Wielu z tych zdarzeń można by uniknąć, gdyby kierowcy wjeżdżający na drogę z pierwszeństwem włączyli nie tylko pierwszy bieg, lecz przede wszystkim myślenie. Przepisy w tej kwestii są jednoznaczne. Jeżeli wyjeżdżamy np. z drogi podporządkowanej, to mamy obowiązek ustąpić pierwszeństwa przejazdu samochodom, które poruszają się drogą główną.

Pierwszeństwo wymuszamy nieświadomie Foto: Auto Świat
Pierwszeństwo wymuszamy nieświadomie

Jeżeli wjeżdżamy przed nadjeżdżający pojazd i zmuszamy go do gwałtownej zmiany prędkości, mamy wtedy do czynienia z wymuszeniem pierwszeństwa. Praktyka pokazuje, że wiele osób albo nie wie, że wymusza pierwszeństwo, albo – co gorsza – robi to świadomie. Dość często zdarza się, że kierowcy wjeżdżają przed maskę innego pojazdu i zamiast dynamicznie przyspieszyć, toczą się z prędkością 20 km/h, bo np. za 500 m będą skręcać. To już jest niebezpieczna sytuacja. Nie ma pewności, że kierowca, który miał pierwszeństwo, w porę dostrzeże wyjeżdżający z uliczki samochód i zdąży zareagować.

Kolejnym niebezpiecznym zachowaniem jest parkowanie aut np. na skrzyżowaniach w kształcie litery T. Niektórzy sądzą, że na wprost niewielkiej uliczki na małym skrzyżowaniu znależli bardzo dobre miejsce do zaparkowania. Nic bardziej mylnego. W ten sposób zmusza się innych kierujących do omijania stojącego auta. To z kolei wiąże się z koniecznością wjazdu na część jezdni przeznaczoną do ruchu w przeciwnym kierunku, czyli z jazdą pod prąd. Jeżeli w tym samym czasie z bocznej uliczki będzie wyjeżdżał samochód, to może dojść do wypadku, bo kierowcy nie będą się widzieli, a jadący pod prąd nie będzie miał gdzie uciec.

W dużych miastach problemem okazuje się także omijanie stojących aut. Zgodnie z przepisami trzeba zachować bezpieczny odstęp od omijanej przeszkody, a także od wymijanych aut, czyli jadących z przeciwka. Niestety, wielu kierowców przejeżdża obok stojących samochodów na milimetry i spycha jadących swoim pasem na krawężnik lub pobocze.