Afera z lokatami w złoto, które miały zapewniać niezwykle wysokie oprocentowanie,a w rzeczywistości kosztowały naiwnych utratę oszczędności życia, powinna dać nam wszystkim do myślenia. Fantastyczne okazje zdarzają się rzadko – jeśli ktoś oferuje nam coś na podejrzanie atrakcyjnych warunkach, to zawsze należy szukać haczyka w tej ofercie.
W przypadku samochodów i motocykli bardzo często są tym haczykiem braki w dokumentacji pojazdu. Jeśli przejrzymy np. internetowe oferty sprzedaży starszych motocykli, to średnio co drugi nie ma dowodu rejestracyjnego.
Zwykle sprzedawcy tłumaczą, że to żaden problem i wszystko da się odtworzyć, ale... oni są strasznie zajęci i nie mają czasu, żeby pójść do urzędu, więc wolą sprzedać pojazd za pół ceny.
Jeśli ktoś zaufa takim wyjaśnieniom, to w najlepszym razie dopiero po kilku miesiącach, a czasem nawet latach użerania się z urzędami będzie mógł legalnie korzystać z kupionego przez siebie pojazdu. Przy odrobinie pecha może się jednak okazać, że rejestracja będzie w ogóle niemożliwa.
W przypadku samochodów sprzedawcy rzadko przyznają się do tego, że nie mają kompletu wymaganych dokumentów – częściej dopiero podczas finalizowania transakcji „przypominają sobie”, że brakuje jakiegoś kwitka, który oczywiście niezwłocznie, już za kilka dni doślą nabywcy. Później zwyklemożna szukać wiatru w polu – a na pobłażliwość wydziałów komunikacji nie ma co liczyć.
Samochody kupowane w Polsce
Brak kompletu dokumentów nie jest przeszkodą nie do pokonania tylko w przypadku pojazdów zabytkowych – pod warunkiem, że spełniają one kryteria wymagane do rejestracji na „żółte tablice” (min. 25 lat).
Tu wystarczy złożone pod rygorem kary oświadczenie, że jest się właścicielem pojazdu, przydać się też mogą umowy lub inne dokumenty potwierdzające fakt nabycia pojazdu.
W ten sposób nie zarejestrujemy jednak auta na „białe” blachy. Jeżeli samochód nie ma papierów, ale był zarejestrowany w Polsce, da się często odzyskać jego dokumentację, jednak tylko w jego macierzystym wydziale komunikacji.
Brak karty pojazdu – wtórnik można uzyskać tylko w wydziale komunikacji, w którym zarejestrowane jest auto, pod warunkiem, że sprzedawca zgłosi do urzędu sprzedaż pojazdu. Bez karty pojazdu nie uda się przerejestrować auta.
„Miękki” dowód – tymczasowy dowód rejestracyjny jest wydawany na czas, kiedy urząd sprawdza legalność dokumentów przerejestrowywanego auta. Jeśli sprzedawca upiera się, żeby sfinalizować transakcję przed otrzymaniem twardego dowodu, to być może boi się, że go wcale nie dostanie, bo np. pojazd nie został legalnie sprowadzony.
Brak ważnego przeglądu – przed przerejestrowaniem auta trzeba wykonać badanie na stacji diagnostycznej. Warto się jednak zastanowić, dlaczego poprzedni właściciel tego nie zrobił. Może sprzedawane auto to po prostu złom?
Brak ubezpieczenia OC – to przede wszystkim problem sprzedawcy, który za brak obowiązkowej polisy może być ukarany nawet już po zbyciu auta. Kupujący musi jednak wykupić ubezpieczenie w dniu nabycia pojazdu. Nie wolno wyjechać nieubezpieczonym autem na drogę publiczną, nawet na krótką jazdę próbną.
Zakup nieprzerejestrowanego auta – jeśli dane w dokumentach nie zgadzają się z danymi sprzedawcy, to trzeba zadbać o tzw. ciągłość umów, czyli zebrać wszystkie umowy od chwili sprzedaży auta przez osobę wymienioną w dokumentach.
Auta sprowadzane
Do zarejestrowania auta sprowadzonego z zagranicy potrzebny jest m.in. jego dowód rejestracyjny. Nieuczciwi sprzedawcy często wykorzystują fakt, że niewiele osób wie, jak powinny wyglądać zagraniczne dokumenty, i dostarczają wraz z autem falsyfikaty.
W takich sytuacjach oszuści zwykle proponują podpisanie umowy „na Niemca”, co powoduje, że według dokumentów nie mają oni ze sprzedażą pojazdu nic wspólnego.
Jeśli sprzedawca mówi, że nie ma jeszcze kompletu dokumentów, bo np. nie wróciły do niego z urzędu albo dopiero zostały wysłane z zagranicy, to należy zrezygnować z zakupu – szanse, że otrzymamy je zgodnie z deklaracjami, nie są duże.