• Żeby formalnie wyprzedzić inny pojazd, wcale nie trzeba przyspieszać. Wystarczy, że jadący obok kierowca zwolni
  • Kierowca, zbliżając się do przejścia dla pieszych, może dostać ekstremalny mandat i 15 punktów karnych, nawet jeśli to nie on, lecz inny jadący obok pojazd wykona gwałtowny manewr
  • Kierowcy boją się policyjnych prowokacji w sąsiedztwie przejść dla pieszych, co często ma niespodziewane skutki
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

O tym, jakie skutki mają bardzo surowe i stosowane bez zastanowienia przepisy chroniące pieszych na przejściach, przekonaliśmy się kilka dni temu, gdy w sieci pojawił się filmik dokumentujący "cwaniackie" zachowanie policjantów kierujących nieoznakowanym BMW. Zdaniem autora filmu policjanci, jadąc dwupasmówką obok innego samochodu, specjalnie zwolnili, by dać się wyprzedzić. Gdyby jadący obok kierowca nie zahamował, naraziłby się na wysoki mandat i 15 punktów karnych. Z punktu widzenia policjantów sytuacja wyglądała zupełnie inaczej: to tamten kierowca bez potrzeby hamował, zmuszając ich, by zrobili to samo.

Bez względu na to, czy któryś z kierowców miał złe intencje, czy też nie, widać wyraźnie: każdy może wpaść w taką "pułapkę" zastawioną specjalnie albo niechcący przez innego kierowcę.

Wyprzedzanie na przejściu dla pieszych i tuż przed przejściem: kiedy wolno, a kiedy nie?

Co do zasady wyprzedzanie na przejściu dla pieszych jest zabronione, no chyba że ruch na nim jest kierowany. "Ruch kierowany" najczęściej oznacza, że na skrzyżowaniu czy też przejściu dla pieszych działa sygnalizacja świetlna. Są światła, masz zielone – możesz jechać i możesz wyprzedzać. Nie ma świateł, nie ma policjanta kierującego ruchem – wyprzedzać nie wolno.

A zatem ani na przejściu dla pieszych, ani tuż przed nim wyprzedzać nie wolno. Wyjątkiem jest jednak przejście z "ruchem kierowanym".

Wyprzedzanie: co to w ogóle znaczy?

Potocznie wyprzedzanie innego pojazdu rozumiemy tak: ktoś jedzie za wolniejszym samochodem, włącza lewy kierunkowskaz, wyjeżdża na sąsiedni pas ruchu, przyspiesza i już po chwili włącza prawy kierunkowskaz, wraca na swój pas ruchu – pojazd wyprzedzany zostaje w tyle. A tymczasem Kodeks drogowy wyprzedzanie definiuje tak:

Oznacza to, że na drodze dwupasmowej, zwłaszcza w gęstym ruchu, ciągle dochodzi do wyprzedzania: jedne pojazdy jadą wolniej, inne szybciej. Bez względu na to, na którym pasie jesteśmy, jadąc szybciej niż inny pojazd, przejeżdżając obok niego, wyprzedzamy. W praktyce za wyprzedzanie (zwłaszcza wyprzedzenie tuż przed przejściem dla pieszych) uznaje się już samo "wysunięcie nosa" przed inny samochód. To dlatego policjanci w BMW nagranym przez internautę, mając świadomość, z czym wiąże się "wysunięcie nosa" przed jadący obok samochód, zwalniali, gdy on zwalniał. On się zatrzymał – i oni też. Tymczasem w Internecie nie brakuje nagrań "dziwnych" manewrów oznakowanych radiowozów, które zatrzymują się przed przejściami dla pieszych teoretycznie bez potrzeby. Po co hamują, często do zera? Można się tylko domyślać.

Przed przejściem masz zwolnić. Czy musisz się zatrzymać?

Obecne przepisy zawierają ustawowy, a więc obowiązujący nakaz zmniejszenia prędkości, podczas gdy zbliżamy się do przejścia dla pieszych.

