Czwarta generacja Renault Clio w wariancie hatchback, która jesienią ub. roku pojawiła się w salonach, wzbudza zachwyt większości fanów motoryzacji. Dzieje się tak za sprawą oryginalnego nadwozia z mocno zarysowanymi błotnikami, sprawiającego wrażenie, że mamy do czynienia – niezależnie od tego, jaki silnik znajduje się pod maską – ze sportową wersją. Nie mniej dynamiczną karoserią może pochwalić się debiutująca teraz praktyczniejsza odmiana nadwoziowa.
Zobacz także
- Kombi tylko z nazwy?
- Renault Clio
- Zobacz więcej
To bez wątpienia atut, ale nabywców kombi z pewnością bardziej interesują walory użytkowe, czyli przestronność wnętrza i pojemność bagażnika. Inżynierowie Renault zbudowali kombi na tej samej płycie podłogowej, co hatchbacka, zwiększyli jedynie zwis tylny.
W efekcie ilość miejsca dla pasażerów jest niemal taka sama jak w hatchbacku, co oznacza wygodną przestrzeń dla kierowcy i przedniego pasażera oraz dość ciasną tylną kanapę. Jeżeli prowadzący auto będzie miał 180 cm wzrostu, za nim zmieści się co najwyżej dziecko lub filigranowa dorosła osoba.
Za kanapą Renault Clio kombi wygospodarowano 443-litrową przestrzeń. To tylko o 4 l więcej niż w poprzedniku, ale to i tak całkiem przyzwoita wartość. Co ważne, bagażnik został praktycznie zaplanowany – ma regularne kształty i nisko poprowadzony próg załadunku, a dzięki podwójnej podłodze po złożeniu kanapy powstaje płaska powierzchnia. Jeśli chcemy przewieźć przedmioty o długości ponad 2 m, możemy umieścić je na dachu (seryjne relingi) lub w środku (składane do przodu oparcie przedniego fotela).
Pod maską testowanego Clio kombi znalazła się najmniejsza, zaledwie 0,9-litrowa jednostka benzynowa. Najmniejsza nie oznacza najsłabsza (podstawowy motor to 1.2/75 KM), bo za sprawą doładowania osiąga 90 KM. Jej dynamika jest zadowalająca, choć wydaje się, że w lżejszym hatchbacku pracuje nieco lepiej. Do dźwięku trzycylindrowego silnika trzeba się przyzwyczaić, natomiast nie ma absolutnie żadnego dyskomfortu związanego z kulturą jego pracy. Użytkownik doceni niskie spalanie (seryjny start-stop i ekonomizer), które w teście wyniosło średnio 6,3 l/100 km.
Powody do zadowolenia daje zawieszenie, bo choć jest dość sztywno zestrojone, to zapewnia przyzwoity komfort. Mniej przyjemnie zachowuje się tylko po wjechaniu w dziurę – wówczas mocno hałasuje.
Ceny Renault Clio Grandtour rozpoczynają się od 43 950 zł. Testowana wersja 0.9 TCe Dynamique jest o 13 550 zł droższa, ale ma za to bardzo bogate wyposażenie.
Renault zbudowało kombi, które jest nie tylko praktyczne (z wyjątkiem ciasnej tylnej kanapy, ale to niemal standard w tej klasie aut), lecz także bardzo zgrabne. Dzięki nowoczesnej technice pojazd będzie tani w eksploatacji, choć jego zakup okazuje się dość drogi.
Galeria zdjęć
To bez wątpienia atut, ale nabywców kombi z pewnością bardziej interesują walory użytkowe, czyli przestronność wnętrza i pojemność bagażnika. Inżynierowie Renault zbudowali kombi na tej samej płycie podłogowej, co hatchbacka, zwiększyli jedynie zwis tylny. W efekcie ilość miejsca dla pasażerów jest niemal taka sama jak w hatchbacku, co oznacza wygodną przestrzeń dla kierowcy i przedniego pasażera oraz dość ciasną tylną kanapę.
Clio Kombi prezentuje się elegancko. Jego zawieszenie zestrojono dość sztywno, co pozwala na pewne prowadzenie na zakrętach, ale ogranicza nieco komfort jazdy.
Ceny Grandtoura rozpoczynają się od 43 950 zł. Testowana wersja 0.9 TCe Dynamique jest o 13 550 zł droższa, ale ma za to bardzo bogate wyposażenie.
Elementy pokryte lśniącym czarnym lakierem prezentują się elegancko, ale tylko wówczas, gdy są idealnie czyste (bardzo widoczne odciski palców i kurz).
Tablet R-Link z ekranem dotykowym obsługuje się intuicyjnie (2200 zł).
Standardowo kufer Grandtoura ma poj. 443 l, a po rozłożeniu foteli uzyskujemy 1380 l i płaską podłogę. Pod nią znajduje się dodatkowy schowek.
Jeżeli kierowca ma ponad 180 cm wzrostu, pasażer siedzący na tylnej kanapie będzie narzekał na ciasnotę.
Renault zbudowali kombi na tej samej płycie podłogowej, co hatchbacka, zwiększyli jedynie zwis tylny. W efekcie ilość miejsca dla pasażerów jest niemal taka sama jak w hatchbacku, co oznacza wygodną przestrzeń dla kierowcy i przedniego pasażera oraz dość ciasną tylną kanapę.
Pod maską testowanego Clio znalazła się najmniejsza, zaledwie 0,9-litrowa jednostka benzynowa. Najmniejsza nie oznacza najsłabsza (podstawowy motor to 1.2/75 KM), bo za sprawą doładowania osiąga 90 KM.
Jej dynamika jest zadowalająca, choć wydaje się, że w lżejszym hatchbacku pracuje nieco lepiej. Do dźwięku trzycylindrowego silnika trzeba się przyzwyczaić, natomiast nie ma absolutnie żadnego dyskomfortu związanego z kulturą jego pracy. Użytkownik doceni niskie spalanie (seryjny start-stop i ekonomizer), które w teście wyniosło średnio 6,3 l/100 km.
Renault zbudowało kombi, które jest nie tylko praktyczne (z wyjątkiem ciasnej tylnej kanapy, ale to niemal standard w tej klasie aut), lecz także bardzo zgrabne.
Dzięki nowoczesnej technice pojazd będzie tani w eksploatacji, choć jego zakup okazuje się dość drogi.