Auto Świat Porady Eksploatacja Gdzie zginął prąd? Szukamy przyczyn rozładowania akumulatora w samochodzie

Gdzie zginął prąd? Szukamy przyczyn rozładowania akumulatora w samochodzie

Masz problem z pustym akumulatorem zawsze, gdy zostawisz samochód na kilka dni? Wymieniłeś akumulator na nowy i nic to nie pomogło? Prawdopodobnie upływ prądu, jaki ma miejsce na postoju, jest zbyt duży w stosunku do pojemności baterii. Łatwo to sprawdzić.

Gdzie zgniął prąd? Szukamy przyczyn rozładowania akumulatora
Gdzie zgniął prąd? Szukamy przyczyn rozładowania akumulatoraAuto Świat
  • Nadmiernie rozbudowane lub niskiej jakości akcesoria to najwięksi pożeracze prądu, w ciągu kilku dni rozładowują dobry akumulator.
  • Powinniśmy je po kolei odłączać i sprawdzać, jak zmienia się pobór prądu — w ten sposób na pewno wykryjemy sprawcę
  • Wiele niefabrycznych autoalarmów to urządzenia, które w stanie spoczynku zużywają więcej prądu niż wszystkie inne razem wzięte

Potrzebujemy zwykłego multimetru, którym da się zmierzyć natężenie prądu. Po zdjęciu klemy z akumulatora, zamknięciu auta i ustawieniu czujnika otwarcia maski w pozycji "zamknięta" pomiędzy zdjętą klemę a zacisk akumulatora wpinamy multimetr ustawiony w trybie pomiaru natężenia prądu. Trzeba pamiętać o wyłączeniu wszelkich odbiorników prądu – lampek, grzałek, radia itp. Jeżeli po wyłączeniu ich zużycie prądu na postoju wynosi np. 0,1 A, to możemy przyjąć, że w średniej wielkości samochodzie z akumulatorem o pojemności 45-55 Ah zawsze będziemy mieć problem z rozładowywaniem się baterii i z jej przyspieszonym zużyciem.

Co wpływa na zbyt duży pobór prądu na postoju?

Nadmiernie rozbudowane lub niskiej jakości akcesoria to najwięksi pożeracze prądu. W ciągu kilku dni rozładowują dobry akumulator. Jedyny sposób to odłączanie lub wyłączanie kolejnych urządzeń. Możemy więc otworzyć auto pilotem i sprawdzić, czy coś się zmieniło. Jeśli tak – winny jest autoalarm.

Jako że za najbardziej podejrzane powinniśmy traktować urządzenia niefabryczne – czyli akcesoria takie jak autoalarm, niefabryczne radio, wzmacniacz i inny sprzęt grający, zestaw głośnomówiący itp. – powinniśmy je po kolei odłączać i sprawdzać, jak zmienia się pobór prądu. W ten sposób na pewno wykryjemy sprawcę.

Może być to usterka, którą można łatwo usunąć (autoalarm może być zepsuty i da się go wymienić), ale zdarza się, że po prostu "ten typ tak ma", i wówczas mamy wybór: albo męczyć się z powracającym brakiem prądu, albo z prądożernego urządzenia zrezygnować.

Zanim wymienisz akumulator, sprawdź go dokładnie
Zanim wymienisz akumulator, sprawdź go dokładnieAuto Świat

Sprawdzamy prąd ładowania w samochodzie

Jeżeli jest za niski, można to naprawić: często wystarczy wymienić pasek klinowy, a czasem konieczna będzie wymiana regulatora napięcia. Jednak musimy mieć świadomość, że duży upływ prądu na postoju zawsze skutkuje przyspieszonym zużyciem akumulatora. To zaś nie podlega reklamacji.

Jeżeli zużyjemy akumulator w ciągu roku, a serwis stwierdzi "opad masy czynnej", mamy małe szanse na pozytywne załatwienie reklamacji. Wiedząc, że auto zostawiamy na kilka lub kilkanaście dni, i przewidując, że przez ten czas może on się wyładować, możemy go na ten czas odłączyć. To lepsze niż "pożyczanie" prądu, bo tego typu operacja powtarzana często też wpływa niekorzystnie na baterię, która lubi powolne ładowanie. Autoalarm – zabójca baterii

Wiele autoalarmów to urządzenia, które w stanie spoczynku zużywają więcej prądu niż wszystkie inne razem wzięte. Oczywiście, nie wszystkie. Wiele zależy od tego, jak są rozbudowane. Na zużycie prądu przez alarm wpływają: ilość czujników (np. ruchu), rodzaj syrenki (jej akumulator doładowuje się, korzystając z energii zgromadzonej w głównej baterii auta), liczba chronionych obwodów.

