Kiedy w 1995 roku firma Bosch wprowadziła na rynek pierwszy układ ESP (niem. Elektronisches Stabilitätsprogramm – elektroniczny program stabilizacji), tylko nieliczni mogli się spodziewać, jaką oszałamiającą karierę ma przed sobą to rozwiązanie. W tej chwili, zdaniem ekspertów, to najważniejszy obok pasów bezpieczeństwa układ poprawiający bezpieczeństwo jazdy.

Jego największą zaletą jest to, że w przeciwieństwie do większości innych rozwiązań dotyczących bezpieczeństwa w pierwszej kolejności skutecznie pomaga uniknąć wypadku, a nie tylko łagodzi skutki ewentualnych kolizji.

Według niezależnych badań, gdyby wszystkie pojazdy poruszające się po drogach były wyposażone w ESP, dałoby się uniknąć nawet 80 proc. wypadków, do których dochodzi na skutek poślizgu. Według ekspertów, od momentu wprowadzenia na rynek układ ESP pozwolił zapobiec 190 tys. wypadków, ratując życie 6 tys. ludzi.

Trudno się więc dziwić, że jego stosowanie stało się w Europie obowiązkowe, podobne przepisy weszły już w życie lub wkrótce zostaną wprowadzone też w USA, Kanadzie, Australii, Japonii, Turcji czy Korei.

Układ ESP stanowi rozwinięcie układu ABS, który jako pierwsza na rynek w 1978 roku wprowadziła firma Bosch. W przeciwieństwie do swojego starszego brata działa on nie tylko w chwili naciśnięcia pedału hamulca, ale przez cały czas nadzoruje to, co dzieje się z jadącym autem i w razie potrzeby samodzielnie reaguje.

Korzystając z czujników prędkości obrotowej kół, czujników położenia kierownicy i przyspieszenia poprzecznego, układ aż 25 razy na sekundę sprawdza, czy samochód porusza się torem jazdy zadanym przez kierowcę. Jeśli odczyty z poszczególnych czujników wskazują, że kierowca traci panowanie nad samochodem (układ odczytuje jego intencje, monitorując położenie kierownicy), ESP reaguje, „odejmując gaz”, czyli redukując moment obrotowy silnika.

Jeśli to nie wystarczy, żeby samochód powrócił na pożądany tor jazdy, układ wyhamowuje poszczególne koła, pomagając w utrzymaniu toru jazdy. Kierowca w takiej sytuacji musi tylko wskazywać kierownicą, w którą stronę ma jechać auto – system zajmie się resztą.

Ważne jest jednak to, żeby nie przeszkadzał systemowi, np. wykonując gwałtowne kontry – ESP działa szybciej i skuteczniej nawet od wprawnego kierowcy. Wyłączanie układu ma sens tylko w wyjątkowych sytuacjach, np. podczas jazdy typowo sportowej czy przy próbie „rozbujania” auta, które utknęło w zaspie.

W ciągu niespełna dwudziestu lat od rynkowego debiutu systemy ESP zyskały dodatkowe funkcje, np. potrafią teraz stabilizować auta podczas ciągnięcia przyczep, ułatwiają bezpieczne pokonywanie wzniesień, potrafią też zmniejszyć ryzyko przewrócenia się terenówek i aut dostawczych.

Budowa układu ESP

Układ ESP to rozwinięcie ABS-u, z którym dzieli on większość podzespołów. To dlatego wprowadzenie obowiązku montowania układów stabilizacji toru jazdy we wszystkich nowych autach nie musi prowadzić do wzrostu ich cen – przy masowej produkcji koszt dodatkowych elementów jest minimalny, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę uzyskaną w ten sposób poprawę bezpieczeństwa.

Foto: Auto Świat

Każde auto wyposażone w obowiązkowy od lat ABS i tak musi mieć zespół hydrauliczny ze sterownikiem oraz czujniki prędkości obrotowej kół – ESP obok tych elementów potrzebuje dodatkowo też: czujnika mierzącego kąt obrotu kierownicy oraz czujnika prędkości kątowej i przyspieszenia poprzecznego.

Jak działa stabilizacja toru jazdy?

Omijanie przeszkody przy dużej prędkości lub po prostu zbyt szybkie wejście w ciasny zakręt to sytuacje, w których ESP może zapobiec utracie panowania nad pojazdem.

Foto: Auto Świat

W przypadku auta bez układu stabilizacji toru jazdy próba gwałtownej zmiany kierunku jazdy może prowadzić do zerwania przyczepności – samochód przestaje reagować na ruchy kierownicą, może wypaść z drogi, zacząć obracać się wokół własnej osi lub dachować. ESP odejmuje gaz i hamuje poszczególne koła, ograniczając ryzyko utraty panowania nad samochodem. O interwencji systemu informuje kontrolka.