Jaguar to znany producent aut luksusowych, z kolei Jeepy znane są ze zdolności terenowych. Obie marki są największymi graczami na rynku wtórnym spośród marek rozpoczynających się na literę J. Niestety, mimo że Jaguar i Jeep produkują samochody z górnej półki, nie wszystkie wersje są godne polecenia.
Galeria zdjęć
1. JAGUAR S-Type 2.7 D (2004-07). Model S-Type nie jest autem, którego Jaguar musi się wstydzić, ale decydując się na niego, lepiej z dystansem podchodzić do wersji z francuskim dieslem 2.7 V6 (szczególnie dotyczy to aut z przebiegiem powyżej 150-200 tys. km). Z powodu właśnie tego silnika eksploatacja S-Type'a może być nie tylko droga, lecz także nieprzewidywalna. Dlaczego? O ile dość wysokie koszty utrzymania nie są na ogół dużym problemem dla klientów Jaguara (w tej klasie trzeba się na to przygotować), o tyle jazda samochodem, któremu nie można ufać, jest trudna do zaakceptowania.
Silnik Diesla 2.7 V6 to jeden z bardziej problematycznych z rodziny HDi – podkreśla większość mechaników. Sześciocylindrowa widlasta jednostka może się nawet zatrzeć, i to w dość nieoczekiwany sposób. Powodem są błędy konstrukcyjne, wpływające na niewłaściwe smarowanie układu korbowego (aby przedłużyć żywotność silnika mechanicy radzą skrócić interwał wymiany oleju do 10-12 tys. km; zalecany przez Jaguara – 16 tys. km). O ból głowy mogą przyprawić też awarie osprzętu. Motor ma dwie sterowane elektronicznie turbosprężarki, a każda z nich kosztuje 7500 zł. Z czasem trzeba wymienić również 6 wtryskiwaczy (po 2000 zł za sztukę) i inne kosztowne drobiazgi. Wydanie 3000-4000 zł na naprawę zawieszenia wydaje się przy tym niewielkim kosztem. Dodatkowo po większym przebiegu może pojawić się problem z automatyczną skrzynią biegów – koszt naprawy od 3000 do nawet 8000 zł. Oczywiście, to ryzyko występuje też w wersjach z silnikami benzynowymi, jednak w przypadku S-Type'a z ich strony nie trzeba obawiać się poważnych i kosztownych problemów. Z czasem diesla 2.7 zastąpił motor 3.0 D – jest trwalszy.
2. JAGUAR XJ 3.2 (1997-2003). Wartość Jaguara XJ z końca lat 90 jest dziś dość niska (10 000-20 000 zł), a koszty utrzymania wysokie. W przypadku kilkunastoletniego Jaguara XJ trzeba niemal od razu wydać kilka tys. zł na standardową obsługę, bez której nie ma co liczyć na spokojną eksploatację. Uwaga: jeśli wybierzecie silnik 3.2 V8 (ma wadę konstrukcyjną) i ulegnie on awarii koszty naprawy mogą podwoić wartość samochodu!
Generalnie silniki benzynowe stosowane w Jaguarach są bardzo trwałe. Niestety, znamy wyjątki. Należy do nich benzyniak 3.2 V8 o mocy 243 KM. W jego przypadku istnieje duże prawdopodobieństwo zatarcia. Użytkownik właściwie nic nie może z tym zrobić – po prostu jednostka ta ma wadę konstrukcyjną. Koszty naprawy? Mogą wynieść od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.
3. JEEP Grand Cherokee 3.1 TD (1999-2005). Grand Cherokee II (WJ) z dieslem to wersja ciesząca się dużym zainteresowaniem. Niestety, okazuje się, że kupując egzemplarz z początku tego wieku, łatwo podjąć bolesną w skutkach decyzję. Związana jest ona z wyborem wersji z silnikiem wysokoprężnym 3.1 TD/140 KM, produkowanym przez włoską firmę VM Motori, który – niestety – bywa awaryjny. Problemy sprawia również automatyczna skrzynia biegów.
Silnik 3.1 TD często zmaga się z problemami, jest awaryjny, trudny w naprawie i budzi niechęć większości mechaników – podobnie jak jego mniejszy brat 2.5 TD, montowany m.in. w Jeepie Cherokee. Duże przebiegi, nie najlepsza jakość części i zaniedbania serwisowe powodują, że obecnie diesel 3.1 TD nie gwarantuje niezawodności, jest nieszczelny, ma problemy z rozruchem i układem chłodzenia, zapewnia przeciętne osiągi i przy tym nie jest zbyt oszczędny.
Osoby zamierzające wykorzystywać Grand Cherokee w terenie powinny wziąć pod uwagę to, że wersje z dieslem mają mniej odporną na obciążenia skrzynię biegów. W przypadku awarii przekładni automatycznej użytkownika czeka wydatek 3000-5000 zł na naprawę lub poszukiwanie używanej skrzyni w dobrym stanie – koszt: 2000-3000 zł. Dość drogą i czasami konieczną naprawą jest wymiana łożysk półosi w tylnym moście – rachunek może sięgnąć nawet 4500 zł. Na szczęście, mimo że auta są stare, nadwozie nadal okazuje się dość odporne na korozję.
4. JEEP Cherokee 2.5 TD (1994-2001). Zakup Cherokee serii XJ z dieslem wydaje się najbardziej racjonalna ze względu na akceptowalne zużycie paliwa. Odmiany benzynowe są niestety paliwożerne, ale – jak się okazuje – tylko one gwarantują święty spokój ze strony układu napędowego. Silnik Diesla 2.5 TD o mocy 114 KM najczęściej przysparza więcej kłopotów niż korzyści. To efekt dużych przebiegów oraz z reguły niedoinwestowania i zaniedbań serwisowych, a także – w dużej mierze – niezbyt udanej konstrukcji.
Jednostka 2.5 TD (włoskiej firmy VM Motori) jest skomplikowana, niezbyt trwała i droga w naprawie. Silnik ma między innymi 4 oddzielne głowice, ale wspólną uszczelkę. Rozrząd jest napędzany kołami zębatymi i dość trudno go ustawić. Częste są kłopoty z układem wtryskowym, wyciekami i rozruchem. Jedną z częstszych awarii jest uszkodzenie silnika na skutek „lejących” wtryskiwaczy – efekt to m.in. wypalone tłoki. Większość mechaników unika napraw tej wersji, bo efekt jest niepewny, a nakład pracy – dość duży.
5. JEEP Compass 2.0 CRD (2007-11). Compassa umieściliśmy na naszej liście aut ryzykownych głównie z powodu silnika 2.0 TDI, ale też z racji nietrafionego (naszym zdaniem) charakteru i niskiej jakości materiałów wykończeniowych. Compass nie jest ani ładny, ani komfortowy, nie nadaje się też w teren i zmaga się z kilkoma problemami serwisowymi.
Teoretycznie silnik 2.0 CRD/140 KM to ta sama jednostka, którą Volkswagen masowo montował w wielu swoich modelach. W praktyce okazuje się jednak, że niektóre elementy osprzętu, np. rolki paska wieloklinowego, nie są takie same. W efekcie powstają kłopoty z dostępem do niektórych części, a nie jest to przecież silnik bezawaryjny (wersja z pompowtryskiwaczami). Po przejechaniu 100-150 tys. km dość często zawodzą w nim: układ wtryskowy (za jeden pompowtryskiwacz Jeep życzy sobie 4200 zł), koło dwumasowe, turbina.