Kierowca zawsze ma prawo do odmowy przyjęcia mandatu. Postępowanie mandatowe to uproszczona forma ukarania, zastępująca postępowanie sądowe, ale można ją zastosować tylko wtedy, kiedy sytuacja jest jasna, a sprawca przyznaje się do winy i zgadza na zaproponowaną karę. Jeśli tak nie jest, sprawą powinien zająć się sąd.

„Panie kierowco, pouczam o prawie do odmowy przyjęcia mandatu i informuję, że w razie skorzystania z tego prawa zostanie skierowany wniosek do sądu o ukaranie” – tak brzmi standardowe pouczenie kierowane przez policjanta do domniemanego sprawcy wykroczenia. Wcześniej funkcjonariusz ma obowiązek poinformować o wysokości mandatu i o liczbie punktów karnych grożących za dane wykroczenie.

Policjant pouczy i... odradzi

Z prawa do odmowy przyjęcia mandatu warto skorzystać w dwóch przypadkach: jeśli czujemy się niewinni i istnieje szansa, że przed sądem uda nam się to udowodnić, lub jeśli uważamy, że nałożona kara jest niewspółmiernie wysoka do popełnionego wykroczenia. Zdarza się, że policjanci, kiedy widzą, że kierowca waha się, czy odmówić przyjęcia mandatu, starają się go od tego odwieść. „Wie Pan, przed sądem kara będzie wyższa, ja proponuję 500 zł, a w sądzie mogą dać nawet 5000 zł grzywny”. W praktyce, jeśli sąd zgadza się z argumentami funkcjonariusza, to kara nie jest z reguły znacząco wyższa, tyle że „sąd” brzmi przecież groźniej niż „mandat”.

Dlaczego policjanci nie lubią, kiedy kierowcy odmawiają przyjęcia mandatu? Bo to oznacza dla nich dodatkową pracę. Funkcjonariusz poza wypisaniem tzw. karty rejestracyjnej i wpisem do notatnika służbowego musi sporządzić jeszcze szczegółową notatkę urzędową z odmowy przyjęcia mandatu i przygotować dokumenty dla sądu. Na tym jednak nie koniec – prawdopodobnie też później będzie musiał stawić się w sądzie i zeznawać.

Nasza rada: jeśli postanowicie odmówić przyjęcia mandatu, nie wdawajcie się z policjantem w dyskusję, dlaczego podjęliście taką decyzję. Dotyczy to w szczególności sytuacji, kiedy np. macie zastrzeżenia co do sposobu dokonywania kontroli czy tego, jak policjant mierzył prędkość. W sądzie notatka policjanta jest ważnym dowodem, więc jeśli będzie wiedział, do czego macie zastrzeżenia, to zadba o to, żeby w dokumentacji wszystko było w jak najlepszym porządku.

To nieprawda, że odmówienie przyjęcia mandatu pozwoli uniknąć przekroczenia limitu punktów, gdyż przeciągnie sprawę, aż część punktów karnych na koncie się przedawni! Między odmową przyjęcia mandatu a uprawomocnieniem kary nałożonej przez sąd punkty są wpisywane do systemu jako tymczasowe (nieaktywne). Jeśli kierowca nie przekona sądu do swoich racji, to punkty zostaną zapisane na jego koncie z datą zarejestrowania wykroczenia.

Jeżeli nie dmuchniesz

Jeśli kierowca odmówi badania alkomatem, policja może doprowadzić go na pobranie krwi i w ten sposób sprawdzić jego trzeźwość. Wśród kierowców nadal krąży mit, że to niezawodny sposób na uniknięcie kary, bo dzięki temu, że taka procedura trwa dłużej, w tym czasie można nieco wytrzeźwieć i wynik powinien być przynajmniej niższy. Warto jednak wiedzieć, że wybranie przez kierowcę opcji badania krwi, nawet gdy okaże się on trzeźwy, może oznaczać, że na miesiąc straci prawo jazdy. Policja zatrzymuje dokument do czasu poznania wyników badania, a nie są one dostępne od ręki, tuż po pobraniu, bo zwykle próbki trafiają do laboratoriów kryminalistycznych. Jeżeli podczas badania okaże się, że we krwi wykryto alkohol, to biegli – nawet jeśli jego stężenie mieściło się w chwili pomiaru w dopuszczalnych ramach – mogą dokonać wyliczeń wskazujących, ile wynosiło ono w chwili zatrzymania.

Mandat od ITD (fotoradary)

W przypadku wykroczeń zarejestrowanych przez fotoradary kierowcy też przysługuje prawo do odmowy przyjęcia mandatu – to jedna z opcji proponowanych w formularzu wysyłanym przez operatora systemu fotoradarowego. Jeżeli kierowca przeciąga sprawę i ignoruje korespondencję z urzędu, to sprawa i tak prawdopodobnie trafi do sądu – czas, który funkcjonariusze mają na wszczęcie postępowania mandatowego, jest ograniczony.

Kierowcy kontra fotoradary Foto: Auto Świat
Kierowcy kontra fotoradary

Kiedy sprawa rzeczywiście trafi do sądu

Sprawa o wykroczenie toczy się w sądzie właściwym dla miejsca, w którym miało ono być popełnione! Jeśli do rzekomego złamania przepisów doszło np. w drodze na urlop, daleko od domu, to nawet jeśli jesteście pewni swoich racji, przemyślcie to, czy dla kilkuset złotych i ewentualnej satysfakcji z wyroku będzie się wam chciało jeździć na rozprawy – bo na jednej może się nie skończyć. Kiedy przygotowany przez policjantów wniosek o ukaranie trafi do sądu, możliwości są w zasadzie dwie – albo sąd wyznaczy datę rozprawy, na którą domniemany sprawca wykroczenia zostanie wezwany, albo od razu, po przeanalizowaniu wniosku i załączonych do niego dowodów, bez wzywania obwinionego czy świadków, wyda tzw. wyrok nakazowy. Z reguły wyrok ten jest niekorzystny dla kierowcy, ale nie ma się tym co przejmować – wystarczy w wymaganym terminie (7 dni od daty doręczenia) złożyć sprzeciw od wyroku do sądu, który go wydał. W takiej sytuacji wyrok automatycznie traci moc i sprawa jest rozpatrywana w normalnym trybie, z udziałem stron postępowania. Niezłożenie sprzeciwu w terminie oznacza automatyczne uprawomocnienie wyroku nakazowego.

Naszym zdaniem

Odmowa przyjęcia mandatu nie zawsze skutkuje skierowaniem sprawy do sądu – w błahych przypadkach zdarza się, że policjanci ograniczają się do pouczenia, bo to wymaga znacznie mniej formalności. Warunek: nie można wcześniej zdenerwować funkcjonariusza.