I do mnie dotarła „droga zmiana” – mój ubezpieczyciel oczekuje składki o ponad 10 proc. wyższej niż przed rokiem. Podobno to jeszcze nie tak źle. Polisy sprzedawane osobom podwyższonego ryzyka (początkującym kierowcom) bardziej drożeją. Już za kilka miesięcy niektóre umowy OC mogą opiewać na kwoty wyższe o połowę lub więcej od ubiegłorocznych. Przyczyn jest kilka.

Po pierwsze, działania Komisji Nadzoru Finansowego, która „namawia” wybranych ubezpieczycieli, żeby dostosowali stawki do przewidywanych kosztów. Nie jest tajemnicą, że ubezpieczyciele co roku dokładają do interesu na OC kilkaset milionów zł, pokrywając straty dochodami z innych polis. KNF chce skończyć z wojną cenową. Otwarte jest pytanie: czy firmy oferujące dziś droższe polisy skorzystają z okazji, żeby jeszcze podwyższyć ceny? W końcu to im najbardziej zależy na tym, żeby tańsi konkurenci, głównie sprzedający polisy w systemie „direct”, zrobili się drożsi.

Po drugie, koszty obsługi OC rosną za sprawą wytycznych KNF sprzed ponad roku, w których urząd każe skończyć z zaniżaniem odszkodowań.

Po trzecie, wprowadzenie bezpośredniej likwidacji szkód. Załatwianie odszkodowania (jeśli ktoś nam wjechał w auto) w firmie, w której kupiliśmy OC, w praktyce daje nam tylko komfort psychiczny, jednak dla wielu możliwość skorzystania z tej opcji jest argumentem, żeby nie zmieniać ubezpieczyciela. To daje mu możliwość podwyższania składek.

Po czwarte, podatek bankowy. Wbrew nazwie obejmuje on nie tylko banki, lecz także ubezpieczycieli. Na to, że którykolwiek weźmie cały podatek na siebie, lepiej nie liczyć. Niby po co miałby to robić? Udowodnienie, że to właśnie podatek stoi za podwyżką, jest niemożliwe.

Po piąte, Komisja Nadzoru Finansowego przed kilkoma dniami zapowiedziała, że uporządkuje kwestie szkód „osobowych” związanych z ubezpieczeniami komunikacyjnymi. Oznacza to ni mniej, ni więcej wyższe wypłaty od tych ubezpieczycieli, którzy dotąd płacili za mało.

To wszystko sprawia, że osoby z branży nie pozostawiają wątpliwości: podwyżki składek, które niektórzy zobaczyli już dziś, to dopiero początek – prawdziwy wzrost cen polis nastąpi w najbliższych tygodniach. Trzeba jednak mieć świadomość, że wiele działań KNF wpływających na podwyżki jest dla ubezpieczycieli na rękę, niektórzy wręcz o nie zabiegają. To jednak od nas zależy, czy wojna cenowa wygaśnie, czy wręcz przeciwnie. Wystarczy, że większość z nas raz w roku porówna oferty i – jeśli będzie warto – zmieni ubezpieczyciela. To sprawi, że wojna cenowa na tym rynku wybuchnie ze zdwojoną siłą.

Naszym zdaniem

Opowieści o tym, że urzędowo da się wygasić wojnę cenową pomiędzy ubezpieczycielami, można między bajki włożyć. Wszystko zależy od kierowców – czy dadzą sobie wmówić, że jedno OC jest lepsze od innego. OC to OC – o tym, czy opłaca się je wybrać, decyduje cena.