• Ministerstwo sprawiedliwości tłumaczy się „pomyłką pisarską”
  • Zdaniem ministerstwa, obok siebie mogą funkcjonować w Kodeksie karnym (a więc też w każdym innym!) dwa lub więcej artykułów o tym samym numerze, lecz o zupełnie innej treści
  • Zdaniem ministerstwa w przegłosowanym przez Sejm projekcie ustawy należy dokonać zmian o charakterze „czysto technicznym”

Przypomnijmy: 16 maja, po zaledwie trzech dniach pracy nad zaostrzeniem Kodeksu karnego (w tym czasie odbyły się pierwsze, drugie i trzecie czytanie projektu, prace w komisjach i cała niezbędna procedura zakończona głosowaniem) Sejm przyjął (posłowie PiS i Kukiz '15 byli w 100 proc. „za”) ustawę o zmianie Kodeksu karnego. Teraz, podczas gdy 25 maja wchodzi w życie art. 306a KK o następującej treści:

Tymczasem przegłosowana przez Sejm 16 maja kolejna ustawa o zmianie ustawy Kodeks karny wprowadza inny (nowy) art. 306a:

Jak znikały kary za cofanie liczników?

Jak to możliwe? Kontrowersyjna ustawa przedstawiana przez polityków PiS jako „ustawa o walce z pedofilią” zastała przygotowana dawno temu, zanim jeszcze powstały przepisy dotyczące kar za cofanie liczników. Twórcy projektu nie wiedzieli o art. 306a, bo w czasie, gdy powstawał ich projekt, artykułu 306a jeszcze nie było. Teraz, „przepychając” ustawę o zmianie ustawy Kodeks karny, dopisano na szybko paragrafy „pedofilskie (niedopracowane!) a przy okazji „wyprodukowano” mnóstwo błędów – w tym usunięcie, „nadgranie” dopiero co wprowadzonej karalności za cofanie liczników w samochodach.

Co na to ministerstwo sprawiedliwości? Otóż ministerstwo w swoim wyjaśnieniu bagatelizuje problem i przekonuje, że po pierwsze, miała miejsce „pomyłka pisarska”, a po drugie, dwa artykuły w Kodeksie karnym o tym samym oznaczeniu nie wykluczają się wzajemnie (!). Ministerstwo sugeruje, że zostanie wprowadzona zmiana oznaczenia jednego z artykułów i to rozwiąże problem.

Dwa artykuły o tym samym oznaczeniu – zdaniem ministerstwa sprawiedliwości – to nie problem? Wstyd – jak można coś takiego napisać? Jak można zasłaniać się pomyłką pisarską, gdy gołym okiem widać, jak doszło do „błędu”?

Już mało kto rozumie przepisy, nawet drogowe!

Tymczasem zmiana oznaczenia jednego z artykułów problemu nie rozwiąże, bo on tkwi gdzie indziej. Po pierwsze, takich „błędów” w przepychanych kolanem bez jakiejkolwiek debaty przez Sejm nowelizacjach (w tej też) są dziesiątki, a szczegóły dopiero wychodzą z czasem. Problem polega na tym, że grupa osób przedstawia projekt ustawy zawierający skandaliczne błędy, a następnie 269 posłów posłusznie podnosi ręce „za”, w ogóle tego nie czytając.

W ciągu trzech dni żaden z posłów głosujących „za” nie miał szans zapoznać się z projektem, na który głosował. W ustawie likwidującej (przy okazji) karalność cofania liczników znajdują się dziesiątki poważnych zmian w prawie karnym, kilkadziesiąt stron paragrafów, oprócz tego projekt zawiera wiele stron uzasadnienia, tabelek, itp. W normalnych warunkach grupa prawników powinna nad tym pracować tygodniami. Posłowie mieli trzy dni. Tak samo powstają zmiany w Kodeksie drogowym i innych ustawach, które dotyczą nas wszystkich – na kolanie. Za sprawą takich zmian przepisy są niezrozumiałe, nieczytelne i dziurawe.

Tymczasem sprawcom zamieszania nie przechodzi nawet przez usta słowo „przepraszam”.