Teoretycznie, jeśli natężenie prądu zużywanego przez alarm na postoju wynosi 0,1 A, niewielka bateria 45 Ah "padnie" po ok.18 dniach. Ale po pierwsze, rzadko akumulator jest w 100 proc. naładowany, po drugie, jego pojemność maleje wraz ze spadkiem temperatury, a po trzecie, są autoalarmy zużywające znacznie więcej prądu.

Pobór prądu: ogrzewanie postojowe

Jeżeli montujemy w samochodzie ogrzewanie postojowe, często powinniśmy pomyśleć o zamontowaniu lepszego akumulatora. Wszystko zależy od rodzaju urządzenia. Jeżeli jest to prosta grzałka wmontowana w silnik, zasilana z przydomowej sieci 230 V za pomocą długiego kabla, prawdopodobnie z akumulatora pobiera bardzo mało prądu lub po prostu wcale.

Jeżeli jednak jest to rozbudowane ogrzewanie benzynowe, oprócz samego modułu wykorzystującego paliwo zgromadzone w zbiorniku do systemu należy także prądożerna, elektryczna dmuchawa. Do tego można dołożyć moduł zdalnego sterowania, który przez cały czas pracuje w trybie czuwania. Z drugiej strony rozgrzany silnik zużywa mniej prądu na rozruch.

Pobór prądu: radioodtwarzacz i multimedia

Radioodtwarzacz pobiera prąd do podtrzymania ustawień wprowadzonych przez użytkownika, np. zaprogramowane stacje radiowe, ustawienia dźwięku itp. Jakkolwiek pobór prądu w trybie czuwania nie jest zwykle duży, to jednak w połączeniu z poborem energii przez inne urządzenia robi się z tego poważne obciążenie dla baterii.

Dobry radioodtwarzacz po odłączeniu od prądu zachowuje pamięć ustawień, ale nie jest to regułą. Bardzo często natomiast po ponownym podłączeniu wymaga wprowadzenia kodu. Po całkowitym wyładowaniu akumulatora (np. po zostawieniu włączonych świateł) może się zdarzyć, że radio nieodłączone od sieci elektrycznej auta straci ustawienia. Trzeba je na nowo zaprogramowywać.

Pobór prądu: sterowniki silnika i osprzętu

We wszystkich współczesnych samochodach (właściwie nie dotyczy to coraz rzadszych już aut gaźnikowych) jednym z elementów osprzętu silnika jest sterownik zwany też komputerem. Im nowsze i droższe auto, tym więcej sterowników: silnika, automatycznej skrzyni biegów, a często także elementów wyposażenia (komputerów pokładowych, elektrycznie sterowanych foteli, poduszek powietrznych, wycieraczek itp.).

Sterowniki pobierają niewielkie ilości prądu na podtrzymanie swojej pamięci, choć odłączenie ich od prądu (np. w celu wymiany akumulatora) najczęściej im w ogóle nie szkodzi, bo mają wbudowane własne podtrzymanie pamięci. Tylko w niektórych przypadkach po wyłączeniu zasilania konieczne jest ich powtórne zaprogramowanie.

Niewyłączone lampki

Włączone wewnętrzne lampki podczas postoju potrzebują od kilkunastu do kilkudziesięciu godzin, aby całkowicie rozładować akumulator. To jednak jest możliwe tylko w wyniku pomyłki kierowcy: albo niechcący przełączymy lampkę na tryb stałego świecenia i nie wyłączymy jej po wyjściu z auta, albo np. nie domkniemy drzwi.

O ile w przypadku niezamknięcia przednich drzwi centralny zamek w większości samochodów po prostu nie zadziała i oddalając się od auta, usłyszymy, że coś jest nie tak, to już w przypadku tylnych drzwi normalnie się zamknie na polecenia pilota, a niedomknięte drzwi spowodują niewyłączenie się oświetlenia wnętrza. Prąd powolutku pożerają także malutkie, niewyłączające się z powodu usterki żarówki oświetlenia wnętrza.

Zestawy głośnomówiące

Minimalny pobór prądu na postoju mogą generować tzw. pełne zestawy głośnomówiące niezależnie od tego, czy są to urządzenia starego typu wykorzystujące połączenia przewodowe, czy też zestawy bezprzewodowe działające w standardzie Bluetooth. To dlatego, że ich podstawowym elementem jest sterownik, w którym zapisane są ustawienia urządzenia, a prąd potrzebny jest do podtrzymywania pamięci. Są to jednak minimalne wartości.

W przypadku większości zestawów głośnomówiących odłączenie akumulatora w celu naładowania go albo wymiany nie spowoduje jednak utraty danych zawartych w sterowniku. Ma on najczęściej własne podtrzymanie pamięci (malutki akumulatorek lub kondensator), a więc możemy śmiało wyjmować akumulator z auta.

materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków