Podwyżki szczególnie odczuli właściciele aut zarejestrowanych we Wrocławiu, Gdańsku i Szczecinie.  Najbardziej zdrożało OC w towarzystwach Compensa, w Proama i w Gothaer (o ponad 30% w porównaniu z ubiegłym rokiem). Jednak stawki podnoszą niemal wszyscy ubezpieczyciele - tylko jedni ostro, inni łagodniej. Skąd taka nieprzyjazna polityka firm ubezpieczeniowych? Przyczyn, dlaczego ceny OC będą rosły, jest przynajmniej sześć.

Powód numer jeden - ubezpieczyciele tracą na OC komunikacyjnym

Ubezpieczenia OC to największy segment rynku - a jednocześnie taki, który od lat generuje straty. Ostatnim rokiem, w którym ubezpieczyciele byli „nad kreską” w OC komunikacyjnym, był… 2006. W 2015 roku strata techniczna w tym segmencie wyniosła ponad miliard złotych - najwięcej w historii.

Wynik techniczny ubezpieczeń OC komunikacyjnych (w mld zł)

Rok Wynik techniczny
2006 0,2
2007 -0,14
2008 -0,7
2009 -0,95
2010 -0,9
2011 -0,64
2012 -0,43
2013 -0,26
2014 -0,79
2015 -1

Dane: KNF, PIU

Straty na najbardziej popularnych ubezpieczeniach bardzo trudno zrekompensować zyskami ze sprzedaży innych produktów, szczególnie tym firmom, dla których polisy samochodowe są podstawą działalności.

Przez wiele lat działające w Polsce firmy ubezpieczeniowe prowadziły między sobą wojnę cenową, starając się przyciągnąć jak najwięcej nowych klientów atrakcyjnymi cenami OC. To spowodowało, że segment OC stał się nierentowny. Podwyżki cen OC musiały w końcu nastąpić, ponieważ dalsze utrzymywanie niskich stawek jest bardzo niekorzystne dla ubezpieczycieli - szczególnie że nie mogą oni oszczędzać na wypłacanych odszkodowaniach.

Powód numer dwa - coraz wyższe odszkodowania dla ofiar wypadków

Kiedy ktoś ucierpi w spowodowanym przez nas wypadku, może domagać się odszkodowania i zadośćuczynienia z naszej polisy OC. Gdy ofiara odniesie ciężkie obrażenia, nasz ubezpieczyciel może jej wypłacić nawet kilkadziesiąt lub kilkaset tysięcy złotych.

Statystyki są nieubłagane - z roku na rok rosną kwoty zadośćuczynień wypłacanych za tzw. szkody osobowe.

Świadczenia za szkody osobowe w wypadkach drogowych (w mld zł)

Rok Łączna kwota świadczeń
2012 1,1
2013 0,89
2014 1,04
2015 1,3

Dane: UFG

Czy to znaczy, że ubezpieczyciele są zbyt hojni dla ofiar wypadków, a przez to wszyscy płacimy więcej za ubezpieczenie samochodu? Wręcz przeciwnie. Poszkodowani od lat skarżyli się na zaniżanie zadośćuczynień z OC. Teraz jednak coraz śmielej i skuteczniej walczą w sądach o pieniądze, które im się należą.

W 2010 roku Sąd Najwyższy orzekł, że możemy ubiegać się o zadośćuczynienia za śmierć osoby bliskiej nawet jeśli wypadek zdarzył się przed 2008 rokiem - a to sprawiło, że ubezpieczyciele teraz płacą świadczenia za wypadki sprzed kilkunastu lat. Proklienckie zmiany w prawie dodały wiatru w żagle licznym kancelariom odszkodowawczym i prawnikom, którzy aktywnie wyszukują klientów i żądają w ich imieniu wysokich odszkodowań, aby uzyskać jak największą prowizję. Ubezpieczyciele na pewno nie chcą płacić wysokich świadczeń za szkody osobowe - jednak coraz częściej po prostu muszą to robić. A gdy rosną koszty firm ubezpieczeniowych, wzrosnąć muszą także ceny ubezpieczeń.

Powód numer trzy - KNF nakazuje uczciwe likwidować szkody

Zaniżanie odszkodowań z ubezpieczeń OC zaniepokoiło Komisję Nadzoru Finansowego, która narzuciła firmom ubezpieczeniowym listę 21 wytycznych, których ubezpieczyciele muszą przestrzegać, aby nie narazić się nadzorowi. Wytyczne zaczęły obowiązywać w marcu 2015 roku, a dotyczą likwidacji szkód w pojazdach, właśnie z obowiązkowego ubezpieczenia OC.

