Po pierwsze musisz pamiętać o tym, że jesteś najlepszym kierowcą na drodze. Twój talent pozwoli Ci wyjść obronną ręką z każdej nawet najgorszej opresji. Inni mogliby się tylko od Ciebie uczyć. To nie ty popełniasz błędy, to inni nie umieją jeździć!

Mając na uwadze swoje zdolności nigdy nie zapinaj pasów. Przecież nie masz zamiaru się zderzać! Ten zbędny, uciskający element samochodu jest dla żółtodziobów, którzy sami ładują się na czołówkę. Ciebie to nie dotyczy.

Nie przejmuj się ograniczeniami prędkości. Samochód został stworzony by umożliwić jak najszybsze przemieszczenie się z punktu A do B. Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie jechał 40 km/h skoro można 3 razy szybciej. Przepisy są po to, żeby utrudniać życie. Poza tym to tylko nic nieznaczące sugestie. Nie wierz statystykom, które mówią, że gdyby każdy stosował się przepisów byłoby rocznie ponad 11 tysięcy wypadków mniej a ponad 1600 osób ciągle by żyło. Bzdury!

Droga to pole bitwy, samochód to broń! Kto się podporządkuje regułom ten zginie. Ktoś zajechał Ci drogę? Zajedź i Ty przy akompaniamencie niecenzuralnych słów. Niewybredne gesty uwieńczą to, co myślisz o kimś, kto śmiał wejść Ci w drogę. Nigdy nikomu nie ustępuj pierwszeństwa. Agresją zyskujesz poklask pasażerów.

Kierunkowskazy - kto je wymyślił? Taką błahostką nie warto sobie zawracać głowy. Zresztą nie ma możliwości skoro w jednej ręce znajduje się telefon komórkowy, a w drugiej hamburger. Niech inni uważają i analizują Twoje zachowanie. Przecież jesteś najważniejszy na drodze. Każdy zna twój samochód i wie gdzie skręcisz!

Jazda po pijanemu jest niebezpieczna? Dwa piwa jeszcze nikomu nie zaszkodziły. Poza tym jesteś przecież najlepszym kierowca w mieście. To inni powodują wypadki, Ty nie!

Nigdy, przenigdy nie zapinaj pasów! Przecież nie masz zamiaru się zderzać.

Na zakończenie chciałbym wspomnieć o "świętej trójcy" największych wrogów polskich kierowców. Chodzi mianowicie o atakujące znienacka drzewa rosnące przy drogach, progi zwalniające ukryte w cieniu asfaltu i pojawiające się znikąd ronda. Ja wiem, że to trudni przeciwnicy, ale widząc z jaką częstotliwością są atakowani przez Wasze samochody, wierzę że kiedyś zostaną pokonani.

Drogi kierowco. Mam nadzieję, że powyższe rady pozwolą Ci w najbliższym czasie wziąć udział w spektakularnym wypadku. A jeśli stosujesz je od dawna to zastanów się czy czasem nie jest tak, że twoja dyskwalifikacja przez kraksę spowoduje, że drogi będą bezpieczniejsze… bez Ciebie.

Piotr Rejowski jest redaktorem serwisu motoryzacyjnego