Wystarczy nawet drobna kolizja, która kończy się kłótnią związaną z ustaleniem sprawcy, żeby przekonać się do kamer montowanych w samochodach.

Te, które od lat są montowane w rosyjskich pojazdach, wielokrotnie pozwoliły wskazać sprawcę, zatrzymać skorumpowanego policjanta, a filmiki stawały się hitem internetu. Po zawrotnej karierze u naszego wschodniego sąsiada, przyszedł czas na polskich kierowców, którzy coraz chętniej montują kamery. Jednak to łączy się ze sporym wydatkiem, ceny dobrych kamer zaczynają się od 400 złotych. Za te najtańsze trzeba zapłacić około 100 zł, ale nie zawsze jakość nagrania jest zadowalająca.

Dużo łatwiej i taniej jest zamienić naszego smartfona w samochodowy rejestrator. Przy okazji nie będziemy „zaśmiecali” przedniej szyby dodatkowym sprzętem i okablowaniem, które może przysłonić nam widoczność.

Ale jak to zrobić? Przede wszystkim musimy mieć telefon komórkowy, najlepiej z systemem Android lub iOS. Pod te systemy jest kilkadziesiąt aplikacji, ułatwiających życie. Wybraliśmy najciekawsze.

Czarna skrzynka

Jedną z najlepszych aplikacji jest iCar Blackbox oraz AutoGuard Blackbox (w zależności od systemu operacyjnego). To swego rodzaju „czarna skrzynka” dla naszego samochodu. Nie dość, że program rejestruje całą drogę w pętli kilkuminutowej, to jest sprzężony z akcelerometrem naszego telefonu.

Kiedy oprogramowanie „wyczuje”, że doszło do kolizji, zapamiętuje ostatnią minutę nagrania i może nas od razu połączyć z telefonem alarmowym lub innym, wcześniej ustalonym (np.: ICE, z ang. In Case of Emergency, co oznacza w nagłym wypadku). Dzięki czemu szybciej powiadomimy służby ratunkowe lub w razie konieczności ratownicy wiedzą, z kim się kontaktować w sprawie poszkodowanej osoby.

Przy okazji programy rejestrują prędkość, trasę, datę i godzinę. Wszystko to może być bardzo przydatne w czasie konfrontacji z uczestnikiem kolizji lub wypadku.

Autokamera

Mniej zaawansowanymi programami, których na rynku jest mnóstwo, są klasyczne rejestratory drogi. Teoretycznie nie trzeba by było nawet ich używać, bo funkcja nagrywania jest powszechnie dostępne w smartfonach, ale specjalne aplikacje troszkę nam ułatwiają życie. Przede wszystkim dlatego, że nagrywają obraz w pętli, dzięki której nie tracimy aż tak dużo pamięci w naszym telefonie.

Najtaniej – bo za darmo - można ściągnąć polski program Bezpiecznik. Jest bardzo rozbudowany, a jego funkcje zapewniają wszystko, co mielibyśmy w standardowej kamerze samochodowej. Możemy decydować o jakości nagrania, nawigacji, czy prędkościomierzu.

Na minus tego rodzaju aplikacji wpływa szerokość pola widzenia. Klasyczna kamera samochodowa ma dużo szersze zakres, przez co rejestruję większą część drogi… a sama jakość będzie uzależniona od modelu telefonu, który posiadamy.

Antyradar

Ostatnim z proponowanych rozwiązań technologicznych dla smartfona, to zmiana go w „antyradar”. Teoretycznie są w Polsce nielegalne, ale udało się stworzyć coś na wzór „antyradaru”, który społecznościowo informuje nas o zagrożeniach na drodze. Największą popularność zyskał Yanosik.

- Yanosik to asystent kierowcy, który łączy w sobie funkcjonalność nawigacji oraz informowania o sytuacji na drodze. Użytkownicy ostrzegani są o wypadkach, fotoradarach, kontrolach drogowych i pojazdach nieoznakowanych poruszających się w okolicy. Dzięki danym o natężeniu ruchu kierowca może wyznaczyć optymalną trasę, która ominie korki. Nawigacja poza zaoszczędzeniem czasu pomaga także zaoszczędzić pieniądze. Kierowcy mogą sprawdzić, na której stacji cena paliw jest aktualnie najniższa, jak również mogą skorzystać ze zniżek przygotowanych dla użytkowników aplikacji – mówi w rozmowie z Onetem Magda Zglińska, osoba odpowiedzialna za kontakt z mediami dla firmy Neptis, właściciela Yanosika.

Program jest bezpłatny, ale w „nagrodę” będziemy oglądali niewielkie reklamy w czasie jazdy.

Również bardzo ciekawym, lecz już dodatkowo płatnym programem, jest SpeedAlarm.

- Każdego dnia, masz do 2h pełnego i całkowicie bezpłatnego dostępu do ostrzeżeń w SpeedAlarm. Każdy nowy użytkownik dostaje również darmowy, całodobowy dostęp na okres próbny, który można wydłużyć aż do 90 dni zapraszając znajomych – informuje na stronie SpeedAlarm.

Inaczej roczny abonament kosztuje nas 59 złotych, dwuletni 99 zł. Korzystający z programu kierowcy, połączeni są przez Internet w swoich telefonach, a koszt transmisji uzależniony jest od stawek naszego operatora, ale na trasie 300 km wykorzystamy ok 100 kB.

Co nam oferuje SpeedAlarm? Lokalizację „suszarek”, patroli czy fotoradarów. Dzięki zaangażowaniu kierowców, wszystko jest regularnie uzupełniane.

Obie aplikacje są w pełni legalne, choć w polskich przepisach możemy przeczytać, że zabrania się wyposażania pojazdu w urządzenia informujące o działaniu sprzętu kontrolno-pomiarowego używanego przez organy kontroli ruchu drogowego lub działanie to zakłócające albo przewożenia w pojeździe takiego urządzenia w stanie wskazującym na gotowość jego użycia.