Chcesz odłożyć w czasie poważne awarie silnika i jego osprzętu (tzn. wszystkich urządzeń, które mają jakikolwiek kontakt z olejem)? Częściej wymieniaj olej silnikowy! Oznacza to, że interwały jego wymiany, określone przez producenta samochodu, a w szczególności tzw. wydłużone okresy międzyprzeglądowe, należy skracać.
W przypadku niektórych modeli samochodów opłaca się skracać je... nawet o połowę. Wymiana oleju np. co 30 tys. km to „wynalazek” korzystny z punktu widzenia zarządców flot samochodowych, ponieważ doraźnie obniża koszty eksploatacji aut, co przy dziesiątkach czy setkach samochodów daje wymierne oszczędności.
Owszem, jest to rabunkowa eksploatacja, bo tak traktowana jednostka napędowa i jej osprzęt najdalej po 150 tys. km są już mocno zużyte. Dalsze użytkowanie auta się nie opłaca, gdyż jest przerywane kosztownymi naprawami. Jednak nie szkodzi: najdalej po 3-4 latach przed osiągnięciem zużycia podwyższającego ryzyko eksploatacyjne samochody się sprzedaje.
Jeśli zakładasz, że nowym autem będziesz jeździć dłużej albo od razu kupujesz samochód używany, wymieniaj olej nie rzadziej niż co 15 tys. km. Dotyczy to szczególnie aut z silnikami wysokoprężnymi, ale też i wszystkich wysilonych turbodoładowanych benzyniaków, czyli jeśli chodzi o samochody nowe lub prawie nowe, oznacza to większość.
Olej nie tylko smaruje silnik, przejmuje też powstające w wyniku jego pracy zanieczyszczenia i szkodliwe związki. Gdy wymieniacie olej wraz z filtrem, usuwacie je. Olej ma ograniczoną „pojemność” – może zneutralizować określoną ilość np. kwaśnych związków powodujących korozję metali czy przyjąć tylko pewną ilość sadzy (ważne w dieslach). Jeśli wymieniacie go rzadko, nadmiar sadzy i innych substancji odkłada się na wewnętrznych elementach silnika jako nagar lub szlam.
Rurka doprowadzająca olej do turbiny początkowo ma wewnętrzną średnicę 8 mm, ale z czasem zwęża się tylko do 3-4 mm. Sitko filtrujące olej, które początkowo stawia tylko minimalny opór, staje się z czasem niedrożne. To powoduje, że turbosprężarka, w idealnych warunkach niemal wieczna, się psuje. To jednak jeszcze nic: zakładacie nową, a ona wytrzymuje już tylko ułamek tego przebiegu, który pokonał pierwszą. Wystarczy, że mechanik nie zadbał o przywrócenie drożności kanałów olejowych, co jest zresztą typowym błędem warsztatowym. Z drugiej strony, jeśli masz wybór: zapłacić za usługę 500 zł czy 1500, zwykle wybierzesz oszczędność. Nie dziw się więc, że naprawa nie wystarcza na długo. Ale gdybyś już od początku wymieniał często olej, nie miałbyś w ogóle takich dylematów!
Jeżeli chodzi o dobór oleju, to zasad jest kilka: po pierwsze, nowy olej powinien spełniać minimalne wymagania producenta samochodu, po drugie, „syntetyk” jest lepszy od „półsyntetyku”, po trzecie, marka ma drugorzędne znaczenie. I tak nie jesteście w stanie sprawdzić, czy olej marki X lepiej wpływa na silnik waszego auta niż olej marki Y, spełniający identyczne normy.
Owszem, reklamy sugerują co innego (że np. taksówkarze jakiejś korporacji chwalą sobie konkretny produkt), ale nie należy się tym specjalnie przejmować. Nie jest żadną regułą, że droższy olej, np. z dopiskiem „Pro”, będzie lepszy niż tańszy. Po prostu, wybierając olej, zadbajcie o to, by jego parametry (np. lepkość, normy ACEA czy API) odpowiadały wymaganiom auta opisanym w instrukcji.
Za trudne? Zaufajcie mechanikowi, ale... pytajcie o cenę. On raczej wybierze olej „pasujący”, lecz domyślnie nie tyle najlepszy, ile taki, na którym najwięcej zarobi.
