Do wypolerowania lakieru są potrzebne: elektryczna polerka, pasta polerska oraz odpowiednie nakładki, wykonane z gąbki, pianki, bawełny lub innych materiałów. Pasty mają różną gradację i agresywność, podobnie pady (nakładki) polerskie, które zakładamy na polerkę elektryczną, mają różną twardość.
Im bardziej agresywna kombinacja środków polerskich (pasty i nakładki), tym szybciej można pozbyć się zużytej warstwy lakieru, choć jednocześnie rośnie ryzyko, że uszkodzicie powłokę. Im delikatniejsze środki, tym lepszy osiągniecie połysk, ale też usuwanie głębszych uszkodzeń wolniej postępuje. Dlatego zazwyczaj należy polerować auto w choć dwóch etapach: najpierw usuwa się większe rysy i uszkodzenia powłoki agresywniejszymi środkami, które jednak nie zapewniają docelowej gładkości i połysku, a dopiero potem wymienia się pad na miększy, pastę na „docelową” i poleruje auto raz jeszcze – nie w celu usunięcia większych rys, lecz po to, żeby odzyskać gładkość i połysk. Jak jednak dobrać środki polerskie?
Najtwardsze nakładki polerskie (tzw. pady) zarezerwujcie do oryginalnych, starych i mocno zużytych lakierów o dużej twardości. Takie powłoki miały kiedyś Mercedesy do (mniej więcej) pierwszej połowy lat 90., BMW i inne auta klasy premium, z wyłączeniem japońskich samochodów. Nowsze auta mają cieńsze i delikatniejsze lakiery, więc szczególnie początkujący powinni korzystać z padów o najwyżej średniej twardości. Najcieńsze i najdelikatniejsze lakiery (zwykle wyraźnie poniżej 100 mikronów) pokrywają kilkuletnie i nowsze auta japońskie i koreańskie. Również należy przyjąć, że lakier jest miękki (choć niekoniecznie cienki), gdy mamy do czynienia z samochodem po naprawie lakierniczej.
Jeśli chodzi o pasty, to najlepiej używać środków jednego producenta, a zaopatrzyć się w przynajmniej dwa różne produkty: jeden do wstępnej obróbki lakieru i drugi – do wykończenia. Jeśli chcecie polerować nadwozie jednoetapowo, zrezygnujcie z „ostrej” pasty i twardego pada oraz z usuwania większych rys, co zresztą nie zawsze jest potrzebne, a wybierzcie mięciutki pad i pastę wykończeniową. Nie może być inaczej: jeśli użyjecie wyłącznie pasty „zgrubnej” i twardego krążka, usuniecie wprawdzie głębsze rysy, ale wasze auto straci połysk.
Ważny jest też dobór maszyny polerskiej. Zapomnijcie o polerkach wibracyjnych, które robią dużo hałasu, ale mają tak niską skuteczność, że można by nad jednym elementem karoserii spędzić tydzień. Typową maszyną, używaną zarówno przez lakierników poprawiających swoje niedoróbki, jak i przez niektórych pracowników „samochodowych salonów piękności”, jest polerka obrotowa, którą kupicie już za 200 zł. Ta maszyna najszybciej „zdejmuje” lakier, ale też – szczególnie w rękach amatora – może być niebezpieczna. Nawet zawodowcom zdarza się za pomocą takiego urządzenia przedrzeć się do podkładu! Radzimy więc: jeśli macie taką maszynę, używajcie miękkich padów i unikajcie najostrzejszych past. Nie naciskajcie też zbyt mocno, według zasady: wolniej jedziesz, dalej zajedziesz.
Ostatnio popularność zyskują maszyny typu „dual action” (900-1700 zł) – obrotowo-mimośrodowe. Są drogie, ale skuteczne. Za pomocą topowych modeli można wypolerować nawet mocno zaniedbany lakier przy minimalnym ryzyku – żeby zrobić autu krzywdę, trzeba się naprawdę postarać. Do polerowania samochodu przydadzą się też: glinka lakiernicza, odtłuszczacz w płynie lub spreju, a także kilka szmatek z mikrofibry.