- Niby bezwypadkowy, a z malowanym dachem
- Przebieg? Dla odmiany wydaje się prawdziwy
- W silniku brakuje oleju, na zegarach litania błędów
Dla przypomnienia: w jednym z poprzednich odcinków pod lupę wzięliśmy Audi A4 B7 2.0 TDI. Wybór marki? Nieprzypadkowy, bo modele producenta z Ingolstadt od zawsze okupowały czołówki rankingów popularności, jeśli chodzi o import z zagranicy. „Paskudnego” diesla mamy więc już za sobą i stwierdzamy, że gdyby wszystkie auta oferowane w polskich komisach miały tylko takie niedociągnięcia, świat byłby piękniejszy... Czy równie dobrze wypadnie większy model z poszukiwanym obecnie silnikiem benzynowym? Sprawdźmy to.
Audi A6 2.4 - niby ładne, a jednak...
Na jasnoniebieskie Audi A6 C6 z 2006 roku w wersji 2.4 V6 quattro trafiamy w jednym z komisów w handlarskim zagłębiu na północny wschód od Warszawy. Deklarowany przez sprzedawcę przebieg to tylko ok. 152 tys. km, poza tym samochód ma być bezwypadkowy i pedantycznie zadbany. Cena? Wyjściowo 25 900 zł. Szybko upewniamy się, że tej pięknej limuzyny jeszcze nikt nam sprzed nosa nie sprzątnął, i jedziemy, bo „A6-ki” z tym silnikiem sprzedają się szybko. Gdy docieramy na miejsce, nikt się nami przez dobrą chwilę nie interesuje, więc zaczynamy oględziny na własną rękę
i już po chwili stwierdzamy kilka mniejszych i większych wad. Po pierwsze: opony. Dwie sztuki są stare (2011 r.) i łyse, nadają się na śmietnik. Na szczęście ten rozmiar (225/55 R 16) nie jest jakoś wybitnie drogi. Po drugie: lakier. Widać kilka otarć oraz ognisko korozji na jednym z tylnych nadkoli, a pomiar grubości powłoki wskazuje dość dziwne wyniki: od 50 mikrometrów na błotnikach, przez nominalne 100-130 na drzwiach i słupkach, po 260 um na dachu. Wygląda na to, że ktoś użył ostrej pasty polerskiej i miejscami nie bardzo wiedział, jak się poprawnie odświeża lakier. A ten dach? Cóż, zapewne coś na niego spadło (i przy okazji uszkodziło przednią szybę – wymieniona w 2019 r.), bo samochód dużego „dzwona” raczej nie miał.
W końcu pojawia się handlarz, więc zagadujemy go w temacie dachu. Dach? Malowany?! To tym mierzyliście (tu wskazuje z politowaniem na nasz miernik? To ja lepiej pójdę po swój – sprzedawca wygląda na poirytowanego. Gdy wraca ze swoim sprzętem, mina mu lekko rzednie: A, bo ja go miernikiem obleciałem, ale dachu nigdy nie sprawdzam. Ciekawe, czego jeszcze nie sprawdzał? Pytamy ponadto o cienki lakier na błotnikach i dowiadujemy się, że samochód był polerowany, ma się rozumieć – już w Polsce. Zła wiadomość: miejscami warstwa jest mniejsza niż 50 mikronów. Dobra? Odcień wszędzie wygląda podobnie, auto nie jest „łaciate”.
Audi A6 2.4 - a co tu tak rzęzi?
Odpalamy silnik i Audi A6 sypie błędami zapisanymi w pamięci komputera pokładowego, m.in. dotyczącymi niskiego poziomu oleju. Jednostka nie pracuje zbyt zdrowo i wyraźnie „klepie” – czyżby coś z zaworami/popychaczami? Mogłoby to mieć związek właśnie z niskim stanem oleju. Dziwne podejście, bo przecież wystarczyłoby dolać oleju, a najlepiej wymienić go... Koszt niewielki, a korzyść spora. Z drugiej strony może to i lepiej, bo jeszcze ktoś nie oparłby się pokusie zalania tzw. motodoktora, a tak potencjalny klient wie, co w trawie piszczy.
Pytamy o napęd rozrządu, bo w 2.4 V6 zdarzały się z nim problemy, ale czujny sprzedawca odpowiada pytaniem na pytanie: Widzicie tamto białe A6? – wyciąga rękę w kierunku stojącego w głębi placu auta – ma milion kilometrów, a rozrząd pierwszy. Tu jest tylko 150 tys. km, nie ma o czym gadać! No jasne, nie ma o czym, bo nigdy nikomu napęd rozrządu w 2.4 nie „siadł”... Pokrzepieni tą informacją pytamy jeszcze o jazdę próbną, ale pojazd jest niezarejestrowany i nieubezpieczony, poza tym sprzedawca chyba zaczyna mieć nas dość i mówi, że jazda dopiero po okazaniu gotówki...
Dwie opony na śmietnik, ale na szczęście jest to niedrogi i popularny rozmiar.
Jest książka serwisowa, na dodatek wygląda wiarygodnie. Ale uwaga: nam w bazie serwisowej Audi udało się potwierdzić jedynie ostatni wpis (147 tys. km w 2019 r.; Niemcy), zaś pozostałych – nie. Nie oznacza to, oczywiście, że ktoś tu ściemnia, jednak zawsze lepiej zachować wzmożoną czujność. „Zrobić” książkę nie problem!
Lekko poniszczona gałka zmiany biegów to naprawdę niewielki problem.
Przebieg jest niski, ale raczej prawdziwy: ostatni wpis w bazie ASO to 147 tys. km (2019 r.).
Wnętrze wygląda schludnie. Ale po odpaleniu auto wyświetla litanię błędów, w tym ten dotyczący poziomu oleju.
Umyty silnik to norma w polskim komisie. Motor odpala od razu, ale lekko klekocze i nie pracuje idealnie.