Od 1 stycznia 2016 r. strażnicy miejscy i gminni stracili uprawnienia do korzystania z fotoradarów. Uchwalone przez posłów ubiegłej kadencji przepisy miały być przede wszystkim kiełbasą wyborczą, bo wszelkie działania wymierzone w powszechnie nielubianych strażników podobają się kierowcom.
W pośpiechu nikt nie przemyślał kwestii, co ma się stać z dotychczas używanym przez nich sprzętem. Fotoradarami zajmować się ma Inspekcja Transportu Drogowego, ale nie przewidziano ani procedur, ani środków na to, żeby np. odkupić urządzenia od samorządów. Zresztą, Inspekcji nikt o zdanie nie pytał.
Przydrożne fotoradary miejskie i gminne są demontowane, a maszty stoją owinięte czarną folią. Co z nimi będzie? Na razie nie wiadomo. Podłączenie ich do systemu CANARD (Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym) byłoby trudne, bo urządzeniom brakuje osprzętu do bezprzewodowej transmisji danych (urządzenia ITD są obsługiwane zdalnie). Zresztą, na razie nie wiadomo nawet, jaki będzie los samej Inspekcji Transportu Drogowego, bo nowe władze bardzo poważnie rozważają likwidację tej formacji i włączenie jej funkcjonariuszy w szeregi policji.
Tymczasem, mimo całego zamieszania przy drogach pojawiają się nowe urządzenia rejestrujące wykroczenia popełniane przez kierowców, m.in. zapowiadane od dawna systemy odcinkowego pomiaru prędkości i urządzenia rejestrujące przejazd na czerwonym świetle.