A zatem: jeśli widzimy pieszego wchodzącego na to przejście, mamy obowiązek zwolnić, a w razie potrzeby zatrzymać się. Gdy pieszych w zasięgu wzroku nie ma, i tak trzeba zachować szczególną ostrożność, co można interpretować np. jako konieczność zdjęcia nogi z gazu – to w każdym razie nie zaszkodzi. Jednak mocne hamowanie (choćby silnikiem), gdy na przejściu nie ma pieszych i widać, że się do niego nawet nie zbliżają, absolutnie nie ma uzasadnienia! Jeśli ktoś tak robi, zwłaszcza gdy obok są inne pojazdy, popełnia błąd albo wręcz świadomą prowokację.

Nie wolno omijać pojazdu, który przepuszcza pieszych. Ale co to znaczy?

Jednym z najbardziej niebezpiecznych i srogo karanych (15 punktów karnych oraz 1500/3000 z mandatu) wykroczeń jest ominięcie pojazdu, który zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu. To jest niebezpieczne, ponieważ prowadzi często do wypadku. Przepis ten obowiązuje zarówno przed przejściem dla pieszych, jak i w innych miejscach.

Ale uwaga: jeśli ktoś zatrzymał się przed przejściem, choć nie ma na nim pieszych (i nie wchodzą na nie), to oczywiście wolno go ominąć – wykroczenia nie ma. Natomiast zatrzymywanie się bez potrzeby przed przejściem dla pieszych jest wykroczeniem – można je kwalifikować różnie w zależności od kontekstu.

Zwalnianie, by kogoś wrobić w mandat – i ty możesz być "na spalonym"

Kierowcy boją się przejść dla pieszych, a zwłaszcza wyprzedzania przed przejściem dla pieszych nieraz tak bardzo, że zwalniają bez potrzeby. To powoduje, że inni także zwalniają – nikt nie chce znaleźć się "na spalonym"

Ta sytuacja morze kojarzyć z tzw. pułapką ofsajdową w piłce nożnej (ang. offside trap), czyli próbą złapania kogoś "na spalonym". Oto piłkarze obu drużyn biegną w stronę pola karnego, na którym jest tylko bramkarz. Jedni biegną po to, by zaatakować prawie pustą bramkę, inni – by ratować sytuację, nie dopuścić do strzelenia gola. W pewnym momencie obrońcy nagle zwalniają, pozwalając wyprzedzić się napastnikom. Jeśli napastnik otrzyma piłkę po tym, gdy wyprzedził wszystkich rywali (a tak naprawdę oni zatrzymali się), wpadł w pułapkę. Sędzia gwiżdże, że napastnik jest na spalonym – i koniec akcji! Zakładanie pułapki ofsajdowej jest ryzykowne, a sam przepis – kontrowersyjny. Ale działa. Obecnie w podobną pułapkę, zakładaną rozmyślnie bądź przypadkiem, wpadają polscy kierowcy. A mandaty są straszne.

Co to znaczy wyprzedzić bezpośrednio przed przejściem?

Już wiemy, że wyprzedzanie przed przejściem uznaje się często samo "wysunięcie nosa" przed inny samochód. Jeśli wyprzedzamy inny pojazd "całkowicie", nie ma wątpliwości. Jednak dziwnym interpretacjom podlega często także kwestia tego, co znaczy zakaz wyprzedzania "bezpośrednio przed przejściem". Otóż w zamierzeniu prawodawcy to taka sytuacja, w której jesteśmy tak blisko przejścia, że pojazd wyprzedzany zasłania nam widok na przejście oraz jego bezpośrednie otoczenie. Jeśli manewr wyprzedzania wykonaliśmy na tyle wcześnie, że nie ma mowy o spowodowaniu zagrożenia i ograniczeniu widoczności, mandatu nie należy przyjmować – choć oczywiście mogą zdarzyć się próby ukarania kierowcy. Przyczyną może być zarówno chęć "poprawienia statystyk" jak i zła ocena sytuacji. Warto mieć kamerę!