- Spotkany na warszawskiej Pradze chiński SUV pokazał mi, czego obawiają się samochodowi chinosceptycy
- Brak części zamiennych do chińskich SUV-ów może stanowić duży problem dla polskich kierowców
- Rozważasz zakup chińskiego SUV-a? Dla własnego komfortu ogranicz się do marek z polskimi przedstawicielstwami
- Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu
Kierowca tego chińskiego SUV-a z pewnością nie zakładał, że może posłużyć za punkt wyjścia do dyskusji na temat słuszności decyzji zakupowych. Ja też nie, dopóki nie przyjrzałem się bocznym szybom w jego aucie. Najmniejsza spośród nich, ta za tylnymi drzwiami, wyglądała jak wyciągnięta z o wiele starszego, chałupniczo naprawionego samochodu. Z typową szybą nie miała zbyt wiele wspólnego – to przyklejona czarną taśmą, pożółkła, popękana i już niezbyt przezroczysta plastikowa płytka docięta na kształt otworu okiennego. Nie zdziwiłbym się, widząc coś takiego na dogorywającym Polonezie albo Maluchu. Ale na prawie nowym, kilkuletnim SUV-ie?
Poznaj kontekst z AI
Nietypowy chiński SUV na ulicach Warszawy. Co to za marka?
Jest niewielki procent szansy, że rozwiązaniem tej zagadki jest skąpstwo właściciela. Odpowiedzi szukałbym jednak nie w kierowcy, lecz w aucie. Wypatrzony przeze mnie na ulicach warszawskiej Pragi, naprawiony domowym sposobem chiński SUV to Haval F7 pierwszej generacji (produkowany w latach 2018-2021 w Chinach i przez trzy lata dłużej w Rosji).
Haval to specjalizująca się w klasycznych SUV-ach marka należąca do obszernego portfolio koncernu Great Wall Motors. Działający od 1981 r. chiński gigant zaistniał w świadomości Europejczyków w 2006 r., pokazując, że podczas tworzenia jednego samochodu da się skopiować... aż dwa inne – cudaczny Great Wall Peri był jednocześnie podróbką Fiata Pandy i Nissana Note’a, a to spore osiągnięcie.
Dzisiaj Haval kojarzy nam się przede wszystkim z Moskwą – Chińczycy sporo zyskali na tamtejszym i białoruskim rynku po wycofaniu się wielu marek w reakcji na inwazję Rosji na Ukrainę. Do tego stopnia, że Haval to po Ładzie druga najpopularniejsza marka w Rosji. Jeśli wierzyć tablicom na aucie (a różnie z tym bywa), spotkany przeze mnie egzemplarz przyjechał wraz z właścicielem z Białorusi.
Tego chińskiego SUV-a nie da się łatwo naprawić w Polsce
Dlaczego wspominam o kraju, z którego przybył do nas wspomniany Haval F7? Niezależnie od tego, czy to Rosja, czy Białoruś, tam pewnie nie byłoby problemu z wymianą szybki na nową – w obu tych krajach prężnie działają sieci dealerskie i warsztaty tej marki.
U nas jakoś żaden importer nie zainteresował się do tej pory Havalem. Może to przez – delikatnie mówiąc – niezbyt dobrą opinię o jakości wykonania i trwałości samochodów tej marki? Po licznych testach w redakcji wiemy, że chińskie samochody nie tylko nie muszą kojarzyć się z tandetą, ale nawet potrafią przewyższyć zachodnie konstrukcje pod niektórymi względami. Haval raczej nie należy do tej grupy, ale tego nie wiemy, bo (jeszcze?) nie mieliśmy z nim do czynienia.
Przemyśl to, zanim kupisz pierwszego lepszego chińskiego SUV-a
Efekt braku przedstawicielstwa w Polsce jest łatwy do przewidzenia – problem z dostępnością części zamiennych. Przejrzałem katalogi największych polskich firm sprzedających części do samochodów i nie natrafiłem w nich choćby na ślad okienka do Havala F7. Ba, jakiejkolwiek szyby i w ogóle jakichkolwiek części. To może Allegro albo... AliExpress/Temu, skoro to chiński SUV? Pudło! Same akcesoria i bzdety, których nie można wykorzystać do naprawy po stłuczce.
Podobnie sytuacja może wyglądać z (nie)dostępnością części do innych chińskich SUV-ów – tych, które już zaczęli ściągać do naszego kraju handlarze, więc to przestroga zwłaszcza dla osób szukających używanego auta. Niska cena w ogłoszeniu nie bierze się znikąd – takie auta bywają nienaprawialne, ale czasami wymagają tylko od kierowcy dużej determinacji i czasu. Jeśli szukasz chińskiego SUV-a, lepiej postaw na marki reprezentowane przez polskich importerów – przykładem może być wypchany po brzegi częściami magazyn marek Omoda i Jaecoo.