• Produkty spożywcze są na stacjach zawsze droższe niż w zwykłych sklepach.
  • Prawdziwy szok wywołuje porównanie cen paliw, bo tankowanie przy autostradzie to coś dla naprawdę bogatych
  • Tankując w mieście, zaoszczędzisz np. na... obiad w którymś z autostradowych fast foodów

Wczesne niedzielne popołudnie pod koniec lipca, autostrada A1 gdzieś w okolicach Torunia. Cała Polska wraca znad morza, trwa właśnie wymiana turnusów. Gęsty ruch, oba pasy zajęte, prędkość oscyluje wokół 100-120 km/h, część osób porusza się raczej spokojnie, zdając sobie sprawę z tego, że gdy wszyscy naraz jadą tą samą trasą, to o luz trudno. Harmonię mąci w pewnej chwili czarny Range Rover Sport, który lewym pasem dzielnie przebija się do przodu – gdy ktoś po dobroci nie zjeżdża, w ruch idzie lewy kierunkowskaz, a dystans dzielący Range’a od zderzaka poprzedzającego auta spada niemal do zera. Za chwilę jednak czarny SUV znika z pola widzenia, sytuacja wraca do normy.

I gdy wydaje się, że w tak miłej atmosferze dojedziemy aż do samej Łodzi, nagle oba pasy hamują. Robi się gorąco, niektórzy włączają światła awaryjne. Po chwili wszystko jasne: na prawym pasie zrobił się korek do zjazdu na stację paliw. To punkt, w którym dodatkowo można zjeść pysznego hamburgera, więc znużeni długą drogą urlopowicze jak jeden mąż nagle postanawiają zjechać i skorzystać z usług stacji oraz (lub) pożywnego fast foodu.