• Wiele aplikacji, z których regularnie korzystamy, zużywa olbrzymie ilości danych
  • Koszty roamingu danych, jeśli wyjedziemy poza Unię Europejską, bywają ekstremalnie wysokie
  • Często nie trzeba nawet wyjeżdżać za granicę, żeby znaleźć się w zasięgu zagranicznego operatora komórkowego

Na terenie Unii Europejskiej korzystanie z telefonów komórkowych jest relatywnie tanie – połączenia kosztują grosze, a zwykle duże lub wręcz nieograniczone ich pakiety mamy w abonamentach, podobnie jest z SMS-ami, MMS-ami, większość z nas może też bez obaw o koszty pobierać i wysyłać przez smartfona duże pakiety danych. Od 2017 roku podróżując po krajach unijnych, nie trzeba się też obawiać kosztów roamingu – obowiązuje zasada "roam like at home" – czyli koszty rozmów czy przesyłu danych (z pewnymi ograniczeniami) powinny być takie same we wszystkich krajach UE. Do takiej wygody łatwo się przyzwyczaić. Bardzo łatwo jest też zapomnieć, że te wszystkie udogodnienia obowiązują tylko na terenie Unii Europejskiej, a przecież nie wszystkie kraje w Europie do niej należą. Poza Unią Europejską korzystanie ze smartfonów z numerami zarejestrowanymi u polskich operatorów może być drogie. Jak bardzo?

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo

500 złotych za godzinę jazdy z darmową nawigacją

Zdarza ci się używać nawigacji w smartfonie? Choćby tej najpopularniejszej, darmowej, dostarczanej przez Google? Godzina korzystania z takiej nawigacji oznacza przesył 5-10 megabajtów danych. Jeśli wielokrotnie zmieniamy podczas jazdy trasę albo wybierzemy widok mapy satelitarnej, może to być kilkadziesiąt megabajtów na godzinę nawigowania. Na terenie UE to wartości w zasadzie pomijalne, ale jeśli skorzystamy z transferu danych za pośrednictwem pozaunijnego operatora, to można się później bardzo zdziwić rachunkiem. Jeśli np. będąc w Szwajcarii, zechcemy skorzystać z nawigacji na smartfonie z abonamentem z Polski, to za każdy przesłany megabajt zapłacimy ok. 30-45 złotych (np. w sieci Orange standardowa stawka za przesył danych to 31,76 zł/mb, w T-mobile, w zależności od umowy może to być np. 40,30 zł). To oznacza, że godzina jazdy z nawigacją może nas z łatwością wynieść 300-600 zł. Oczywiście, w chwili, kiedy opuszczamy macierzystą sieć i rozpoczynamy połączenia w ramach roamingu, dostajemy SMS-a z informacją o wysokości opłat. Warto się im przyjrzeć, bo na pierwszy rzut oka mogą wcale nie wyglądać groźnie, np. "koszt transmisji danych: 4,03 zł", tyle że mowa jest opłacie za każde rozpoczęte 100 kB, czyli 1/10 megabajta, czyli tyle, co nic.

SMS informujący o opłatach za roaming. Nie ignoruj go! Foto: Auto Świat
SMS informujący o opłatach za roaming. Nie ignoruj go!

Warto też wiedzieć, że jeśli nie wyłączymy roamingu danych, to nawet jeśli nie uruchomimy nawigacji, nasz smartfon i tak może wysyłać i pobierać znaczne ilości danych, np. w przez działające w tle aplikacje mediów społecznościowych czy poczty, albo na skutek automatycznych aktualizacji oprogramowania, czy zapisu kopii zapasowych. Warto też pamiętać, że często łącząc nasz telefon z fabrycznym zestawem głośnomówiącym czy z aplikacjami takimi jak Android Auto czy Apple Carplay, wyrażamy zgodę na to, żeby z naszej komórkowej transmisji korzystał samochód.

Majątek za nawigowanie po Podlasiu? To możliwe

Warto wiedzieć, że fale radiowe nie uznają granic państw – czasem wystarczy, że znajdziemy się w pobliżu granicy, żeby nasz telefon – o ile nie zablokujemy mu tej opcji – nawiązał połączenie z zagraniczną siecią. Np. na Podlasiu w wielu miejscach zasięg białoruskich stacji bazowych telefonii komórkowej jest lepszy niż polskich, więc jeśli zignorujemy SMS-a o rozpoczętym roamingu, bardzo szybko możemy stracić duże pieniądze. Wystarczy np. przejść się plażą na dłuższy spacer za Krynicę Morską, żeby znaleźć się w zasięgu rosyjskich operatorów komórkowych. Do podobnych sytuacji może dojść też np. w Niemczech, Francji czy we Włoszech w okolicach granicy ze Szwajcarią.

Czasem wystarczy się zbliżyć do granicy kraju, żeby wejść w zasięg zagranicznego operatora. Foto: Tobias Arhelger / Shutterstock
Czasem wystarczy się zbliżyć do granicy kraju, żeby wejść w zasięg zagranicznego operatora.

W tych krajach nie musisz bać się kosztów roamingu

Mając telefon u polskiego operatora, nie trzeba obawiać się kosztów rozmów i przesyłu danych w następujących krajach: Austria, Belgia, Bułgaria, Chorwacja, Cypr (Republika Cypryjska), Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Francja, Gibraltar, Grecja, Gujana Francuska, Gwadelupa, Hiszpania (w tym Wyspy Kanaryjskie), Holandia, Irlandia, Litwa, Luksemburg, Łotwa, Malta, Martynika, Niemcy, Portugalia (w tym Madera i Azory), Reunion, Rumunia, Słowacja, Słowenia, Szwecja, Węgry, Włochy. Na preferencyjne warunki można też liczyć w krajach, które wprawdzie do UE nie należą, ale są członkami Europejskiego Obszaru Gospodarczego, czyli w Norwegii Islandii, Liechtensteinie. Polsce operatorzy mają też zwykle preferencyjne stawki roamingu w Wielkiej Brytanii.

Jak taniej korzystać ze smartfona poza Unią Europejską?

Jeśli wyłączenie roamingu danych nie jest dla nas rozwiązaniem, bo chcemy móc korzystać ze wszystkich funkcji smartfona, jest kilka innych możliwości. Pierwsza to wykupienie z góry u swojego operatora promocyjnego pakietu danych i połączeń w roamingu. Kosztuje to zwykle kilkadziesiąt złotych – ilość danych powinna wystarczyć do obsługi nawigacji, ale już np. filmów zbyt długo na smartfonie nie pooglądamy. Innym rozwiązaniem jest zakup prepaidowej karty SIM u lokalnego operatora.