółu, ale po to, aby ze sobą walczyć. Ja na szczęście nie popieram takich tez, popieram natomiast działania policji. Artykuł, którego jest Pan autorem, bardzo wybiórczo traktuje o pewnych aspektach. Oglądam czasami programy przedstawiające pracę samochodów z wideorejestratorami i widzę, że głównym powodem niemożliwości wcześniejszego zatrzymania kierowcy łamiącego przepisy, jest brak bezpiecznego miejsca. Częstokroć także policjanci nie są w stanie dogonić pojazdu, który ma być zatrzymany, a to właśnie dlatego, że sami nie chcą stwarzać dodatkowego zagrożenia, na co Pan wskazywał. Przykładem może być wyprzedzanie na zakręcie, pod górę itp. Samochód policyjny wstrzymuje wtedy swoje manewry do czasu, kiedy będzie mógł je wykonać bezpiecznie. Uważam, że kontrole prowadzone przez samochody z wideorejestratorami są jak najbardziej wskazane i powinny być rozwijane jako jedne z najskuteczniejszych. Ciągle wpisujecie się Państwo niestety w ton obronny kierowców nagminnie łamiących przepisy, czym zapewne zyskujecie sobie ich poklask, a ponieważ większość kierowców przepisy łamie, to ich zadowolenie z lektury Państwa pisma jest tym większe. Szkoda, że boicie się Państwo popularyzować bezpieczną jazdę za wszelką cenę, nie tylko prezentując teoretyczne rozważania na temat przepisów, lecz także napiętnowując konkretne zachowania.Z poważaniem, MichałChcemy jasnych regułWbrew temu, co mi czasem zarzucano, nie jestemwrogiem rygorystycznego ścigania piratów drogowych. Ba, uważam nawet, że w niektórych sytuacjach używanie aut z wideorejestratorami jest uzasadnione. Tyle tylko, że policja powinna działać na podstwie jasnych reguł. Policjanci, wykonując swoje ustawowe zadania, nie mogą sami stać ponad prawem. Z technicznego punktu widzenia nie ma wcale potrzeby ścigania jakiegoś samochodu, żeby stwierdzić i udowodnić, z jaką jedzie prędkością. Dostępne są np. radary mogące mierzyć i dokumentować szybkość z jadącegosamochodu bez potrzeby zrównywania się z nim! Nie twierdzę też, że wszyscy policjanci przy obecnym sposobie wykonywania pomiarów zachowują się źle, niestety w wielu przypadkach "instynkty łowieckie" wygrywają z rozsądkiem. A to jest niebezpieczne i bardzo nieładnie wygląda.Piotr Szypulskidziennikarz działu "Porady"My i Oni?Jeśli chodzi o podział na "my" i "oni", to nie my go tworzymy, tylko organy prawodawcze produkujące masowo buble prawne, albo popełniające grzech zaniechania. Konsekwencje ponoszą kierowcy (ale także!) funkcjonariusze. Przykłady? Strażnicy miejscy wysyłani w miasto z fotoradarem wbrew przepisom ustawy, celnicy zmuszani do wypisywania bzdur w swoich decyzjach podatkowych, a także policjanci w autach z wideorejestratorem w praktyce wyjęci spod prawa. Nie jestem zwolennikiem pobłażania "piratom", ale braku ograniczeń dla funkcjonariuszy policji też nie akceptuję. Procedura spotkania pomiędzy stróżem prawa a osobą, która je łamie, musi być dokładnie uregulowana przepisami. W przeciwnym wypadku na konflikt z prawem naraża się zarówno funkcjonariusz, jak i sprawca wykroczenia - obaj przecież nie wiedzą, jak się zachować w danej sytuacji. Maciej Brzezińskiszef działu "Porady"
Czekać czy "zwijać"?
Moim zdaniem po pierwszym wykroczeniu powinni wyciągać koguta i "zwijać" pirata! Także m_156 ten temat kiedyś poruszał (por. następny list - red.