- Produkty spożywcze są na stacjach zawsze droższe niż w zwykłych sklepach.
- Prawdziwy szok wywołuje porównanie cen paliw, bo tankowanie przy autostradzie to coś dla naprawdę bogatych
- Tankując w mieście, zaoszczędzisz np. na... obiad w którymś z autostradowych fast foodów
Wczesne niedzielne popołudnie pod koniec lipca, autostrada A1 gdzieś w okolicach Torunia. Cała Polska wraca znad morza, trwa właśnie wymiana turnusów. Gęsty ruch, oba pasy zajęte, prędkość oscyluje wokół 100-120 km/h, część osób porusza się raczej spokojnie, zdając sobie sprawę z tego, że gdy wszyscy naraz jadą tą samą trasą, to o luz trudno. Harmonię mąci w pewnej chwili czarny Range Rover Sport, który lewym pasem dzielnie przebija się do przodu – gdy ktoś po dobroci nie zjeżdża, w ruch idzie lewy kierunkowskaz, a dystans dzielący Range’a od zderzaka poprzedzającego auta spada niemal do zera. Za chwilę jednak czarny SUV znika z pola widzenia, sytuacja wraca do normy.
I gdy wydaje się, że w tak miłej atmosferze dojedziemy aż do samej Łodzi, nagle oba pasy hamują. Robi się gorąco, niektórzy włączają światła awaryjne. Po chwili wszystko jasne: na prawym pasie zrobił się korek do zjazdu na stację paliw. To punkt, w którym dodatkowo można zjeść pysznego hamburgera, więc znużeni długą drogą urlopowicze jak jeden mąż nagle postanawiają zjechać i skorzystać z usług stacji oraz (lub) pożywnego fast foodu.
Zaczynamy od tej anegdoty, gdyż za jednym zamachem ukazuje kilka problemów związanych z polskimi autostradami. Niska przepustowość w chwilach największego ruchu i brak kultury (wiedzy?) u niektórych kierowców to jedno, wciąż nieco za mała liczba stacji i restauracji – drugie. Jest i tak o wiele lepiej niż np. w 2012 r., gdy przy nowo otwartym odcinku A1 nie było zupełnie gdzie tankować, ale braki i tak nadal są widoczne. Kończy się tym, że podróżni muszą zjeżdżać jednocześnie na te same parkingi i stacje, które na dodatek każą sobie bardzo słono płacić.
Tego, że paliwo jest droższe niż gdzie indziej, należało się spodziewać – wszak większość kierowców jadących autostradą nie będzie traciła czasu na szukanie punktów tankowania poza trasą. Operator stacji tylko zaciera ręce, bo łatwo zarobi o wiele większe pieniądze. Sezonowi urlopowicze – gdy przepłacą raz czy dwa razy w roku – może nawet nie będą narzekać, ale co mają powiedzieć ci, którzy autostradami/drogami szybkiego ruchu pokonują dziesiątki tysięcy kilometrów rocznie?
Różnica w cenie paliwa to nawet ponad 50 gr/l!
Znacznie ciekawsze jest jednak to, że droższe są nawet niektóre produkty spożywcze. Różnice w cenie pomiędzy stacjami w miastach i przy trasach może nie są wielkie, ale dla ich operatorów i tak mają sens, zwłaszcza że w sezonie urlopowym zwiększony ruch pozwoli zarobić odczuwalnie więcej. Kupujesz kawę, kanapkę, batona? Nie zbankrutujesz. Ale jeśli konieczne okażą się większe zakupy dla kilku osób – lepiej się zastanowić.
Stąd więc pomysł na niniejsze zestawienie, w którym porównujemy ceny paliw oraz produktów spożywczych między stacjami tych samych operatorów przy autostradzie A2 (odcinek Warszawa–Łódź) oraz w samej Warszawie. Jak wspomnieliśmy, paliwo jest już odczuwalnie droższe, ale zwyżki przy innych trasach potrafią być jeszcze zdecydowanie większe – poczuje je każdy, kto jadąc np. do Niemiec, przypomni sobie, że trzeba zatankować na którejś z ostatnich stacji przed granicą. W takim wypadku naprawdę radzimy zjechać, bo np. z A2 do Słubic jest blisko, a w mieście ceny paliw – choć wysokie – okazują się nieco normalniejsze.
