Radar Iskra ma złą sławę: najpierw donoszono, że zamiast prędkości aut mierzy prędkość obracających się łopatek wentylatorów; celując w stojący samochód z włączonym silnikiem można zarejestrować wynik wyrażony w kilometrach na godzinę. Potem Policja kupiła partię Iskier pochodzących spoza oficjalnej dystrybucji i nawet ich producent przyznawał, że urządzenia te mogą nie spełniać polskich wymogów metrologicznych. Co najmniej raz nagonka na Iskry była zmontowana przez konkurencję oferującą inny sprzęt przeznaczony dla policji.

Faktycznie, pomiary wykonywane Iskrą mogą być wadliwe. Policjant, używając miernika w gęstym ruchu ulicznym, gdy wokół pojawia się mnóstwo zakłóceń wzbudzających urządzenie i zafałszowujących wyniki pomiarów często, a może i zazwyczaj nie wie, co zmierzył. Taka już natura radarowych mierników prędkości. Wszystkich! Jeszcze kilkanaście lat temu radary zdawały egzamin, a dziś już nie.

Radar emituje szeroką wiązkę mikrofal, która – im dalej od miernika – tym szersza. Wyłapuje ona wszystkie poruszające się obiekty w tle – ciężarówki, drgania elementów infrastruktury; może się zdarzyć, że mierzymy prędkość auta 300 m od nas, ale 400 m dalej jedzie ciężarówka. Czyją prędkość zmierzyliśmy? Nie wiadomo!

Łatwo się przekonać, jak czuły na zakłócenia jest ten sprzęt. Bierzemy smartfon i ściągamy aplikację, która pozwala głośnikowi telefonu emitować dźwięk o różnych częstotliwościach i przykładamy do głowicy fotoradaru: pstryk! Zmieniając częstotliwość dźwięku, zmieniamy wskazania miernika prędkości – im wyższy dźwięk (wyższa częstotliwość), tym większa prędkość.

Ja to możliwe? Otóż membrana głośnika wykonuje ruch, który wyłapuje radar czy fotoradar. Ruch łopatek wentylatora może zostać „namierzony” na tej samej zasadzie, zwłaszcza gdy policjant ustawia maksymalną czułość urządzenia. Iskrę można jednak tak ustawić, że rejestruje tylko prędkość w jedną stronę, a ignoruje obiekty oddalające się, co zmniejsza liczbę fałszywych pomiarów. Starsze, wciąż używane polskie radary nie mają nawet takich zabezpieczeń!

Fotoradary różnią się od radarów jedynie tym, że mają przystawkę robiącą zdjęcia, która generuje kolejne ryzyka pomyłki: wystarczy, że aparat się spóźni z pstryknięciem (a np. fotoradary Zurad współpracują ze zwykłą lustrzanką!), i już mamy na zdjęciu auto, które jechało za samochodem, którego prędkość sprzęt zmierzył.

Teoretycznie bardziej dokładne są mierniki laserowe, ale z kolei są one bardzo optymistycznie używane do pomiarów prędkości z 800 m i więcej. Dokładność takich pomiarów testowaliśmy kilka lat temu razem z warszawskimi policjantami drogówki: jest ona żałośnie niska.

Naszym zdaniem

Przy dzisiejszym natężeniu: ruchu na drogach, fal radiowych i innych potencjalnych zakłóceń każdy pomiar prędkości radarem jest obarczony dużym ryzykiem błędu!