Po tym dystansie samochód był w tak dobrym stanie, jakby od razu mógł powtórzyć ten wyczyn. Tak właśnie postanowiliśmy zrobić. Przy przebiegu 104 380 km rozpoczęło się dla naszego testowego Audi A4 drugie życie.
Audi, jako pierwszy samochód, zaliczyło test długodystansowy na przestrzeni 200 000 kilometrów. To tyle, ile wynosi pięciokrotny obwód kuli ziemskiej. To przebieg, jakiego spora część samochodów poruszających się po naszych drogach nigdy nie osiągnie.
Przeciętny samochód kończy swój żywot na złomowisku po przejechaniu 156 tys. kilometrów. Co się dzieje z pojazdem, który tę granicę przekroczył?
Jak taki przebieg wpływa na nadwozie, napęd i zawieszenie?
Jest z tym trochę tak jak z ludźmi: z wiekiem starzeją się szybciej. Podczas zamykania z tylnych drzwi dobiegały stuki, a wycieraczki pozostawiały smugi na szybie. Warsztat wielokrotnie bezskutecznie wymieniał pióra wycieraczek, aż w końcu została znaleziona przyczyna problemu.
Ramiona wycieraczek wymagały ponownej regulacji. To samo trzeba było zrobić z mocowaniem drzwi. Dopiero po tej czynności w samochodzie znowu zapanowała oczekiwana cisza. Ponad siły mechaników były jednak ciągłe problemy z elektroniką.
"Elektrycznie sterowane szyby robią, co chcą" - zanotował przy stanie licznika 147 431 km jeden z redaktorów. Szyba po stronie kierowcy albo się opuszczała, albo pozostawała w miejscu - w zależności od swojego kaprysu.
Nowa prowadnica tylko na krótko rozwiązała ten problem. Również centralny zamek, sterowany zdalnie pilotem zintegrowanym z kluczykiem, często odmawiał posłuszeństwa.
Czasami po uruchomieniu silnika drzwi blokowały się samoczynnie, a innym razem centralny zamek nie reagował w ogóle. W końcu przy 197 tys. kilometrów wyzionął ducha całkowicie.
Wtedy cierpliwość stracili również nasi redakcyjni koledzy i w książkę testu wpisali lapidarne stwierdzenie: "Zwariował". W zasadzie stwierdzenie to odnosi się również do działania kontrolek oleju i hamulców.
Mimo wszystko te drobiazgi nie zniszczyły naszego ogólnego zaufania do Audi A4. "Solidny samochód" - to jedna z notatek dokonanych podczas testu. "Zachowuje się fantastycznie" - to kolejny zapis.
Jednak przy przebiegu około 110 tys. kilometrów pozytywny obraz został trochę nadpsuty przez dźwięki towarzyszące jeździe
Źródłem hałasu okazała się przednia oś - luz pojawił się na przegubach górnych wahaczy. W końcu trzeba było wymienić też dwa dolne wahacze i dwie końcówki drążków kierowniczych - w ramach rękojmi.
Nie był to jedyny niezaplanowany postój w warsztacie. Od 1996 roku Audi sześciokrotnie zapraszało posiadaczy modelu A4 do wizyty na stacji obsługi w celu usunięcia błędów konstrukcyjnych.
Pompa paliwowa, pasy bezpieczeństwa, pasek rozrządu w wersji V6 TDI i w końcu nie kończące się problemy z hamulcami, odmawiającymi posłuszeństwa na drogach posypanych solą - to lista usterek podważająca słuszność sloganu reklamowego Audi: "Przewaga dzięki technice".
Jest to tym bardziej denerwujące, że Audi A4 pokazało podczas całego testu zalety godne prawdziwego długodystansowego konia wyścigowego. Na nadwoziu nie pokazały się nawet najmniejsze ślady rdzy, a części plastikowe i tapicerka nie ujawniały prawie żadnych oznak zużycia.
Bez wątpienia karoseria zapewnia długowieczność, jakiej można oczekiwać od tak drogiego samochodu (prawie 100 tys. zł).
Dopiero po przejechaniu ponad 180 tys. km obicia foteli zaczęły tracić pierwotną sztywność, a z nadwozia wydobywać się zgrzyty
To, że z czasem wciskanie sprzęgła wymagało większej siły, a zmiana biegów stała się mniej swobodna, jest w używanym samochodzie zjawiskiem jak najbardziej normalnym.
Większy przebieg oznacza zwiększone zużycie samochodu. W drugiej części maratonu koszty napraw zwiększyły się ponad 4-krotnie. Koszt przejechania jednego kilometra (razem z utratą wartości) wyniósł ostatecznie nieco ponad złotówkę.
Zważając na wysoki przebieg i klasę samochodu nie jest to dużo. Negatywnie zaważyła cena ubezpieczenia (cena spokoju w początkowym okresie wynosiła niemal 20 procent wartości auta!).
Podsumowując drugie życie Audi A4 można przypuszczać, że nadwozie będzie niemal niezniszczalne, za to silnik rychło będzie musiał trafić do warsztatu. Tak więc, o ironio!
Audi może stracić przewagę nad konkurencją właśnie przez zawodną technikę
W tej sprawie dostaliśmy od czytelników dużo listów: niska skuteczność na mokrej nawierzchni hamulców Audi A4, A6, a także VW Passata była przez miesiące tematem tabu.
Mimo że "Auto Bild" opublikował liczne doniesienia w tej sprawie, czytelnicy poszukiwali dalszych informacji. To wystarczający powód do przeprowadzenia rozmowy z konstruktorami i członkiem zarządu ds. technicznych dr. Wernerem Mischke.
Wielu użytkowników Audi zarzuciło firmie brak lub opóźnioną reakcję. Okazało się również, iż Audi nie wszystkim klientom udzielało identycznych informacji. Zarząd Audi poczuł się dotknięty zarzutami i poinformował o problemach związanych z odpowiedzią na pytania kierowane do firmy.
Na mokrej nawierzchni (w szczególności zimą) wielu kierowców stwierdziło, że układ hamulcowy ich samochodów reaguje z wielkim opóźnieniem. To fenomen, który zaobserwowaliśmy również i my podczas testu.
Po początkowym nabraniu wody w usta Audi postanowiło wymienić klocki hamulcowe we wszystkich znajdujących się w ruchu i w nowych samochodach. W tej chwili dokonano wymiany w 65 proc. samochodów serii A4, a o akcji zostali przypuszczalnie poinformowani wszyscy klienci.
Po wymianie powinna się poprawić skuteczność hamulców szczególnie tam, gdzie do posypywania jezdni jest stosowana sól z dodatkiem magnezu i chlorku wapniowego, na którą oryginalne okładziny były szczególnie wrażliwe.
Jednak wielu klientów również po wymianie skarży się na opóźnioną reakcję hamulców
Warto podkreślić, że niemal wszystkie systemy hamulców tarczowych działają na mokrej nawierzchni z opóźnieniem. Mimo prób z daszkiem ochronnym, nawierceniami lub rowkami w tarczach i innymi klockami Audi nie uzyskało wyraźnej poprawy.
Członek zarządu Mischke przyznał, iż problem być może nie jest rozwiązywalny metodami obiektywnymi, ale wymaga bardziej subiektywnych metod. Również indywidualne zachowanie się hamulców może mieć istotne znaczenie.
"Traktujemy tę sprawę priorytetowo. Jesteśmy gotowi dotrzeć bezpośrednio do każdego dotkniętego tym problemem klienta". Będziemy śledzić dalsze losy tej sprawy.