Z tak stanowczej reakcji nadzoru mogą cieszyć się poszkodowani, ponieważ KNF nakazuje ubezpieczycielom np. wypłacanie odszkodowań bez potrącania amortyzacji części czy zwracanie kosztów samochodu zastępczego niezależnie od tego, czy poszkodowany mógł jeździć komunikacją miejską. Jednak dla samych ubezpieczycieli obowiązek stosowania się do wytycznych oznacza tylko jedno: większe koszty. Te koszty zostają automatycznie przełożone na wszystkich posiadaczy pojazdów w postaci wyższych stawek OC. Pocieszające może być tylko to, że co prawda zapłacimy drożej za ubezpieczenie, ale może przynajmniej w razie stłuczki dostaniemy od ubezpieczyciela sprawcy godziwe odszkodowanie za rozbity samochód.

Powód numer cztery - przewodniczący KNF do ubezpieczycieli: "Podnieście ceny OC!"

Mogłoby się wydawać, że przecież nikt nie kazał firmom ubezpieczeniowym podwyższać cen OC. Owszem, kazał - i to sam przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. We wrześniu 2015 roku Andrzej Jakubiak wystosował list do wszystkich zakładów ubezpieczeń podlegających polskiemu nadzorowi, aby te dostosowały ceny ubezpieczeń OC do faktycznie ponoszonego ryzyka - czyli po prostu je podwyższyły.

Apel KNF był zasadny chociażby z uwagi na wieloletnie straty w segmencie OC spowodowane wojną cenową o nowych klientów. Tajemnicą poliszynela jest, że ubezpieczyciele nie zarabiają na nowych klientach, ponieważ starają się ich przyciągnąć atrakcyjnymi, nieraz wręcz dumpingowymi cenami. Dopiero przy propozycji odnowienia polisy na kolejny rok firma ubezpieczeniowa podnosi stawkę. Wiedzą o tym sprytniejsi klienci i co roku bez wahania zmieniają towarzystwo ubezpieczeń, szukając najniższej ceny w multiagencjach dysponujących ofertami wielu firm lub w internetowych porównywarkach ubezpieczeń takich jak kalkulator OC AC mfind.

Dlaczego KNF postanowił wtrącić się w sprawy, które teoretycznie powinna uregulować „niewidzialna ręka rynku”? Zrobił to w trosce o płynność finansową zakładów ubezpieczeń oraz ich „zdolność do realizacji zobowiązań z zawartych umów ubezpieczenia” - czyli po to, aby żadna firma ubezpieczeniowa nie upadła wskutek strat poniesionych na ubezpieczeniach OC.

Przewodniczący Andrzej Jakubiak ostrzegł ubezpieczycieli, że jeśli kontrole nadzoru wykażą nieprawidłowości (np. będą zaniżać składki w stosunku do ryzyka), to skontrolowana firma może ponieść karę finansową lub nawet utracić licencję.

Powód numer pięć - ubezpieczyciele zostali objęci podatkiem bankowym

Jakby mało było kosztów związanych z wyższymi świadczeniami za szkody osobowe i koniecznością uczciwego likwidowania szkód komunikacyjnych zgodnie z zaleceniami nadzoru, niedawno firmom ubezpieczeniowym doszło kolejne obciążenie - tym razem ze strony państwa.

Ustawa o podatku od niektórych instytucji finansowych, zwana potocznie ustawą o podatku bankowym, zaczęła obowiązywać w lutym 2016 roku. Zgodnie z jej postanowieniami podmioty takie jak banki, zakłady ubezpieczeń czy firmy pożyczkowe płacą podatek, z którego wpływy mają być przeznaczone m.in. na program “Rodzina 500 plus”.

Dla ubezpieczycieli jest to obciążenie w wysokości 0,0366% podstawy opodatkowania miesięcznie, a podstawą opodatkowania jest nadwyżka wartości aktywów ponad 2 mld zł. Podatek najbardziej odczują więc najwięksi ubezpieczyciele - niestety można obawiać się, że koszty tej daniny przerzucą na swoich klientów.

Powód numer sześć - minister zdrowia zapowiada powrót do podatku Religi

Za początku 2016 roku minister Konstanty Radziwiłł ogłosił, że będzie dążył do przywrócenia tzw. podatku Religi, czyli kolejnego obciążenia fiskalnego, które mogłoby dotknąć firmy ubezpieczeniowe. Cel daniny jest bez wątpienia szczytny - pozyskanie funduszy na leczenie ofiar wypadków samochodowych. Dlaczego akurat firmy ubezpieczeniowe miałyby ją ponosić?

Ponieważ w ramach odszkodowań dla ofiar wypadków płacą najczęściej  tylko za te usługi medyczne, które nie są refundowane przez NFZ - a koszty ratownictwa i leczenia szpitalnego poszkodowanych ponoszą wszyscy opłacający składki zdrowotne. W ten sposób Minister Zdrowia chciałby częściowo przełożyć odpowiedzialność finansową na ubezpieczycieli, a ci z kolei zrzuciliby ją na swoich klientów w postaci wyższych stawek za OC.

Zgodnie z zapowiedzią podatek mógłby wejść w życie w 2017 roku i wyniósłby aż 6% składki z każdej umowy OC. Gdyby tak się stało, proces wzrostu cen obowiązkowych ubezpieczeń, z którym teraz mamy do czynienia, może się przedłużyć.