- Od września w Europie będzie obowiązywał nowy system homologacyjnego pomiaru zużycia paliwa WLTP. Sprawdziliśmy, jego wyniki są bliskie realnym.
- Samochody elektryczne mają coraz większy zasięg, ale wciąż przekroczenie 300 km na jednym ładowaniu jest wyczynem
- Modele Tesli wyróżniają się innowacyjnym sposobem myślenia o samochodach, wciąż brakuje im dopracowania
Światem motoryzacyjnym potrząsnęła informacja. Jaguar zaprezentował nowy elektryczny model I-Pace, który zasięgiem ma pobić nawet słynną Teslę. Podobno ma pokonać na jednym ładowaniu 480 km. Niedługo potem Nissan chwali się modelem Leaf z powiększonymi bateriami, który zdolny jest przejechać 285 km. Wrzawa wokół zużycia energii przez samochody jest tym większa, że od 1 września 2018 roku w Unii Europejskiej wchodzi nowy system homologacyjnego pomiaru zużycia energii WLTP. Nikt nie ma wątpliwości, że przeminął już czas NEDC, którego pomiary obecnie różnią się od rzeczywistych nawet dwukrotnie. Czas odpowiedzieć sobie na dwa pytania: jaki rzeczywisty zasięg mają samochody elektryczne i jak te wyniki różną się od pomiarów nowego trybu homologacyjnego WLTP.
W tym celu zebraliśmy 10 samochodów napędzanych prądem, naładowaliśmy ich akumulatory do pełna i ruszyliśmy w trasę. Za imprezą stoi hiszpański portal coches.net współpracujący z organizatorem międzynarodowego konkursu Autobest. Mamy swojego przedstawiciela w jury konkursu Autobest, dlatego mogliśmy na żywo śledzić wyniki testu i sprawdzić w sprawdzają się najnowsze samochody elektryczne.
Naturalnym tempem
Test symulował codzienną eksploatację, dlatego w każdym samochodzie włączony był system audio oraz automatyczna klimatyzacja z temperaturą ustawioną na 21 stopni C. Na zewnątrz w ciągu dnia termometry w Barcelonie i okolicach wskazywały ok. 27 stopni C. Każdy z kierowców poruszał się tak, jakby prowadził własny samochód, wszystko po to, by wyniki były jak najbliższe realnym. Kolumna poruszała się rześkim tempem i nie unikała zatłoczonych ulic Barcelony. Podczas jazdy nikt nie myślał oszczędzaniu, liczył się komfort jazdy. Tempo i natężenie ruchu w Barcelonie przypominają te, jakie możemy zaobserwować na ulicach Warszawy, wiec wyniki odpowiadają tym jakie będzie można osiągnąć w Polsce latem. Używając samochodu elektrycznego zimą w naszym kraju, należy się liczyć mniejszym zasięgiem.
Samochody były wyposażone w rajdową haldę marki Blunik, która pozwalała precyzyjnie mierzyć przejechany dystans i zweryfikować dane pomiarowe producentów. Za kierownicami zasiadali dziennikarze coches.net oraz jurorzy konkursu Autobest. Auta jechały w kolumnie i co 25 kilometrów następowała rotacja kierowców, by uniknąć konsekwencji różnic w technice prowadzenia. Start i metę zlokalizowano na torze wyścigowym Barcelona-Catalunya.
Trasa wiodła 160-kilometrowym odcinkiem w obrębie aglomeracji Barcelony, a pozostały dystans stanowiły autostrady i górskie odcinki dróg lokalnych w okolicach masywu Montserrat. Kiedy zasięg spadał do 50 km, samochody wracały na tor wyścigowy, by tam po nitce obiektu podróżować z prędkością ok. 65 km/h, aż do momentu, kiedy komputer wyświetli zerowy zasięg. Wtedy organizatorzy kierowali auta na parking z ładowarkami, po którym jeździły do kompletnego zatrzymania. Dopiero wtedy mierzony był przebieg na jednym ładowaniu.
Większość kończyła aktywność już po paru kilometrach od momentu wyświetlenia komunikatu o zerowym zasięgu. Ale był jeden samochód, który wydawał się jeździć bez końca. BMW i3 od momentu, kiedy na zegarach pojawiła się informacja o zerowym zasięgu, przejechało po parkingu aż 24 km. A pamiętam debiut i3 na rynku, kiedy podczas jazd testowych pokonaliśmy jedynie dodatkowe 3 km. Producenci nie ustają w pracach nad samochodami elektrycznymi i widać, że postęp jest możliwy. Zanim ujawnimy wyniki testu warto zaznaczyć, że wszystkie samochody poza Jaguarem, które wzięły udział w teście, są wersjami produkcyjnymi, które można kupić. Egzemplarz I-Pace’a pochodził z serii samochodów demonstracyjnych dla prasy, które nie zostały ostatecznie dostrojone. Niemniej jednak taki model Jaguara jest już oferowany również w Polsce i kosztuje 354 900 zł.
