Pan przyjmie ten mandat, bo jak nie, to sprawa trafi do sądu, będzie Pan jeździł na rozprawy, wyda majątek na adwokatów, a na końcu kara i tak będzie wyższa. I po co to Panu? Po takim wstępie niejeden kierowca nieprzekonany do swojej winy grzecznie podpisał podsunięty mu druczek, licząc na to, że to zamknie sprawę.

Zwykle tak rzeczywiście jest, choć nie w sytuacji, gdy np. doszło do kolizji i przyjęcie kary automatycznie oznacza przyznanie się do winy. Wtedy nie ma miejsca na dyskusję z ubezpieczycielem ani innymi uczestnikami kolizji o tym, z czyjego OC pokryte będą koszty napraw – sprawa jest w zasadzie zamknięta. Czasem wiąże się to z tym, że ubezpieczyciel obniża wysokość odszkodowania z autocasco lub nie wypłaca go wcale, jeśli uznaje, że sprawca przyczynił się do powstania szkody niezgodną z przepisami jazdą – w warunkach wielu polis zawarto umożliwiające to zapisy. W jeszcze gorszej sytuacji znajdziecie się w chwili, gdy przyznacie się do poważniejszego czynu, który stanowi przestępstwo.

Nie pozwól się ukarać

Wielokrotnie do naszej redakcji przychodziły listy od osób, którym policjanci zarzucali spowodowanie wypadku czy też prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości, mimo że zostały one przyłapane wyłącznie na siedzeniu po pijanemu w zaparkowanym samochodzie. Funkcjonariusze mieli sugerować, że sąd i tak nie uwierzy w ich wersję, więc żeby uniknąć sprawy sądowej, powinni dobrowolnie poddać się karze, która w takim wypadku będzie symboliczna.

Takiej oferty ze strony policjantów czy prokuratora lepiej nie przyjmować bez konsultacji z zaufanym prawnikiem! Jeśli podejrzany zgodzi się na dobrowolne poddanie się karze, to prokurator składa odpowiedni wniosek do sądu. Sąd może się do niego przychylić (jednak wcale nie musi) i dokonać skazania bez rozprawy, uwzględniając wysokość kary, którą podejrzany wynegocjował z prokuratorem.

Warto jednak mieć świadomość tego, że chociaż w takiej sytuacji nie dochodzi do rozprawy przed sądem, to osoba i tak zostaje uznana za winną i skazana, ze wszystkimi tego konsekwencjami – staje się osobą karaną, trafia do Krajowego Rejestru Karnego, a to w wielu sytuacjach może poważnie utrudnić życie (patrz informacja poniżej o odpowiedzi na wezwanie GITD dotyczące zdjęcia z fotoradaru).

Czy sprawca może wycofać oświadczenie?

Jeśli w kolizji nikt nie został ranny ani zabity, uczestnicy są trzeźwi i mają wymagane dokumenty, a strony mogą dojść do porozumienia co do tego, kto był winny, to nie ma obowiązku wzywania policji. W takiej sytuacji wystarczy spisać oświadczenie, w którym określi się okoliczności zdarzenia oraz jego sprawcę. Warto jednak wiedzieć, że takie oświadczenie, podpisane przez domniemanego sprawcę, nie jest samo w sobie niepodważalnym dokumentem.

Jeśli już po fakcie, analizując na spokojnie całą sytuację, dojdziecie do wniosku, że wmówiono wam winę albo niesłusznie ulegliście argumentom strony przeciwnej, możecie złożyć u ubezpieczyciela odwołanie oświadczenia o spowodowaniu kolizji drogowej. Powinno ono być jednak solidnie umotywowane. Oświadczenie sprawcy kolizji to z prawnego punktu widzenia tzw. oświadczenie woli, a unieważnić je można przez powołanie się na jego wadliwość.

Zgodnie z kodeksem cywilnym należy to zrobić, gdy np. oświadczenie zostało wymuszone, złożone pod wpływem błędu lub wyłudzone podstępem. Warto wiedzieć, że z takiej możliwości bardzo często korzystają też zwykli krętacze, którzy podpisują oświadczenie wyłącznie po to, żeby na miejsce nie przyjechała policja i nie sporządziła znacznie trudniejszej do podważenia dokumentacji kolizji. Dobra rada: niezależnie od tego, czy jesteście sprawcami, czy poszkodowanymi – nie polegajcie nigdy na samym oświadczeniu.

Zabezpieczcie dodatkowe dowody, np. dane świadków oraz zdjęcia uszkodzonych aut i miejsca kolizji, bo mogą się kiedyś przydać! Jeśli na miejscu nie było świadków, warto wezwać policję, tyle że przynajmniej dla jednej ze stron może się to skończyć mandatem.

Przyznanie się do winy po wykroczeniu

Przyjęty mandat staje się prawomocny i można się od niego odwołać tylko w sytuacji, kiedy został nałożony za czyn, który nie jest wykroczeniem, np. można zakwestionować karę za brak apteczki w osobówce, bo nie ma wcale obowiązku jej wożenia. Nawet na takie uzasadnione odwołanie ukarany ma tylko 7 dni – składa się je w sądzie właściwym dla miejsca, w którym została nałożona grzywna.

Jeśli więc macie wątpliwości, czy kara rzeczywiście wam się należy i zamierzacie się bronić, nie przyjmujcie mandatu, bo oznacza to przyznanie się do winy. Uwaga! Warto to zrobić wtedy, kiedy naprawdę możecie udowodnić swoją wersję zdarzeń (np. macie zeznania wiarygodnych świadków, nagrania), w przeciwnym razie sąd raczej przychyli się do wersji funkcjonariuszy, a kara może być wówczas wyższa od proponowanego mandatu.

Odpowiedź na wezwanie GITD ze zdjęciem z fotoradaru

Niekiedy do prowadzenia pojazdu uchwyconego na zdjęciu z fotoradaru przyznaje się ktoś inny niż osoba widoczna na fotce. Niektórzy robią to po to, żeby ochronić konto punktowe np. członka rodziny lub znajomego. To ryzykowne posunięcie! Złożenie fałszywego zeznania to przestępstwo (art. 233 kodeksu karnego), zagrożone nawet karą pozbawienia wolności do lat 3.

Oczywiście, w przypadku spraw tego typu tak wysokie wyroki nie zapadają, zwykle kończy się na karze w zawieszeniu lub grzywnie. Warto sobie jednak uświadomić, że i tak konsekwencje mogą być poważne. Jest to przestępstwo umyślne, osoby skazane za jego popełnienie nie mogą np. pełnić niektórych funkcji ani wykonywać określonych zawodów, w których obowiązuje wymóg niekaralności (np. nauczyciel, ochroniarz, taksówkarz, pracownik samorządowy).

Naszym zdaniem

Porada prawnika kosztuje ale zwykle mniej niż konsekwencje błędnych decyzji. Tam gdzie w grę wchodzą paragrafy, lepiej skorzystać z pomocy

fachowców.