Samochód został zaprezentowany w trakcie październikowego salonu samochodowego w Paryżu. Japońska firma liczy, że auto zostanie nie tylko godnym następcą dotychczasowego Colta, który sprzedał się w liczbie 267 000 egzemplarzy, ale również zwabi kolejnych klientów.

Gdyby o zakupie decydowała wyłącznie stylizacja karoserii, pod salonami Mitsubishi już za dwa tygodnie moglibyśmy oglądać spore kolejki. Colt przyciąga spojrzenia pozostałych użytkowników dróg. Nic dziwnego. Projektanci czerpali pełnymi garściami z najlepszego wzorca. Nie musieli daleko szukać… Stylizacja przodu Colta jest inspirowana kształtami przedniego pasa Lancera - jednego z najładniejszych samochodów klasy średniej. Proces miniaturyzacji przebiegł bez większych komplikacji. W Colcie znajdziemy więc potężny wlot powietrza oraz groźnie spoglądające reflektory. Na okrasę jest też nisko schodzący zderzak oraz grill wypełniony plastikiem o strukturze plastra miodu.

To nie koniec zmian. Projektanci pożegnali podwyższone nadwozie, które sprawiało, że dotychczasowy Colt przypominał minivana. Szersza i niższa karoseria otrzymała wznoszącą się linię okien oraz efektowny spojler na klapie bagażnika. Szkoda tylko, że całość została zaprojektowana mniej odważnie od przodu nadwozia. Wówczas Mitsubishi mogłoby się pochwalić faktem posiadania w ofercie jednego z najładniejszych aut miejskich.

Po otwarciu drzwi doskonałe pierwsze wrażenie zostaje wystawione na ciężką próbę. Z kabiny wylewa się morze plastiku. Twardego, ciemnego i nieco przytłaczającego. A wystarczyłoby kilka kolorowych wstawek, by całość sprawiała znacznie bardziej pogodne wrażenie. Prawdziwe "atrakcje" odkrywa się kilka chwil później. W testowanym egzemplarzu schowek przed pasażerem stawiał opór w trakcie otwierania, półka bagażnika nie miała w zwyczaju opadać po zamknięciu klapy, a pokrętła wentylacji sprawiały wrażenie ledwo trzymających się deski rozdzielczej. Do testów udostępniono egzemplarze przedprodukcyjne. Istnieje więc szansa, że w Coltach trafiających do salonów drobne - acz nie idące w parze z renomą Mitsubishi - niedomagania nie będą obecne…

Pozycja za kierownicą nie jest przesadnie wygodna. Siedzisko dobrze wyprofilowanego fotela - nawet w najniższym położeniu - znajduje się wysoko, co ułatwia zajmowanie miejsca i poprawia widoczność. Trzeba jednak pamiętać, że Mitsubishi dokłada starań, by pojazdy z trzema diamentami na masce były postrzegane przez pryzmat spektakularnych sukcesów w sportach motorowych. A to już nie idzie w parze z wysoką pozycją za kierownicą. Na nieszczęście, konkurencja udowodniła, że nawet miejskie auto może mieć fotel z szerokim zakresem regulacji. Zajęcie wygodnej pozycji utrudnia brak poziomej regulacji kolumny kierownicy. W efekcie siedzi się z rękoma mocno wyprostowanymi w łokciach lub nazbyt podkurczonymi nogami. Szkoda, że Mitsubishi nie wzięło do serca uwag większości osób mających kontakt z nowym Lancerem. Także w tym aucie brak poziomej regulacji kolumny kierowniczej skutecznie utrudnia prowadzącemu zajęcie wygodnej pozycji.

Podstawowa odmiana malucha z trzema diamentami na masce będzie napędzana przez silnik o pojemności 1,1 litra i mocy 75 KM. Precyzyjny układ kierowniczy oraz sztywne zawieszenie gwarantują, że auto jedzie dokładnie tak, jak zażyczy sobie kierowca. Jednak specyficzny dźwięk pracy trzycylindrowego motoru nie każdemu przypadnie do gustu, podobnie jak konieczność dociskania pedału gazu do podłogi w trakcie przyśpieszania. Samochód rozpędzający się do 100 km/h w czasie 13 sekund odwdzięcza się niewielkim spalaniem. W mieście Colt 1.1 zadowoli się 7 l/100km, a jeżdżąc w cyklu mieszanym można liczyć na zużycie paliwa mniejsze o litr.