Co mówi nasza tabelka? Na przykład to, że tankując 50 l benzyny 95-oktanowej na miejskiej stacji Shella, zapłacisz 254 zł, a taka sama ilość paliwa przy autostradzie A2 wiąże się już z wydatkiem na poziomie 279,50 zł, czyli o 25,50 zł więcej. Za tyle można np. zjeść obiad.
Jedzenie na stacjach benzynowych jest zawsze drogie
Z kolei ceny produktów spożywczych uwzględnionych uzupełniamy dodatkowo o dane z dwóch sklepów: są to duży supermarket (Auchan) i dyskont (Biedronka). Te dane tylko potwierdzają to, o czym pisaliśmy w marcu, gdy koncerny paliwowe – ze względu na zakaz handlu w niedziele – zaczęły szykować się do przekształcenia wybranych stacji paliw w supermarkety. Wysoka marża to norma, bo np. różnica w przypadku puszki Red Bulla (250 ml) potrafi między najtańszym miejscem (dyskont) a najdroższym (stacja przy A1) sięgnąć 63 proc. (!) W takiej sytuacji można włączyć nawigację GPS i sprawdzić, czy w pobliżu danej autostrady nie ma przypadkiem... zwykłego sklepu.
Kolejna kwestia to zakup zagranicznych winietek autostradowych na polskich przygranicznych stacjach paliw. Dobry pomysł: jeśli to możliwe, zaopatrzcie się w nie przed wyjazdem (np. przez internet i oficjalną stronę operatora) albo kupcie je dopiero w danym kraju, ale już po przekroczeniu granicy. Jadąc, dajmy na to do Chorwacji przez Austrię i Czechy, możecie czeski odcinek D1 pokonać od przejścia w Gorzyczkach do węzła w Ostrawie bez winiety i kupić ją w „nominalnej” cenie na którejś z tamtejszych stacji. Tymczasem w Polsce dopłaty bywają tak duże, że ocierają się o zwykłe zdzierstwo. Odpowiednie zaplanowanie podróży pozwala naprawdę obniżyć koszty.
Jak jeździć po autostradzie? Czego nie robić?
Na koniec kilka ogólnych uwag dotyczących jazdy ekspresówkami/autostradami. Lewy pas służy do wyprzedzania, poruszamy się możliwie blisko prawej krawędzi jezdni (co dodatkowo oznacza, że nie jeździmy bez potrzeby środkowym pasem!), zachowujemy dystans od poprzedzającego auta, a zbliżając się do węzła, ułatwiamy innym samochodom włączenie się do ruchu.
Wyprzedzanie z prawej w teorii jest dozwolone, ale obarczone dość dużym ryzykiem. Na autostradzie nie wolno zatrzymywać się poza wyznaczonymi miejscami ani zawracać czy też cofać, a to się ostatnio zdarzało – z racji wypadku i zamknięcia danego odcinka „zaradni” kierowcy postanowili, że pasem awaryjnym cofną się do poprzedniego węzła.
Ograniczenie prędkości:
- 120 km/h – drogi klasy „S” (ekspresowe dwujezdniowe),
- 140 km/h – autostrady.
W przypadku korka warto zrobić tzw. korytarz ratunkowy – jeszcze nie jest obowiązkowy (za to za granicą często – owszem!), ale ułatwi służbom ratunkowym dotarcie na miejsce ewentualnej kolizji. Uwaga: na polskich autostradach zaczynają znów pojawiać się fotoradary stacjonarne GITD– np. węzeł Sośnica (zjazd z A1 na A4).
Naszym zdaniem
Produkty spożywcze są na stacjach drogie, ale to wiedzieliśmy już wcześniej. Jak się okazuje, taka sama drożyzna dotyczy punktów położonych w mieście, jak i tych przy autostradach – dużych różnic brak. Ciekawie wygląda porównanie cen paliw, bo przy drodze szybkiego ruchu benzyna potrafi być nawet o ponad 50 gr droższa, i nie dotyczy to ostatniej stacji przed przejściem granicznym z Niemcami...