Okazało się to bardzo kłopotliwe z powodu zaniku numerów fabrycznychsilnika. Teraz czeka mnie kłopotliwa i kosztowna procedura nabijania nowych numerów. Przedstawiciel Fiat Auto Poland nie ma zamiaru naprawiać swojej fuszerki. Dobrze zna problem, lecz umywa ręce, twierdząc, że po zmianie przepisów w 2002 roku tylko wydziały komunikacji mogą nabijać numery.Przedtem zanikające numery były powtórnie nabijane na koszt Fiata. Fabryki Fiata nie wybijają numerów w sposób trwały, lecz delikatnie tzw. metodą igłową niezapewniającą trwałego oznakowania silnika. Sławomir SzwedOdpowiedź firmy Fiat Auto PolandZdarzają się przypadki zanikania numerów silnika. Do roku 2002 Fiat Auto Poland SA był upoważniony do odtwarzania tych numerów. Od roku 2002 zgodnie z przepisami ustawy Prawo o ruchu drogowym procedura określająca sposób postępowania w przypadku nieczytelnych numerów silnika przewidziana decyzją Ministerstwa Transportu i Gospodarki Morskiej przestała obowiązywać. Według tej ustawy jedynym kompetentnym organem do nadania cech identyfikacyjnych pojazdu jest starosta właściwy w sprawach rejestracji pojazdu, który wydaje stosowną decyzję. Mając na uwadze istniejący na dzień dzisiejszy stan prawny, Fiat Auto Poland nie ma możliwości zastosowania w takich przypadkach wcześniejszych procedur.Gdy nasz Klient po naniesieniu numeru silnika wystąpi do Obsługi Posprzedażnej Fiat Auto Poland o zwrot poniesionych kosztów (dołączając stosowne dokumenty), zostaną mu one zwrócone.Bogusław Cieślar, szef działu prasowego FAPOd redakcjiFiat zapewnia, że zwróci koszty za nabicie numerów. To dobra wiadomość. Problem znikających numerów na silnikach w niektórych modelach Fiata jest znany od lat. Jednak właściciele takich aut mogą spać spokojnie, gdyż numerów silnika nie trzeba już wpisywać do formularzy przy rejestrowaniu auta. Silnik jest traktowany jako część zamienna. Nabijanie numerów nie jest więc konieczne - wystarczy wymienić dowód rejestracyjny.Samochody tracą na wartościDwa miesiące temu skradziono mi na parkingu samochód. Auto było ubezpieczone w firmie PZU (ubezpieczenie trwało 8 miesięcy). Podczas podpisywania polisy AC zapytałem przedstawiciela PZU, czy w razie kradzieży pojazdu otrzymam pełną kwotę ubezpieczenia czy też wartość pomniejszoną o zaistniałą szkodę? Odpowiedź była jednoznaczna: w razie kradzieży dostanie pan 100 proc. odszkodowania. Niestety, kiedy przyszło do wypłaty, PZU zaproponowało odszkodowanie niższe, tj. 63 proc. wartości ubezpieczenia. Czy jest ono zgodne z prawem oraz kwotą zawartą na polisie AC.Dane Czytelnika do wiadomości redakcji Odpowiedź redakcjiKwota ubezpieczenia nie musi być w tym przypadku równa kwocie wypłaconego odszkodowania. Tym bardziej, że od daty ubezpieczenia minęło 8 miesięcy, podczas których wartość samochodu na pewno zmalała. Czy jednak aż o 37 proc.? Zwrot pełnej wartości polisy AC jest możliwy, ale tylko w przypadku pojazdów w wieku do 6 miesięcy. Po tym okresie liczona jest strata wartości auta.Korozja w 4-letnim GolfieJestem pierwszym właścicielem Volkswagena Golfa kombi z 2001 r. Auto ma 67 tys. km przebiegu i jest bezwypadkowe, a mimo to koroduje w nim od środka klapa bagażnika. Przeglądy samochodu odbywały się regularnie w ASO VW. Nie dokonałem tylko jednego przeglądu stanu powłoki lakierniczej, co wg serwisu uprawnia go do odmowy naprawy rdzewiejącego elementu. Sprawa jest o tyle ciekawa, że obecnie nie ma obowiązku przeprowadzania takiego przeglądu.Andrzej AntończykOdpowiedź VolkswagenaW pojazdach sprzedanych z książkami inspekcji nadwozia przeglądy są konieczne. W 2005 r. obowiązek ten został zniesiony i w indywidualnych przypadkach możliwe jest uznanie roszczeń klienta nawet wówczas, gdy inspekcja stanu nadwozia nie była w terminie wykonana.Leszek KempińskiZa dzika nikt nie odpowiadaJestem właścicielem Audi 80 z 1995 roku. Samochód ma tylko ubezpieczenie OC. Gdy jechałem drogą krajową z Lublińca do Opola, z pola wyskoczył dzik i uszkodził cały przód auta. Po lewej stronie drogi był las należący do nadleśnictwa Opole, po prawej - pola uprawne. Wezwałem policję. Opisali zdarzenie. Stwierdzili, że nie było znaku "Zwierzęta dzikie". Przyjechali też pracownicy nadleśnictwa. Zabrali dzika i powiedzieli, że ich ta sprawa nie dotyczy. Koszty lawety i naprawy samochodu wyniosły około 4,8 tys. zł. Ubezpieczony jestem w Warcie. Do dzisiaj firmanie wypłaciła mi odszkodowania. Pracownicy Warty poinformowali mnie, że nie otrzymam odszkodowania, ponieważ "nie ma z kogo ściągnąć pieniędzy, bo dzik nie ma OC". Gdzie mogę się ubiegać o zwrot poniesionych kosztów?Zbigniew SaneckiNasz redakcyjny prawnik, powołując się na orzeczenie Sądu Najwyższego, stwierdził, że jeżeli szkoda została spowodowana przez zwierzę żyjące na wolności (dzik, sarna itp.), to należy ją zlikwidować ze swojego ubezpieczenia AC. W przypadku braku AC koszty naprawy ponosi niestety właściciel samochodu. Inaczej traktowana byłaby szkoda spowodowana przez zwierzę hodowlane - odpowiedzialność ponosiłby właściciel zwierzęcia.
Interwencje
Znikające numery w FiatachPo ukończeniu trzyletniej umowy leasingowej stałem się właścicielem Fiata Punto. Przy tej okazji trzeba było przerejestrować auto.