Polscy drogowcy uwielbiają sól. Cóż z tego, że szkodzi ona roślinom i zwierzętom, psuje buty, niszczy drogi i powoduje, że wszystko, co metalowe, koroduje w zastraszającym tempie – posypanie dróg solą to prosty sposób rozpuszczenia zalegającego na nich śniegu i lodu.

Środek najczęściej używany przez służby komunalne to zwykła sól (chlorek sodu), taka sama jaką stosujemy w kuchni, tyle że z dodatkiem środków zapobiegających zbrylaniu. Jej skuteczność jest ograniczona – poniżej -10°C słona breja znów zamarza. W takiej sytuacji służby drogowe mogą jeszcze użyć chlorku wapnia, który działa również w niższych temperaturach i jest mniej agresywny chemicznie, ale za to droższy.