Pan Józef, właściciel pomocy drogowej, postanowił dorobić i przywieźć znajomemu świeżo kupione auto z Niemiec. U celu podróży załadował pojazd i zaczął wracać. Kłopoty zaczęły się po polskiej stronie, gdy został poproszony o zjazd na parking przez „krokodyla” (inspektora ITD).

– Skąd Pan jedzie? – Spod Hanoweru. – Co Pan wiezie? – Samochód. – Nie widzę na nim tablic rejestracyjnych. Zarejestrowany? – No... chyba nie. – To w takim razie to nie jest samochód, tylko odpad albo towar. Ma Pan licencję na wykonywanie międzynarodowego transportu drogowego? Od słowa do słowa okazało się, że kierowca i właściciel pomocy drogowej nie ma ani licencji, ani odpowiednich certyfikatów...

Wyjazd po auto kosztował go „jedynie” 8000 zł kary. Choć fachowcy niemający licencji też zarobkowo wożą lawetami auta z krajów UE, to jednak postępują sprytnie: z właścicielem zawsze podpisują umowę kupna wiezionego pojazdu, którą to umowę po dowiezieniu auta na miejsce umieszcza się w koszu.

Wtedy rozmowa z „krokodylem” wygląda inaczej. – Co Pan wiezie? – Auto sobie kupiłem, na własne potrzeby. – Ma Pan tytuł własności? Tak – oto umowa. Kupiłem od gościa, który właśnie je kupił od Turka. Spodobało mi się... I droga wolna.

Inspekcja to postrach kierowców i przewoźników. Policjant to sobie może: da mandat 500 zł, zabierze dowód rejestracyjny – wszystko. Inspektor nałoży grzywnę w trybie administracyjnym, np. 10 000 zł, najpierw trzeba zapłacić, potem można się odwoływać.

Tymczasem inspektorzy rozpoczynają serię strajków w celu wymuszenia, po pierwsze, wyższych pensji, a po drugie, włączenia Inspekcji do służb mundurowych. Panowie wybrali sobie najbardziej uciążliwy rodzaj protestu: strajk włoski, co oznacza wyjątkowo skrupulatne wykonywanie swoich obowiązków. Jeśli zechcą, mogą zatrzymać na parkingu 10, 20, 100 ciężarówek, ile się zmieści, po czym po kolei je sprawdzać – niech stoją.

Ktoś im podskoczy? Na pewno nie firmy transportowe – jak zaczną „fikać”, to się im zorganizuje taką kontrolę, że... Po weekendowym strajku ostrzegawczym, którego zasięg jest ograniczony, „krokodyle” zapowiadają strajk w trybie ciągłym. Tak oto przewoźnicy i kierowcy stali się zakładnikami w rozgrywkach urzędników z rządem.

Naszym zdaniem

Przepisów skutecznie chroniących przewoźników i zwykłych kierowców przed nadużyciami ITD brak. A warto wiedzieć, że „krokodyl” ma prawo zatrzymać każdego!