Zakłady blacharskie często bezpłatnie dokonują przeglądów stanu karoserii. Za naprawę trzeba jednak zapłacić lub wykonać ją samemu.Najpierw kąpielPrzed przeglądem musimy dokładnie umyć samochód, nie zapominając o nadkolachi podwoziu. Na czystym lakierze dokładniej widać niewielkie ubytki i ślady rdzy. Szczególną uwagę zwracamy na obrzeża nadkoli, gdzie przez zimę sóli kamienie mogły doprowadzić do powstania ognisk korozji. Te najmniejsze trudno jest zauważyć, ale przeciągając dłonią po lakierze, wyczujemy pod nim niewielkie pęcherzyki. To znak, że rdza zadomowiła się w naszym samochodzie.Kolejne szczególnie narażone na korozję miejsce to dolna część drzwi. Samochody zjeżdżające z taśm produkcyjnych często mają w tym miejscu bardzo cienką warstwę lakieru. Wystarczy, otwierając drzwi, uderzyć nimi w kawałek lodu, żeby odsłonić gołą blachę. Dlatego nawet w stosunkowo nowych samochodach można tam znaleźć ślady korozji. Lepiej zabezpieczone są progi, ale na nich z kolei osadza się w zimie gruba warstwa soli. Dlatego drobne pęknięcie lakieru (na przykład po uderzeniu kamieniem) szybko zamieni się tu w ognisko rdzy. Pozostała część podłogi osłonięta jest przed działaniem soli cienką warstwą ochronną, która może ulec uszkodzeniu na przykład w czasie jazdy w głębokich koleinach śniegowych. Podwozie można opłukać myjką ciśnieniową. Z takiego urządzenia skorzystamy na niektórych stacjach benzynowych, w myjniach ręcznych, można je taż kupić (ceny od ok. 200 zł). Podwozie myjemy nie po to, aby ładnie wyglądalo, lecz aby spłukać sól. Zwróćmy również uwagę na wszystkie rdzawe zacieki w okolicach łączenia blach. Oznaczają one przeważnie, że rdza zaatakowała profile zamknięte.Co pewien czas warto przyjrzeć się również podłodze wewnątrz samochodu. Wodaz topniejącego na dywanikach śniegu często dociera pod tapicerkę, gdzie korozji nie widać. Aby sprawdzić stan blachy, trzeba wyciągnąć część wykładziny. To jest czasochłonne iczęsto wiąże się z koniecznością wymiany jednorazowych zatrzasków tapicerki. Robota dla dokładnychLikwidację dużych ognisk korozji najlepiej zlecić specjalistom, ale niewielkie uszkodzenia możemy naprawić we własnym zakresie. Pierwszy krok to dokładne oczyszczenie blachy z rdzy. Możemy to zrobić ręcznie lub za pomocą małej szlifierki. Ważne, aby robić to, gdy jest ciepło, a wilgotność powietrza niska. Rdza musi zostać usunięta całkowicie. Pozostawienie nawet niewielkiego pęcherzyka spowoduje, że korozja niebawem się odnowi. Oczyszczone miejsce malujemy najpierw farbą podkładową. Jeżeli naprawiamy uszkodzenie na płycie podłogowej, możemy je zabezpieczyć pastą głuszącą, którą następnie pokrywamy specjalną farbą do malowania podwozi. Ubytki w karoserii uzupełniamy szpachlą, polerujemy i lakierujemy.Czym zabezpieczyć?Jest kilka sposobów na powstrzymanie korozji. Substancję zabezpieczającą wtryskuje się w profile zamknięte, w błotniki, drzwi - wszędzie, gdzie się da. Wykorzystuje się w tym celu otwory przewidziane do tego przez producenta, ukryte pod zaślepkami, a w razie ich braku - otwory technologiczne.W przypadku młodych aut można zdecydować się na substancje na bazie wosku. Zabezpieczają one przed dostępem wody, stanowią też ochronę mechaniczną. Po jakimś czasie w takiej osłonie pojawiają się jednak pęknięcia. Do starszych aut lub takich, które już mają ślady korozji, najlepsze są substancje na bazie olejów. Docierają one w najgłębsze zakamarki, wchodzą w reakcje z rdzą i powstrzymują niszczące procesy. Popularne substancje do podwozi (np. bitex) chronią przed obiciem przez kamienie, ale z czasem pod niewielkie uszkodzenia warstwy ochronnej dostają się woda i sól - samochód rdzerwieje jeszcze szybciej. Za porządne zabezpieczenie olejowe zapłacimy minimum 250 zł. Trzeba je powtarzać co 2 lata.
Na tropie rdzy
Wiosna to dobry czas na przegląd blacharki. Drobne uszkodzenia, które powstały przez zimę, można teraz naprawić.