Jeśli odmówi przyjęcia mandatu, zostanie zatrzymany do wyjaśnienia sprawy przez sąd. Jeśli zdarzenie ma miejsce w piątek po południu lub w sobotę, co najmniej do poniedziałku przesiedzi w areszcie! Niemal dokładnie taka sama procedura czeka Polaka przyłapanego na wykroczeniu w którymkolwiek kraju europejskim. Ta ostrożność policji wynika z faktu, że zagraniczny turysta wypuszczony przez policję mógłby nie zjawić się w wyznaczonym terminie w sądzie czy na komisariacie i tym samym uniknąć zapłacenia kary. Sposoby represjonowania kierowców łamiących przepisy drogowe i zabezpieczania ewentualnej należności nie są jednak w każdym państwie takie same. W wielu krajach (m.in. Niemcy, Austria, Szwajcaria) kierowca niemogący zapłacić na miejscu mandatu może zostawić funkcjonariuszom zastaw. Zastaw to np. elektronika (radio samochodowe, nawigacja GPS, odtwarzacze DVD), aparat fotograficzny, biżuteria, które  można po opłaceniu kary odebrać.Wartość zastawu musi przewyższać kwotę kary. W przypadku kar bardzo wysokich (uwaga na niesympatycznych Szwajcarów, z którymi dyskusja nie ma sensu, nawet jeśli nasze wykroczenie wcale nie jest oczywiste, a interwencja wynika np. z donosu przypadkowego kierowcy), policja może nawet zarekwirować samochód! Jeśli dane wykroczenie nie jest karane mandatem, a grzywnę wyznacza sąd, policja może zażądać kaucji na poczet przyszłej kary (Francja). Nieco lepiej sprawa wygląda w przypadku wykroczeń rejestrowanych przez fotoradary. Wszystko zależy od szybkości działania systemu. Jeśli fotodradar zrobi nam zdjęcie, które będzie szybko przetworzone, to prawie pewne, że zostaniemy zatrzymani na granicy. Mimo że granic prawie nie ma, elektroniczne systemy sczytujące numery rejestracyjne aut są w stanie wyłowić dany pojazd i możemy zostać zatrzymani „ręcznie” przed granicą (lub na granicy – to drugie jest szczególnie prawdopodobne w Szwajcarii).  Na szczęście, systemy zwykle nie działają tak szybko i zanim zdjęcie zostanie przetworzone, będziemy poza granicami danego państwa. W większości krajów takie sprawy są umarzane i tylko wyjątkowy pech (np. podróż tym samym samochodem do tego samego kraju w niewielkim odstępie czasu) może sprawić, że będziemy musieli uregulować karę. W każdym razie do Polski zdjęcie wraz z rachunkiem nie trafi! Wyjątkiem są jak zwykle Szwajcarzy, którzy zwracają się do polskiej policji o pomoc prawną i ustalenie sprawcy wykroczenia. Wówczas zostaniemy wezwani przez naszą policję w celu weryfikacji zdjęcia i poinformowani o wysokości kary do zapłacenia. I tu ciekawostka: nikt w Polsce nie będzie nas zmuszał do zapłaty kary, a urząd skarbowy nie wejdzie nam na pensję. Jednak wysokość kary będzie rosła i jeśli w najbliższym czasie mamy zamiar udać się w szwajcarskie Alpy, lepiej zapłacić mandat jak najszybciej. Inaczej zaraz po przekroczeniu granicy tego kraju zostaniemy pozbawieni funduszy przeznaczonych na wakacje i wyjazd skończy się w przyspieszonym tempie.  Najlepsza recepta na uniknięcie mandatu: za granicą jeźdźmy tak, jak miejscowi, aby nie rzucać się w oczy.