Galeria zdjęć
Niemal wszystkie nowe samochody osobowe wymagają stosowania olejów syntetycznych. Takie oleje lepiej znoszą wysokie obciążenia i skrajne temperatury – zarówno wysokie, jak i niskie.
Jeśli zmieszacie oleje o zbliżonych parametrach, ryzyko z tym związane jest niemal zerowe. Gorzej, jeśli potrzebujecie oleju na dolewkę, a do dyspozycji macie tylko skromną ofertę przydrożnej stacji benzynowej. W takiej sytuacji należy dolać oleju najbardziej zbliżonego do normalnie używanego – szczególnie chodzi o lepkość. Potem, przy najbliższej okazji, warto cały olej w warsztacie zlać i napełnić silnik nowym, właściwie dobranym.
To, że auto dymi z rury wydechowej, wcale nie przesądza, że silnik spala olej. Czarny dym wydobywający się z wydechu diesli to nic innego, jak sadza. Inna sprawa, że każdy silnik pali trochę oleju. W dieslu spalony olej zmieszany z sadzą może pozostać niezauważony, za to w benzyniaku spalanie oleju najczęściej objawia się niebieskim dymkiem wydobywającym się z rury wydechowej podczas przyspieszania, zwłaszcza gdy silnik jest nierozgrzany. Żeby mieć pewność, że silnik jest zdrowy, należy regularnie kontrolować poziom oleju. W dieslach z filtrem cząstek stałych do oleju silnikowego może dostawać się pewna ilość oleju napędowego, co może was zmylić. Jedyna rada: często wymieniajcie olej.
Nie róbcie tego pod domem ani we własnym garażu! To się nie opłaca! Wymiana oleju w warsztacie, o ile kupicie olej na miejscu, nie kosztuje dużo – warsztat dorabia na zniżkach, jakie dostaje od dostawców chemii. Uważajcie jednak na oferty niektórych warsztatów dilerskich – potrafią policzyć nawet 80 zł za litr oleju „Pro”, a to już zdzierstwo.
Coraz więcej aut wyposaża się w komputery wskazujące, kiedy powinno się wymienić olej. Ich ponagleń nie wolno bagatelizować, natomiast zazwyczaj opłaca się wymieniać olej częściej, niż sugeruje wyświetlacz. W przypadku współczesnych diesli graniczny przebieg od wymiany do wymiany oleju to według wielu mechaników 15 tys. km. Po takim dystansie przestaje on chronić silnik.
Czemu nie, o ile oczywiście macie do czynienia z uczciwym warsztatem. Warto jednak pytać o ceny olejów z beczki, gdyż nie zawsze są one tańsze od tych sprzedawanych w 4- bądź 5-litrowych opakowaniach. Niektórzy producenci oferują warsztatom oleje beczkowe, których sprzedawane w sklepach odpowiedniki występują tylko w opakowaniach litrowych w bardzo wysokiej cenie, 4-litrowych opakowań brak. To pozwala warsztatom sprzedawać tani (w hurcie) olej za 60-80 zł za litr – czyli bardzo drogo. Klient nie może jednak się zorientować, że przepłacił. Tzw. warsztatowe oleje (oferowane najczęściej w ASO) nie są lepsze od swych normalnych odpowiedników, a w każdym razie nie ma na to żadnych powszechnie dostępnych dowodów.
Pocą się uszczelki lub silnik jest zalany olejem – to jednak rzadka przyczyna tego, że co 1000 km w misce brakuje np. 0,5 l oleju
Olej często ucieka przez drobne nieszczelności (oringi, uszczelkę miski olejowej itp.), co ujawnia się jako zapocenia wokół pojedynczych elementów lub plamy na silniku. Prawie nigdy jednak nie wycieka go tak dużo, żeby miało to istotny wpływ na poziom oleju w jednostce napędowej. Jeżeli więc musicie dolewać, to prawdopodobnie silnik olej spala – z powodu zużytego turbo albo pierścieni tłokowych, albo np. uszczelnień układu zaworowego. W jednych silnikach to normalne i ubytki oleju to jedyny przykry objaw, w innych, z powodu zanieczyszczonych spalin, psuje się np. sonda lambda, zapala się „check engine”, zwiększa się zużycie paliwa. To pora na remont silnika albo wręcz wymianę jego podstawowych elementów – choćby na używane.