• Nawet jeśli powodem ucieczki jest chęć uniknięcia odpowiedzialności tylko za wykroczenie, sama ucieczka jest przestępstwem, za które można trafić do więzienia
  • Nie należy mylić jednak ucieczki z przypadkowym przeoczeniem policyjnego sygnału zatrzymania
  • Szczególnym rodzajem ucieczki jest oddalenie się z miejsca wypadku. Kierowca, który zdecyduje się na taki krok, traktowany jest jak nietrzeźwy z wszelkimi tego konsekwencjami

Zdarza się i tak, że kierowcy nie do końca wiedzą, co czynią. Z takim przypadkiem zetknęli się m.in. policjanci i z Braniewa, którzy zostali zaalarmowani przez świadków o podejrzanym pojeździe, którego kierowca zachowywał się tak, jakby był pijany. Policjanci ustawili się na drodze, którą miał nadjeżdżać wskazany przez świadka pojazd. Jego kierowca jednak zignorował znaki zatrzymania i rozpoczął ucieczkę. Niełatwo było go dogonić – uciekał kilka kilometrów, aż zatrzymał się, gdy uznał, że to nie ma sensu. Był trzeźwy, miał prawo jazdy i OC. Nie potrafił powiedzieć, dlaczego uciekał. Dostał prokuratorskie zarzuty z powodu niezatrzymania się do kontroli policyjnej i zmuszenia funkcjonariuszy do pościgu. Gdyby zatrzymał się od razu, pewnie pojechałby dalej.

Należy jednak podkreślić, że zignorowanie nakazu zatrzymania nie zawsze jest przestępstwem. Gdy roztargniony kierowca nie zauważy "lizaka" policjanta stojącego na poboczu, ale zatrzyma się natychmiast, widząc pościg, prawdopodobnie zostanie skrupulatnie sprawdzony, dostanie mandat – i tyle. Gorzej, jeśli na widok radiowozu i wyraźnych sygnałów zatrzymania wciśnie gaz, zamiast się zatrzymać – wtedy sprawa jest jasna.

Zdarzało się, że uciekali dla sportu. Dziś to zbyt ryzykowne

Nie od zawsze było tak, że za ucieczkę przed policją groziło więzienie. Cytowany wyżej przepis obowiązuje od 1 czerwca 2017 r. Wcześniej zdarzali się tacy "zawodnicy" jak słynny Frog, który zyskał sławę, publikując na YouTube filmy z szalonych przejazdów po Warszawie. Dodatkowe "punkty" wśród osób śledzących jego wyczyny Frog zbierał, podejmując ucieczki przed policją. Raz mu się udało nawet zgubić policyjny radiowóz, co jest rzadkim wyczynem. W tamtym przypadku organy ścigania, nie chcąc puścić płazem blamażu, jaki zgotował im pirat drogowy będący sprawnym kierowcą, przedstawiły mu zarzut spowodowania zagrożenia katastrofą w ruchu lądowym. W pierwszej instancji Frog dostał nawet 2,5 roku więzienia, ale sąd w drugiej instancji go uniewinnił. Biegli, na których opiniach oparł się sąd, przyznali, że wprawdzie sprawca jechał niebezpiecznie i złamał mnóstwo przepisów drogowych, ale w krytycznych momentach w pełni panował nad autem – zagrożenia katastrofą nie stworzył.

Wtedy (sprawa dotyczyła zdarzeń z 2014 r.) organy ścigania były w zasadzie bezradne wobec tak bezczelnych piratów drogowych. Dziś Frog po pierwszej takiej akcji dostałby zakaz prowadzenia pojazdów, grzywnę i wyrok pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat. Za pierwszym razem być może w zawieszeniu.

Uciekający prawie zawsze wpadają od razu

Ucieczka często kończy się wypadkiem – oto jeden z przykładów Foto: Policja / Policja
Ucieczka często kończy się wypadkiem – oto jeden z przykładów

Obecnie bardzo trudno jest uciec przed policją, a zwłaszcza bez szans są kierowcy po alkoholu czy po narkotykach. Jest tak, dlatego że zawsze łatwiej jest gonić niż "torować drogę", ale też dlatego, że policjanci mają do dyspozycji środki łączności i mogą działać grupowo – aż do zablokowania drogi włącznie. Sprzymierzeńcem policjantów jest ruch drogowy, który spowalnia ucieczkę i daje czas na włączenie się do pościgu innych załóg. Te zresztą nie tak często są potrzebne do pościgu – pomoc innych funkcjonariuszy jest bardziej niezbędna już po zatrzymaniu sprawców przestępstwa. Od chwili podjęcia ucieczki mówimy bowiem o przestępstwie.

Na pozór najwięcej potencjalnie do zyskania mają przestępcy uciekający cudzym samochodem albo korzystający z cudzych tablic rejestracyjnych. To teoria – w praktyce taki przestępca dokłada sobie "kolejny paragraf" i mocno zwiększa ryzyko, że nie będzie mógł odpowiadać z wolnej stopy. Tak jak kierowca, który w pierwszych dniach lutego podjął próbę ucieczki pod Wrocławiem: gdy już został zatrzymany, twierdził, że uciekał, bo nie ma OC. To była prawda, ale nie cała: kierowca miał też cofnięte uprawnienia do kierowania, miał przy sobie handlowe ilości marihuany i korzystał z cudzych tablic rejestracyjnych, co też jest przestępstwem. Trafił do aresztu, grozi mu 5 lat więzienia.

Ucieczka z miejsca wypadku: szczególny rodzaj głupoty

Co do zasady, maksymalna kara, jaka grozi kierowcy, który uciekł z miejsca wypadku, jest wyższa o połowę od maksymalnej kary dla kierowcy, który spowodował wypadek, ale był trzeźwy i zatrzymał się, aby pomóc poszkodowanym oraz by wezwać pomoc. Również minimalny wymiar kary dla kierowcy, który uciekł, zwiększony jest o połowę – dokładnie tak jak w przypadku pijanych kierowców.

  • Za spowodowanie katastrofy zagrażającej życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach grozi kara od roku do lat 10. Jeśli kierowca uciekł z miejsca zdarzenia, możliwa kara to od 1,5 roku do 15 lat więzienia
  • Za sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat. Po ucieczce – od 9 miesięcy do 12 lat więzienia
  • Za spowodowanie wypadku, w którym ktoś odniósł obrażenia (nie mylić z ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu), grozi kara do 3 lat więzienia bez dolnej granicy. Po ucieczce zagrożenie karą rośnie do 4,5 roku więzienia.

Drastyczne kary grożą kierowcom, którzy uciekli po spowodowaniu wypadku ze skutkiem śmiertelnym lub ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu:

  • w razie wypadku i ciężkiego uszczerbku dla zdrowia jego ofiary kara dla kierowcy, który uciekł, to od 3 do 16 lat więzienia
  • w razie wypadku ze skutkiem śmiertelnym kierowcy, który uciekł, grozi nie mniej niż 5 a maksymalnie 20 lat więzienia
  • Najwyższa możliwa kara związana z ruchem drogowym to 30 lat więzienia. Grozi ona kierowcy, który spowodował katastrofę, w której są ofiary śmiertelne i uciekł.

W przypadku, gdy kierowca zabił kogoś samochodem i zbiegł z miejsca wypadku, sąd orzeka też dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów.