Polscy drogowcy uwielbiają sól. Cóż z tego, że szkodzi ona roślinom i zwierzętom, psuje buty, niszczy drogi i powoduje, że wszystko, co metalowe, koroduje w zastraszającym tempie – posypanie dróg solą to prosty sposób rozpuszczenia zalegającego na nich śniegu i lodu.
Środek najczęściej używany przez służby komunalne to zwykła sól (chlorek sodu), taka sama jaką stosujemy w kuchni, tyle że z dodatkiem środków zapobiegających zbrylaniu. Jej skuteczność jest ograniczona – poniżej -10°C słona breja znów zamarza. W takiej sytuacji służby drogowe mogą jeszcze użyć chlorku wapnia, który działa również w niższych temperaturach i jest mniej agresywny chemicznie, ale za to droższy.
Warto wiedzieć, że w wielu krajach, m.in. w Skandynawii, posypywanie dróg solą jest zabronione ze względów ekologicznych. A jak sól wpływa na nasze auta?
Odpowiedź jest oczywista: fatalnie! Solanka działa agresywnie na metale, i to nie tylko na stal, lecz także na aluminium. Na uszkodzenia najbardziej narażone są elementy karoserii. Wprawdzie chroni je lakier, a w wielu przypadkach również warstewka cynku, ale nie jest to całkowita ochrona. Nawet w najlepszej warstwie antykorozyjnej z czasem pojawiają się drobne ubytki.
Karoseria przez cały czas „pracuje”, odkształca się, jest „ostrzeliwana” kamyczkami i drobinami piasku, na skutek czego w lakierze pojawiają się mikropęknięcia. W szczeliny dostaje się woda z solą, która przyspiesza proces korozji.
Sól szkodzi też innym podzespołom, m.in. obręczom kół, zaciskom hamulcowym,elementom układu wydechowego, przekładni kierowniczej oraz instalacji elektrycznej auta. Roztwór soli w wodzie doskonale przewodziprąd, jeśli więc dostanie się do złącz elektrycznych, powoduje zwarcia. Od soli psują się nawet opony, bo przez pory w gumie solanka dostaje się do tzw. drutówki i opasania ze stalowych drucików. Elementy nośne opony mogą przerdzewieć, a przy dużym obciążeniu osłabiona opona rozpadnie się na strzępy.
Nie mamy co liczyć na to, że drogowcy zmienią swoje metody. Nie pozostaje więc nam nic innego, jak minimalizować szkody. Obok pokazujemy, jakie zabiegi uodpornią samochód na szkodliwy wpływ soli. Najwyższy czas, żeby je wykonać!
Zimą nie zapominaj o myciu auta - To prawda, że zimą widoczne efekty mycia utrzymują się bardzo krótko, a po przejechaniu kilku kilometrów auto znów jest brudne. Nie znaczy to, że z mycia należy zrezygnować – lepiej na bieżąco spłukiwać sól, zanim wgryzie się ona w blachę. Uwaga! Przed myciem należy zabezpieczyć zamki oraz uszczelki, a po nim osuszyć auto. W myjni wybieramy program z myciem podwozia oraz woskowaniem.
Wosk zabezpiecza - Wosk nie tylko dodaje lakierowi połysku, lecz także wnika w jego pory i dzięki temu zabezpiecza metal. Najskuteczniejsze, ale też i najtrudniejsze do naniesienia są woski twarde. Niestety, nie da się ich użyć w niskich temperaturach, chyba że w krytej myjni lub ogrzewanym garażu. W takiej sytuacji należy jednak zawsze pamiętać o uprzednim ogrzaniu karoserii.
Płynne woski syntetyczne oraz preparaty na bazie silikonu aplikuje się znacznie łatwiej, ale tworzona przez nie warstwa zabezpieczająca jest mniej trwała. Zawsze jednak lepsze to niż nic. Dużą zaletą stosowania dobrych wosków jest to, że lakier staje się śliski, dzięki czemu nie przywiera do niego brud. W rezultacie nawoskowane auto znacznie łatwiej się myje, często wystarczy po prostu spłukać je wodą.
Odśwież zabezpieczenie antykorozyjne - Wszystkie nowe auta są fabrycznie zabezpieczone przed korozją. Niestety, to za mało! Producenci nie informują klientów o tym, że takie zabezpieczenia nie są wieczne – powłoki stopniowo się niszczą i już po kilku latach mogą nie spełniać swojej roli. Warto więc pomyśleć o dodatkowym zabezpieczeniu.
Na rynku dostępnych jest kilka typów zabezpieczeń opartych na woskach, masach bitumicznych, olejach lub polimerach. Najprostsze do zastosowania, a przez to najtańsze są preparaty, w których nośnikiem inhibitorów korozji jest olej.To dobry wybór w przypadku starszych aut, w których w profilach zamkniętych pojawiła się już korozja. Takie preparaty jej nie usuną, ale proces będzie wolniej postępował. Usługa nie jest droga (ok. 500 zł za zabezpieczenie auta środkiem Rustcheck), ale zabieg trzeba powtarzać co roku.
Preparaty tworzące twardą warstwę (bitumiczne, polimerowe) są trwalsze, lecz ich nakładanie jest kłopotliwe. Nie wolno stosować ich na rdzę czy brudną blachę. Przed aplikacją środka auto musi zostać umyte oraz osuszone, a ogniska korozji usunięte i zabezpieczone. Koszt kompleksowego zabezpieczenia, np. Tectylem, może przekraczać 1000 zł.