Współpraca reklamowaTestujemy na paliwach
Auto Świat > Wiadomości > Aktualności > Potrącenie 10-latka. Lista winnych się wydłuża. Narkotyki, ucieczka, poplecznictwo. Czy to wszystko? [ANALIZA]

Potrącenie 10-latka. Lista winnych się wydłuża. Narkotyki, ucieczka, poplecznictwo. Czy to wszystko? [ANALIZA]

Chodnik w Wawrowie, na którym miejscowi od soboty ustawiają znicze, jest w tym miejscu dość szeroki, za to jezdnia wąska. Po drugiej stronie drogi widać także chodnik i minizatoczkę z miejscami do zaparkowania kilku samochodów osobowych. Jest przejście dla pieszych. Choć piesi mają prawo czuć się tu komfortowo i bezpiecznie, to jednak wybór tego miejsca do zatrzymania i zapakowania autokaru, zwłaszcza jeśli wymaga to otwarcia luków bagażowych z obu stron, jest co najmniej niefortunny. Nikt jednak nie spodziewał się, że młody człowiek kierujący BMW, Krzysztof P., zamiast zwolnić przed przejściem dla pieszych, jeszcze doda gazu. Kierowca był po narkotykach, może w ogóle ich nie widział, pewnie słabo kojarzył. Doszło do tragedii.

Kierowca BMW, który zabił 10-latka, został zatrzymany. Auto znalazło się w lesie 20 km od Gozowa
Kierowca BMW, który zabił 10-latka, został zatrzymany. Auto znalazło się w lesie 20 km od GozowaŹródło: PAP/Policja
  • W dniu, w którym doszło do wypadku, kierowca BMW zażywał narkotyki
  • Samochód, którym kierował Krzysztof P., nie należał do niego. Właściciel auta nie powinien był w ogóle mu go udostępnić
  • Autokar, do którego wsiadały dzieci, stał na wąskiej drodze pod kościołem. Ludzie chodzili po jezdni w środku nocy i w deszczu
  • Kierowca, który zabił dziecko i uciekł z miejsca wypadku, otrzymał pomoc w zacieraniu śladów ze strony rodziny i znajomych

Było tuż przed północą, gdy pod kościołem w Wawrowie niedaleko Gorzowa Wielkopolskiego rodziny z dziećmi pakowały bagaże do autokaru zatrzymanego przy drodze. Było ciemno i padał deszcz, widoczność raczej umiarkowana, ale też o tej porze ruch w tym miejscu bywa znikomy. Być może stąd pomysł, aby zatrzymać autokar po prostu przy drodze. Na mapach Google widać, że dosłownie kilkadziesiąt metrów dalej, tuż przy rondzie, jest bezpieczna zatoczka z parkingiem, gdzie wszyscy byliby bezpieczni – ale wyjazd z niej autokarem na pewno nie jest zbyt komfortowy, trzeba cofać.

Od ronda do kościoła jest ok. 100 metrów, po drodze są dwa przejścia dla pieszych – jedno tuż za rondem, drugie przed kościołem. Droga jest naprawdę wąska, to w zasadzie ścisłe centrum miejscowości. W dzień czy w nocy nie da się tu szybko jechać – dozwolony limit to 50 km/h, ale na tym krótkim odcinku i ograniczenie do 30 km/h miałoby pełne uzasadnienie. Kierowca BMW nie jechał więc 200 km/h, pewnie nawet nie jechał "setką" – zwyczajnie nie ma tu jak się rozpędzić. Ale – skoro świadkowie mówią, że jechał szybko – musiał jechać z gazem mocno wciśniętym w podłogę. 70 km/h w tym miejscu to już o wiele za szybko. A powinien zwalniać, zbliżając się do przejścia dla pieszych – tak przynajmniej każe przepis. Autokar stał kawałek za przejściem.

Kierowca BMW, gdy uderzył i przejechał po 10-latku, jeszcze mocniej wcisnął gaz w podłogę. Nie próbował pomóc, zobaczyć, co się stało. Rozpoczął ucieczkę, która trwała nieco ponad pół doby.

Dowiedz się więcej:

Kierowca BMW uciekał i mógł liczyć na pomoc

Z początku nie wiadomo było nawet, jakiej marki był samochód sprawcy – było ciemno, a pojazd jechał szybko, panowało zamieszanie. Ktoś ruszył w pościg, zapamiętał początek numeru rejestracyjnego "PY". Na miejscu zostały kawałki reflektora, które zabezpieczono. Najpierw jednak próbowano ratować chłopca – najpierw policjanci, potem ekipa ratowników, która zabrała go do szpitala. Na próżno.

