• Coraz więcej diesli dostępnych na rynku wtórnym ma na pokładzie katalizator SCR
  • Dodatkowy układ oczyszczania spalin oznacza potencjalnie wyższe koszty eksploatacji i napraw
  • Płyn AdBlue należy regularnie uzupełniać. Przeciętnie co 15-50 tys. km

Silnik Diesla, czyli brzydkie, smrodzące kaczątko? Kiedyś może i tak, dziś z całą pewnością już nie. Jednostki tego typu przeszły na przestrzeni ostatnich 20 lat całkowitą metamorfozę: od głośno klekoczących, żółwio powolnych i kopcących „śmierdziuchów”, wsadzanych pod maski aut osobowych jeszcze pod koniec lat 90., po ciche, kulturalne i naszpikowane układami oczyszczania spalin inżynieryjne dzieła sztuki, znane nam dziś.

Dość powiedzieć, że to, co wylatuje z wydechu diesla spełniającego normę Euro 6d-Temp, bywa „zdrowsze” od atmosfery w Polsce w szczycie sezonu grzewczego. Nie ma jednak róży bez kolców, bo czyste spaliny to świetna wiadomość dla naszych organizmów, nieco gorsza – dla portfeli. Czysty diesel jest bowiem tak naładowany różnymi dodatkami, że po pewnym czasie może zmienić się w prawdziwe utrapienie. Kłopoty sprawiają m.in. filtr DPF/FAP, moduł EGR i nasz dzisiejszy bohater – układ selektywnej redukcji katalitycznej (SCR).