Coraz częściej systemy wspomagające kierowcę są oferowane w nowych autach w niedrogich pakietach. Skoro już zdecydowaliśmy, że wydamy na nowe auto np. 70 000 zł, to dołożymy jeszcze kilka tysięcy na zestaw elektronicznych gadżetów. Sprzedawcy kuszą rabatami, ale zwykle zapominają dodać: wszystko to działa do czasu – w każdym razie nie dłużej niż do pierwszej stłuczki.
Tymczasem taki na przykład aktywny tempomat (samochód utrzymuje stałą odległość za autem jadącym przed nami) to nie tylko dodatkowe oprogramowanie – to także głowica radarowa (lub dwie), schowana tuż za plastikowym grillem lub pod zderzakiem.
Z kolei za ostrzeganie o zjechaniu z pasa odpowiada kamerka umieszczona pod lusterkiem wewnętrznym. W lusterkach zewnętrznych poza czujnikiem temperatury (niezbędny do działania klimy) upchnięto lampkę ostrzegającą o obiekcie w martwym polu i czujnik, który tę lampkę uruchamia. Dlatego lusterko zewnętrzne do skromnego Hyundaia Tucsona kosztuje 3400 zł.
A czy wiecie, ile trzeba zapłacić za lampy diodowe lub ksenonowe? Citroën jeden przedni ksenon do DS 4 wycenia na 5700 zł, a seryjny LED do Seata Leona kupimy za „jedyne” 3400 zł. I to jest okazja – inni żądają więcej.
Jeśli wjedziemy delikatnie przodem w inny samochód, przez co uszkodzimy lampy, zderzak i umieszczone z przodu czujniki, możemy „popłynąć”: sam zderzak do wspomnianego Seata kosztuje 1750 zł, ale trzeba doliczyć grill za 550 zł, ramkę za 130 zł, mniejszą atrapkę za 186 zł, a poza tym listewkę jedną, drugą, głowicę radarową (2360 zł) – w sumie za zderzak z osprzętem i przednie oświetlenie zapłacimy 13 000 zł, nie licząc pracy mechanika, blacharza, lakiernika i zakładając, że uderzenie nie uszkodziło chłodnicy i sterowników, powtykanych gdzie się da.
Albo czujniki ciśnienia w kołach: jeśli chcielibyśmy mieć dwa komplety kół, to nie tylko trzeba zainwestować w dodatkowy zestaw czujników, lecz także przy każdej zmianie kół zapłacić za ich aktywację. Wyważenie kół – w sumie 60 zł, aktywacja czujników – 80 zł, ale... za sztukę.
Zanim dacie się namówić na skromne auto z tanim pakietem dodatkowego wyposażenia, zastanówcie się dwa razy. Przez dwa lub trzy lata, gdy samochód jest na gwarancji i ma autocasco, ofiarą „wyłudzeń” w serwisie jest ubezpieczyciel. Potem nowoczesna technika pokazuje drogą twarz.
Naszym zdaniem
Ekstremalnie wysokie ceny elementów poprawiających komfort oraz bezpieczeństwo jazdy napędzają klientów sprzedawcom używanych części niewiadomego pochodzenia. Żeby się przekonać, wystarczy zajrzeć na popularny portal ogłoszeniowy.