- Nissan od lat współpracuje z Renault na europejskim rynku w dziedzinie aut użytkowych
- W Primastarze więcej jest z Renault niż z Nissana, ale w tym przypadku trudno to uznać za wadę
- Nissan Primastar to jeden z dwóch najbardziej przestronnych modeli, których da się jeszcze używać jak zwykłej osobówki
- Testowane auto zostało udostępnione przez importera i zwrócone po zakończeniu testu
Jeszcze kilka lat temu, jeśli ktoś szukał najpraktyczniejszego, najbardziej przestronnego auta, z którego nadal da się korzystać, jak z osobówki, to miał wybór między Renault Trafic, Oplem Vivaro, Fiatem Talento no i oczywiście Nissanem Primastarem. Wszystkie inne vany lub busy były albo wyraźnie mniejsze w środku, albo tak duże, że nie dało się nimi wjechać do garaży podziemnych czy parkować na miejscach dla osobówek. Mercedes klasy V był oczywiście bardziej luksusowy, Volkswagen Transporter bardziej kultowy, szczególnie jako camper California, a np. Peugeot Traveler/Expert bardziej poręczny i przytulniejszy w środku – ale w kwestii przestronności i wykorzystania przestrzeni wszystkie te modele wypadały blado na tle "Trafiprimavivalento".
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoOczywiście, wtajemniczeni wiedzieli, że Nissan, Fiat i Opel to tak naprawdę różne wariacje na temat Renault Trafic, a poszczególne modele, poza znaczkami na grillu czy kierownicy, wyposażeniem i cennikami, w zasadzie niczym się nie różniły – klasyczny "badge engineering". Ale nic w tym złego, bo po co wyważać otwarte drzwi. W międzyczasie sporo się jednak zmieniło – Opel i Fiat stały się częściami koncernu Stellantis, więc bieżące modele Opel Vivaro i Fiat Talento bazują już na Peugeocie Traveler/Expert (czyli na aucie, które występuje też m.in. jako Citroën Jumpy, Citroën SpaceTourer, Toyota ProAce). Na polu walki o klientów, którzy chcą mieć naprawdę tak dużo miejsca w aucie, jak tylko się da, zostały dziś tylko Renault Trafic i Nissan Primastar. Nie oszukujmy się, pod względem technicznym te auta są identyczne, ale to nie znaczy, że nie da się znaleźć argumentów, które przeważyłyby szalę na stronę jednego bądź drugiego z nich.
Przeczytaj także: Jeździłem nowym SUV-em z Japonii. Producent twierdzi, że to najoszczędniejsza hybryda. Mam wyniki
Nissan Primastar: nadwozie, czyli to, co w tym aucie jest najważniejsze
Do naszej redakcji trafiła wersja długa. Przestronniej się nie da! Koniec i kropka! Choć teoretycznie od 2014 roku mamy już do czynienia z nowym modelem, to nie da się ukryć, że koncepcja nadwozia nie zmieniła się za bardzo od 2001 roku (!). I bardzo dobrze, bo po co zmieniać coś, co wyszło świetnie?
Proporcje nadwozia zostały dobrane idealnie – przy długim rozstawie osi (3498 mm, wersja "krótka" ma o 40 cm mniej) długość to 5,48 metra, ale najważniejsze, że wysokość tego auta to nieco poniżej dwóch metrów, a szerokość to ok. 2,3 metra – a to oznacza, że wprawdzie na długość auto nieco wystaje ze standardowych miejsc do parkowania, ale na szerokość i wysokość mieści się nawet w garażach podziemnych.
Testowana wersja ma konfigurację foteli 2+3+3, ale jest też 9-miejscowa opcja z podwójną ławeczką zamiast fotela pasażera z przodu. Co ważne, w wersji długiej (2l), nawet z kompletem pasażerów na pokładzie zostaje z tyłu mnóstwo miejsca na bagaże – 1800 litrów (!) mierzone do dachu. To nie jest jeden z tych niby 7-miejscowych vanów, w których pasażerowie siedzący w ostatnim rzędzie mają głowy 5 cm od tylnej klapy i w których przy kompletnej obsadzie bagażnik pomieści jedną aktówkę!
Niestety, nie ma w ofercie wersji z indywidualnymi fotelami w 2 i 3 rzędzie, są tylko wielkie, ciężkie i trudne do wymontowania ławki, co zmniejsza nieco uniwersalność tego auta.
Z przodu siedzi się wygodnie, ale czuć wyraźnie, że to nie osobówka, a bus zbudowany na bazie dostawczaka. Zresztą, także z tyłu widać, że to nie "salonka" – jak to w użytkowych odmianach Renault Trafic/Nissana Primastara od 2001 roku, również tutaj z tyłu jest sporo gołej blachy i twardego plastiku. Tapicerka też nie jest przesadnie wyszukana, a fotele pasażerów nie są wybitnie "ortopedycznie" wyprofilowane, choć ten dla kierowcy jest akurat niezły. Ale za to mamy wydajną klimatyzację i wentylację, które zapewniają dobry "klimat" także z tyłu.