Mniej charakteru
Silniki elektryczne nie mają charakteru tak jak spalinowe. Więc w tym wypadku sprawdzamy moc, moment obrotowy i wiemy, czego można się spodziewać. Najsłabsze samochody w stawce najmniej różnią się od siebie. Mowa o Hundaiu Ioniq, Kii Soul, Renault Zoe i Volkswagenie Golfie, który z zewnątrz niemal do złudzenia przypomina wersję z silnikiem spalinowym. To samochody, które są ciche i łatwe w prowadzeniu więc świetnie odnajdują się mieście. Na tym kończą się emocje związane z jazdą. Pomiędzy nimi plasuje się Ampera-e, która zachwyca zasięgiem i rewolucyjne i3. BMW bardzo oryginalnie podeszło do konstrukcji samochodu elektrycznego i koncepcja z silnikiem przy tylnej osi sprawdza się w mieście. Samochód zwraca uwagę kosmicznym wyglądem, jest niewiarygodnie zwrotny, przestronny, ale na autostradzie ujawniają konsekwencje oryginalnej konstrukcji.
BMW i3 Potrafi rozpędzić się do 150 km/h, ale wtedy jego wąskie opony o niewielkich oporach toczenia wyraźnie ograniczają stabilność napędzanego na tyle koła auta. Rewolucyjny sposób myślenia o motoryzacji prezentuje również Tesla. Jej modele imponują wielkością. Tesla S ma przecież prawie 5 metrów długości i 2 szerokości. Wnętrze z ogromnym centralnym wyświetlaczem różni się wyraźnie obsługą od uporządkowanej koncepcji prezentowanej przez Niemców. Ale już po kilku minutach za kierownicą zaczynasz zauważać, że zmiana priorytetu informacji to droga ku przyszłości i doceniasz ten sposób myślenia. I okazuje się, że potężny centralny nie jest wybujałą wizją projektanta i wcale nie jest za duży. Mimo że materiały wyglądają ekskluzywnie to jakość wykonania i zawieszenie odbiega od standardów, jakie wypracowały niemieckie samochody klasy premium. Trudno się dziwić, przecież Tesla nie ma takiego doświadczenia w produkcji samochodów jak konkurenci. Nie można w tym momencie nie wspomnieć o zapierającym dech w piersiach przyspieszeniu. Tesla S 100 z pomocą dwóch silników napędzających cztery koła dobija do setki w czasie 4,3 s i może popędzić 250 km/h. Żadem inny samochód teście nie jest nawet w stanie zbliżyć się do tych osiągów. Jaguar rozpędza się do 200 km/h, a pozostałe samochody nie są w stanie przekroczyć 150 km/h.
Ale największe wrażenie pozostawiła jazda Jaguarem i-Pace, który rozpędza się do setki w czasie 4,8 s. Ma znacznie lepsze zawieszenie od Tesli, wystarczająco przestronne, bardzo nowoczesne, eleganckie i starannie wykonane wnętrze, spontanicznie reaguje na dodanie gazu, jest dobrze wyważony, a podczas przyspieszania słychać wirtualny gang silnika, który odzwierciedla obciążenie układu napędowego. To jedyny samochód, który wyraźnie prowokuje do mocniejszego wciskania pedału przyspieszenia. Powiew przyszłości najbardziej czuje się w BMW i3, Teslach i Jaguarze i-Pace. Pora na wyniki.
Tesla górą
Trzeba przyznać, że większość samochodów osiągnęła dystans homologowany, jaki przewiduje nowy test WLTP, pokazując, że wprowadzany w Europie sposób pomiaru jest znacznie bliższy realnej konsumpcji energii niż NEDC, którym posługiwano się do tej pory. Cztery samochody były zdolne pokonać dystans przekraczający 300 km. To Tesla S, Tesla X, Opel Ampera-e oraz Jaguar i-Pace. Zdecydowanymi triumfatorami są modele Tesli. Zwycięska S-ka w wersji z bateriami o pojemności 100 kWh pokonała 422 km. Tuż za nią uplasowała się Tesla X z zasięgiem 400 km. Trzecie miejsce zajął Opel Ampera-e z wynikiem 377 km. Zasięg Jaguara (313 km), mimo że sam w sobie zrobił dobre wrażenie, najmocniej różnił się od obiecywanego przez producenta (480 KM).
Kolejny etap
Poza zasięgiem drugą najważniejszą informacją dla użytkowników samochodów elektrycznych jest czas ładowania. Tym razem ze względu na niedoskonałą infrastrukturę w Barcelonie nie mogliśmy porównać, jak szybko napełniają się akumulatory testowanych aut. Taka próba zostanie podjęta w przyszłorocznej edycji testu, która planowana jest w Skandynawii. Do sprawdzenia pozostała również powtarzalność osiągów samochodów elektrycznych. Wiadomo przecież, że w przypadku Tesli po kilku dynamicznych przyspieszeniach konstrukcja się przegrzewa, a osiągi się pogarszają. Porsche obiecuje, że ich najnowszy model elektryczny Taycan, który niebawem pojawi się na rynku, gwarantuje powtarzalne osiągi. Można się więc spodziewać, że jedną z konkurencji sprawdzających zaawansowanie techniczne konstrukcji będzie również jazda po torze na czas. Okazuje się więc, że wyzwań na kolejne edycje Real Range Test EV nie brakuje.