Dla osób żądnej lepszej dynamiki, bądź planujących użytkowanie Colta również w trasie przewidziano motory 1.3 o mocy 95 KM oraz 109-konny silnik 1.5. Oba spalają około litr więcej od podstawowej jednostki napędowej, oferując w zamian wyraźnie lepszą dynamikę. 1,3 litra, 95 KM i 125 Nm wystarcza, by przyśpieszyć od 0 do 100 km/h w 11 sekund oraz pomknąć niemal 180 km/h. Silnik 1.5 generuje natomiast 109 KM i 145 Nm. Pozwala to katapultować Colta do "setki" w 9,8 sekundy oraz popędzić 190 km/h.

Mitsubishi nie zapomniało o swoim sportowym dziedzictwie, jak również o klientach ceniących mocne wrażenia za kierownicą. Z myślą o nich opracowano odmianę Ralliart. Samochód otrzymał utwardzone zawieszenie oraz turbodoładowany silnik o pojemności 1,5 i mocy 150 KM. Mitsubishi Colt Ralliart przyśpiesza od 0 do 100 km/h w czasie zaledwie 7,4 sekundy, a jego prędkościomierz potrafi wskazać nawet 210 km/h. Niestety możliwości silnika nie poszły w parze z efektywnością układu hamulcowego. Kręte odcinki tras testowych kusiły do mocniejszego dociśnięcia gazu. Zabawę szybko ukróciły dymiące hamulce i zapach spalenizny przedostający się do kabiny… Układy hamulcowe konkurentów - czyli m.in. Corsy OPC i Ibizy Cupra - nie kapitulują równie szybko. Sprawną jazdę usportowionym Coltem utrudnia także niezbyt ergonomiczna pozycja za kierownicą oraz brak możliwości wyłączenia systemu ESP. Nie będziemy mieli jednak powodów do zmartwień, gdyż najbardziej atrakcyjny Colt Ralliart nie będzie oferowany w Polsce. Powód? Prozaiczny. Rynek małych samochodów z mocnymi silnikami jest u nas mikroskopijny, a do tego został zdominowany przez Mini Coopera. Pozostałym producentów udaje się natomiast sprzedawać jednostkowe egzemplarze.

Mitsubishi wyciągnęło wnioski również z wyników sprzedaży dotychczasowego modelu. Niewielkie, bo stanowiące zaledwie 13% zapotrzebowanie na Colty z silnikiem diesla sprawiło, że pod maskę nowego modelu na trafią jednostki wysokoprężne. Wpływ na decyzję japońskiej firmy miały również rosnące ceny oleju napędowego. W zastępstwie diesli pojawią się silniki Clear Tec. Motory zostaną wyposażone w system "Automatic Stop & Go", który wyłączy silnik w trakcie postoju pod światłami oraz uruchomi go niezwłocznie po wciśnięciu pedału sprzęgła. Odmiana Clear Tec otrzyma również system odzyskiwania energii w trakcie hamowania. Efektem ma być ograniczenie zużycia paliwa oraz emisji CO2 o ponad 10%.

Niewielki bagażnik samochodu z powodzeniem sprawdzi się w trakcie codziennej eksploatacji. Wersja 3-drzwiowa ma kufer o pojemności 160 litrów, natomiast 5-drzwiowy Colt oferuje 26 litrów więcej. Po złożeniu tylnych siedzeń niewielki samochód jest w stanie przetransportować 1032 l. Niemal 200 litrów więcej niż w poprzedniku to zasługa poprawionego układu tylnych foteli.

Ceny nowości ze stajni Mitsubishi zostaną podane za dwa tygodnie. Udało się nam jednak dowiedzieć, że w Polsce Colt będzie tańszy od poprzednika, którego cennik otwierała kwota ok. 40 000 zł. Sporo, jak na podstawową odmianę samochodu. Trzeba jednak pamiętać, że w najsłabszy Colt będzie oferował 75 KM, podczas gdy konkurencja (Renault Clio, Skoda Fabia, Seat Ibiza, Volkswagen Polo) startuje z poziomu 60 KM. W połączeniu z dobrą renomą marki może to sprawić, że importer nie będzie narzekał na niedostateczne zainteresowanie nowym Coltem…