O ile od 2001 roku rozplanowanie wnętrza i zarys nadwozia zmieniły się nieznacznie, to deska rozdzielcza rzeczywiście jest zupełnie inna niż kiedyś. Nie jest może arcydziełem designerów, ale pod względem ergonomii trudno jej cokolwiek zarzucić. System multimedialny i nawigacja bez wodotrysków (8-calowy ekran, obsługa Android Auto i Apple Car Play), ale robią to, do czego zostały stworzone. To dobre wyposażenie miejsca pracy i tyle!
Ale żeby nie było, że od 2001 roku nic się tu nie zmieniło: są wszystkie wymagane dziś systemy asystujące, które zresztą co chwilę dają o sobie znać, m.in. dlatego, że tak jak i w autach innych marek, np. rozpoznawanie ograniczeń prędkości nie działa tu najlepiej, więc auto ostrzega kierowcę, że jedzie za szybko. Taki urok dzisiejszych aut.
Z wad: schowków na drobiazgi jest nie za wiele, uchwytów na napoje też mogłoby się przydać więcej i nieco większych, choć i tak na tle dawnych wersji postęp jest duży.
Jak jeździ Nissan Primastar
Po prostu dobrze. Tu nie ma się nad czym zachwycać, ale też nie ma poważnych powodów do krytyki – jeździ dokładnie tak, jak można tego oczekiwać po dużym wanie zbudowanym na bazie dostawczaka. W zakrętach prowadzi się pewnie, dobrze utrzymuje kierunek jazdy na wprost, ma wystarczająco precyzyjny układ kierowniczy (chociaż systemy asystujące czasem reagują przesadnie wrażliwie). Zawieszenie jest dobrym kompromisem między ładownością a komfortem. Do miasta wersja długa nadaje się umiarkowanie (ale da się z nią żyć), za to nawet na długich, kilkusetkilometrowych trasach jazda tym autem nie staje się torturą. Dynamika testowanej wersji (2.0 dCi/150 KM, z manualną skrzynią biegów) jest zadowalająca – do setki auto rozpędza się w niespełna 14 sekund, a maksymalną prędkość autostradową (140 km/h) da się utrzymywać bez żadnego wysiłku. Przy rozsądnej jeździe, w trybie mieszanym zużycie paliwa to ok. 7-7,5 l/100 km – ale oczywiście, w zależności od temperamentu kierowcy wynik ten da się zarówno nieco obniżyć, jak i znacząco podwyższyć.
W czym Nissan Primastar jest 2,5 raza lepszy od Renault Trafic?
Technicznie Nissan Primastar jest bliźniakiem Renault Trafic. Dlaczego więc ktokolwiek miałby kupować to auto od Nissana zamiast od Renault? Abstrahując od wyglądu przodu (ten w Nissanie jet nieco bardziej masywny), czy sympatii do określonej marki – tak jak to w przypadku aut różniących się między sobą głównie znaczkami, warto przed dokonaniem wyboru porównać oferty, sprawdzając nie tylko ceny, ale też i wyposażenie, opcje finansowania. I to niekoniecznie tylko na podstawie internetowych cenników, lepiej odwiedzić salony i porozmawiać z handlowcami – różne marki mają różne polityki rabatowe czy standardy obsługi posprzedażowej. Różnicą, która na pierwszy rzut oka jest najbardziej zauważalna dotyczy w przypadku Nissana Primastara i Renault Trafic to warunki gwarancji. W przypadku Nissana to aż 60 miesięcy (5 lat) lub 160 tys. km, a Renault oferuje tylko dwa lata gwarancji, czyli aż 2,5 raza mniej. Obie marki zadbały jednak o to, żeby oferty nie były wcale aż tak łatwe do porównania. Bo wprawdzie w Renault gwarancja jest krótsza, ale za to bez limitu przebiegu, a przecież takie auta kupuje się zwykle po to, żeby jeździły. Nie wierzycie? To spójrzcie na przebiegi używanych kilkulatków z tego segmentu – 300-400 tys. w 3-4 lata to nic nadzwyczajnego. W dodatku, w przypadku serwisowania Renault w ASO można liczyć na "gwarancję odnawialną" do 7. roku eksploatacji i do przebiegu 150 tys. km.
Podsumowując: jeśli ktoś potrzebuje jak najbardziej przestronnej i praktycznej osobówki na rynku, która z powodzeniem może pełnić funkcję auta dla wielkiej rodziny lub małego biznesu, to Nissan Primastar jest jedną z dwóch najlepszych propozycji na rynku. Która jest najlepsza? To każdy musi wyliczyć dla swojego konkretnego przypadku. Primastar to samochód do pracy, a nie do "lansu" – sąsiedzi nie będą nam go zazdrościć, ale kiedy trzeba będzie coś dużego przewieźć, prędzej czy później poproszą o przysługę.