Tak z ręką na sercu – czy ktokolwiek pamięta o tym, żeby nawet zimą, zgodnie z zaleceniami fachowców, raz na jakiś czas włączyć klimatyzację, żeby nie ucierpiała z powodu długiej bezczynności? Tyle że nawet regularne korzystanie z układu nie daje gwarancji, że jest on sprawny.

Z klimatyzacji z czasem ubywa czynnika chłodzącego – to normalne, bo chłodziwo ucieka nawet przez mikroskopijne pory przewodów elastycznych i uszczelnień. Ubytki rzędu 5-10 proc. chłodziwa rocznie uchodzą za normalne, a powodujące je nieszczelności nie są wykrywane podczas standardowych testów. Po kilku latach bez uzupełniania chłodziwa układ będzie chłodził coraz słabiej, aż w końcu nie uda się go uruchomić, bo zadziała zabezpieczenie odłączające kompresor przy zbyt niskim ciśnieniu w układzie. Tyle że w wielu autach takiego zabezpieczenia nie ma, a kompresor pracujący „na sucho” szybko się zaciera. Koszt wymiany i czyszczenia układu z opiłków to kilka tysięcy złotych!