Tuning jest pojęciem dosyć ogólnym. Pod tym rozumianym na całym świecie słowem kryje się wiele możliwości. Możemy poddać samochód modyfikacjom zewnętrznym, można urozmaicić wnętrze, nadając mu odrobinę luksusu lub przeciwnie, spartańskiego wyglądu. Dobrze jest, gdy elementy wyżej wymienione stanowią konsekwencję zabiegów poprawy osiągów silnika.
Wiadomo, silnik spalinowy można podkręcić na wiele sposobów. Najbardziej wydajne jest dołożenie turbiny lub kompresora, a w przypadku, gdy te znajdują się w specyfikacji fabrycznej, alternatywą jest zmiana oprogramowania komputera w celu wyciśnięcia jeszcze więcej z naszego silnika.
No dobrze, ale co w przypadku gdy nasze auto jest elektryczne i przyspiesza od 0 do 100 km/h w 2,5 s? Jesteśmy w stanie zrobić coś jeszcze? Nawet jeżeli tak, to pojawia się pytanie, po co? Jedna czy dwie dziesiąte sekundy nie są warte grzebania w seryjnej konfiguracji jednostki sterującej, dlatego firma T Sportline skupiła się jedynie na wyglądzie Tesli S P100D.
Tak jak wspomnieliśmy, Tesla S przyspiesza do 100 km/h w 2,5 s a jej prędkość maksymalna wynosi 250 km/h, to w zupełności wystarczająco, aby nadać nadwoziu czarnego charakteru bandyty.
Z karoserii usunięto wszystkie chromowane elementy. Przyciemniono szyby, dodano tylny spoiler z włókna węglowego oraz czarne, matowe, 21-calowe, aluminiowe felgi. Jest prosty przepis na sukces?
Zajrzyjmy do środka. Na wejściu powitają nas nowe, grube dywaniki z logo tunera. Biała skórzana tapicerka została urozmaicona czarnym szwem, a tył foteli zabudowano karbonowymi panelami. Generalnie znaczną część wnętrza wykończono włóknem węglowym – panele boczne i tylne foteli, elementy deski rozdzielczej, kierownicę i tunel środkowy a nawet obudowę 10-calowego subwoofera. Skoro doszliśmy do elementów nagłośnienia, warto o nim wspomnieć. T Sportline przewidziało modyfikację dla seryjnego audio, teraz za ucztę dla audiofili odpowiada 13-głośnikowy system z wzmacniaczem Alpine-a i procesorem EQ od Rockford Fosgate.
Przyznajemy szczerze, podróż tak wyglądającą Teslą to sama przyjemność i jedyne czego można żałować to w tym przypadku marne 500 km zasięgu. Co sądzicie o modyfikacjach T Sportline? Nie chciałoby się wysiadać co? Zapraszamy do komentowania.