Na parkingu w warszawskim Wawrze niedawno przeszła niewielka burza gradowa, która poważnie uszkodziła dach, maskę i tylną klapę nowiutkiej Toyoty Avensis naszego Czytelnika. Zniszczeniu oparły się tylko starsze, co najmniej kilkuletnie samochody. Na karoseriach nowych i drogich aut pozostały liczne niewielkie wgniecenia.
Takie uszkodzenia nowego samochodu to katastrofa: jeździć z tym nie sposób, bo nie po to kupowaliśmy nowe auto, aby teraz mieć blachę pofalowaną jak dach po tornado, a zlecać szpachlowanie i malowanie to ogromna strata, nawet jeśli za naprawę zapłaci ubezpieczyciel.
Jak naprawić wgniotki bez szpachli i lakierowania?
Po pierwsze, lakier renowacyjny to nie to samo co fabryczny. Po drugie, wartość handlowa samochodu z malowanym dachem, klapami, a często także drzwiami spada o co najmniej kilka tysięcy zł. W tej sytuacji należy zrobić wszystko, aby naprawić auto, unikając lakierowania!
W Polsce działa wielu wysokiej klasy fachowców, którzy potrafią wyprostować wgniecenia, nie naruszając lakieru. Ważne, aby trafić na osobę, która już umie to robić, a nie taką, która dopiero się uczy.
Niestety, źle wyprostowanego wgniecenia, gdy został ślad po naprawie, fachowiec nie będzie już w stanie usunąć bez lakierowania. W przypadku takiej naprawy (z oczywistych względów wykonanej poza warsztatem dilerskim), jeśli zostanie wykonana profesjonalnie, nie stracimy gwarancji na lakier i perforację nadwozia.
Nawet blacharz nie pozna, że blachy były prostowane; można też przed naprawą zapytać o stanowisko gwaranta. W przypadku naszego czytelnika Toyota wyraziła zgodę na usuwanie wgnieceń w znanej sobie firmie.
Ile kosztuje naprawa po gradobiciu?
Jeśli chodzi o koszty, mogą one być porównywalne z klasycznym malowaniem: chociaż usunięcie pojedynczej wgniotki kosztuje 100-200 zł, czyli bardzo dużo, to już naprawa dachu z kilkudziesięcioma wgnieceniami to koszt 600-1000 zł. Za naprawę całego poobijanego samochodu zapłacimy nawet 2-2,5 tys. zł, jednak w przypadku drogich aut to się opłaca.
Ponadto ubezpieczyciel – tak samo jak w przypadku klasycznej naprawy – zapłaci za nią, bo nie ma wyjścia. Zanim dowiemy się, ile konkretnie będzie kosztować naprawa naszego samochodu, musimy go pokazać fachowcom, którzy będą naprawiać wgniecenia. Zdjęcia na pewno nie wystarczą.
Fachowiec musi też ocenić, czy usługa w ogóle będzie możliwa. Niektóre wgniotki ze względu na umiejscowienie nie dadzą się wyprostować – np. na krawędzi dachu lub jeśli trafiły bezpośrednio na wzmocnione miejsce.
Czy godzimy się usunąć 99 proc. wgnieceń, a pozostałe zostawić – to nasz wybór. Nie należy się bać o trwałość naprawy – wyciąganie bez lakierowania to najlepszy i najtrwalszy sposób zlikwidowania uszkodzeń.
Prostowanie dużych powierzchni: maski, dachu, klap
Sprawa wydaje się banalnie prosta: wgniecenia trzeba po prostu wypchnąć w taki sposób, aby nie pękł lakier i blacha wróciła do pierwotnego kształtu. Nie próbujcie tego zrobić sami, chyba że auto jest stare i nie macie nic do stracenia!
Jeśli chcecie, kupcie starą maskę i poćwiczcie – to akurat niewiele kosztuje. W każdym razie tylko nieliczni blacharze potrafią tak manipulować łyżkami do prostowania wgnieceń, aby nic nie uszkodzić i uzyskać zadowalający efekt.
Niewłaściwa manipulacja powoduje, że nie da się już uzyskać idealnej powierzchni. Dodatkowe problemy to często konieczność odklejenia podsufitki, a czasem – zniszczenia wygłuszeń maski.
Naprawy poobijanych drzwi
Wgniecenia w drzwiach czasem prostuje się, zdejmując boczki tapicerskie (w autach bez uchylanej szyby nie ma innej możliwości), ale najczęściej udaje się dostać do nich, wsuwając plastikowy klin w szparę opuszczanej szyby – tak jest o wiele szybciej.
Problemy pojawiają się, gdy wgniecenie umiejscowione jest na przetłoczeniu lub ostrym załamaniu elementu – takie usterki często nie dają się prostować bez szpachlowania i lakierowania.
To samo dotyczy wgniotek położonych tuż nad wzmocnieniem, ale tu z kolei pojawiają się one stosunkowo rzadko, gdyż blacha jest tam sztywniejsza. W razie braku dostępu od wewnętrznej strony elementu stosuje się plastikowe grzybki, które przykleja się do lakieru, a następnie pociąga nimi udarowo.
Naprawom sprzyja: cienka blacha (która jest jednocześnie bardziej podatna na wgniecenia spowodowane gradem czy drzwiami innego auta), oryginalny lakier. Przeszkadza w naprawach: wcześniejsza tradycyjna naprawa blacharska połączona ze szpachlowaniem – jest duże ryzyko, że lakier odpadnie lub pęknie.
Wyciąganie wgnieceń w karoserii "na klej"
Podstawowy zestaw niezbędnych narzędzi: pistolet do klejenia na ciepło (tzw. glue-gun), plastikowe grzybki różnej wielkości, blacharski młotek bezwładnościowy.
Amatorski zestaw przyrządów tego typu to koszt zaledwie 200-250 zł, jednak – podobnie jak w przypadku samodzielnych prób wypychania wgnieceń – warto to robić tylko wtedy, gdy nie mamy nic do stracenia.
Klej sprzedawany w tzw. laskach rozgrzewa się pistoletem, nakłada na grzybek i przykleja – po wystygnięciu, czyli bardzo szybko, osiąga on wystarczającą przyczepność. Następnie pociąga się za grzybki, przy czym ważne jest, aby robić to udarowo – inaczej nic nie zdziałamy. Z równą łatwością usuwa się klej.
Galeria zdjęć
GRAD prawie zawsze uszkadza oprócz dachu maskę silnika i tylną klapę, a także górne części wszystkich drzwi, czasem też błotniki.
LAMPA „wyciąga” niedoskonałości lakieru o wiele lepiej niż światło dzienne. Jeśli nie widać ich pod lampą, to znaczy, że ich nie ma.
WGNIOTKI W MASCE wpycha się od spodu, wykorzystując otwory technologiczne.
ŁYŻKĘ do prostowania wgnieceń wprowadza się przez istniejące otwory, czasem jednak trzeba zerwać wygłuszenie maski.
TAM, GDZIE TO NIEZBĘDNE, blacharze używają też pobijaków z tworzywa sztucznego, aby wyrównać wybrzuszenie blachy.
KOŃCOWY etap pracy: czyszczenie oraz polerowanie auta usuwające powstałe rysy. Po polerowaniu lepiej widać efekt pracy.