Przejazd samochodu oczywiście zarejestrowały kamery, nie wszystkie jednak skutecznie: ciemno, deszczowo, szybka jazda – w takich warunkach trudno o czytelny zapis numerów rejestracyjnych. Szansa jednak na uniknięcie złapania po takim wypadku jest znikoma, co jednak z trudem przebija się do świadomości wszelkiej maści piratów drogowych, pijaków, przestępców i kandydatów na przestępców. Kamer na trasie przejazdu jest tyle, że któraś w końcu nagra auto pod odpowiednim kątem. W razie wątpliwości, czy sprawca znajdował się w samochodzie, śledczym pomogą dane logowania jego telefonu w sieci – każdy ma telefon w kieszeni i każdy zostawia cyfrowe ślady.

Szybko "ułożono" brakujące znaki numerów rejestracyjnych samochodu – okazało się, że to pojazd marki BMW. Samochód był wzięty z wypożyczalni i jak każdy samochód z wypożyczalni, miał lokalizator GPS. Samochód szybko znaleziono w lesie ok. 20 km od Gorzowa Wielkopolskiego.

Znano już sprawcę, pozostało go zatrzymać. Udało się to w sobotę po południu – minęło zaledwie kilkanaście godzin od wypadku. Sprawca wsiadał do taksówki. Policjanci uważają, że chciał wyjechać z Gorzowa, ukryć się.

Kierowca BMW miał więcej na sumieniu

26-letni Krzysztof P., jak się okazało, w ogóle nie powinien dostać kluczyków do BMW – nie miał uprawnień do kierowania (jak podaje "Gazeta Lubuska" chodzi nawet o czynny zakaz prowadzenia pojazdów, złamanie go jest przestępstwem). Jak to się zatem stało, że udało mu się wejść w posiadanie auta? Udostępnienie samochodu takiej osobie to jednak tylko wykroczenie, za to nie idzie się "siedzieć".

Art. 96. § 1. Właściciel, posiadacz, użytkownik lub prowadzący pojazd, który na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu dopuszcza:

1) do prowadzenia pojazdu osobę niemającą sprawności fizycznej lub psychicznej w stopniu umożliwiającym należyte prowadzenie pojazdu,

2) do prowadzenia pojazdu osobę niemającą wymaganych uprawnień, (...)

podlega karze grzywny.

Kierowca BMW miał przy sobie narkotyki i przyznał się do ich zażycia w piątkowe popołudnie. Pobrano mu krew do badań. Jednak na maksymalne zagrożenie karą to, czy był pod wpływem narkotyków, czy też nie, ma – z formalnego punktu widzenia – niewielkie znaczenie. Już sam fakt ucieczki z miejsca wypadku oznacza, że oskarżonemu (w poniedziałek Krzysztof P. ma usłyszeć zarzuty) grozi taka sama kara jak za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości lub po użyciu podobnie działających środków. Według aktualnego Kodeksu karnego za takie przestępstwo grozi 20 lat więzienia.

Art. 178 par. 1a KK Skazując sprawcę, który popełnił przestępstwo określone w art. 173 § 3 lub 4 l(spowodowanie katastrofy ze skutkiem śmiertelnym – red.) ub art. 177 § 2 (spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym – red.), w warunkach określonych § 1 lub którego dotyczy wskazana w tym przepisie okoliczność (w stanie nietrzeźwości lub gdy sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia – red.), sąd orzeka karę pozbawienia wolności w wysokości:

1) nie niższej niż 3 lata, jeżeli następstwem wypadku jest ciężki uszczerbek na zdrowiu innej osoby albo następstwem katastrofy jest ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, do dwukrotności górnej granicy ustawowego zagrożenia,

2) nie niższej niż 5 lat, jeżeli następstwem czynu jest śmierć człowieka, do dwukrotności górnej granicy ustawowego zagrożenia w przypadku katastrofy, a 20 lat pozbawienia wolności w przypadku wypadku.

Krzysztof P. pociągnie za kratki innych?

Jak ustalili policjanci, w ukryciu samochodu w lesie pomagali sprawcy wypadku brat i niespokrewniona kobieta. Osoby te już usłyszały zarzuty poplecznictwa – czyli pomocy w zacieraniu śladów.

Art 239 1. Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, tworzy fałszywe dowody, zaciera ślady przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego, albo odbywa za skazanego karę,

podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. (...)

Maciej Brzeziński
Maciej Brzeziński
Dziennikarz AutoŚwiat.pl
Pokaż listę wszystkich publikacji
materiał promocyjny

Sprawdź nr VIN za darmo

Zanim kupisz auto, poznaj jego przeszłość i sprawdź, czy nie jest kradziony lub po wypadku

Numer VIN powinien mieć 17 znaków