- W przypadku kamperów nie wiek pojazdu jest najważniejszy, ale jego stan
- Lepiej wybierać modele oparte na popularnych autach dostawczych – nie ma problemu z mechaniką
- Długotrwały postój szkodzi także kamperom – niski przebieg nie jest gwarancją tego, że samochód jest w dobrym stanie
- Fabryczne wyposażenie kempingowe, takie jak kuchenka, lodówka, pompa wody czy ogrzewanie postojowe nie jest tanie – przed zakupem warto sprawdzić, czy wszystko działa
W ostatnich latach popularność aut kempingowych zauważalnie rosła, ale dopiero kryzys związany z epidemią koronawirusa sprawił, że teraz bije ona wszelkie rekordy. Nie ma się co dziwić – w końcu od miesięcy nie funkcjonuje w Europie normalny ruch lotniczy, do niedawna hotele i pensjonaty były całkowicie zamknięte, a teraz mogą funkcjonować tylko ze znacznymi ograniczeniami – a kampery, po zniesieniu ograniczeń w poruszaniu się, wciąż dają poczucie wolności i bezpieczeństwa. We własnym „domu na kołach” możemy mieć toaletę, łazienkę, kuchnię do wyłącznej dyspozycji – nie musimy się więc obawiać kontaktu np. z potencjalnie zarażonymi osobami w miejscach publicznych.
Niestety, zakup fabrycznie nowego kampera to nie tylko wydatek z reguły na poziomie kilkuset tysięcy złotych – w dodatku, nawet jeśli kogoś na to stać, to szanse na to, że uda się odebrać taki pojazd jeszcze przed szczytem sezonu urlopowego, są znikome. Nowe kampery z reguły zamawia się jesienią, żeby były gotowe na wiosnę kolejnego roku – takie pojazdy są produkowane w małych seriach i na zamówienie. A co z wynajmem? Tu też nie jest ani łatwo, ani tanio – wiele wypożyczalni ma już rezerwacje na cały sezon na najbardziej poszukiwane pojazdy, a koszt wynajmu wygodnego kampera dla 4-osobowej rodziny to zwykle ponad 600 złotych za dobę, nie licząc dodatkowych opłat czy kaucji (to często nawet ponad 5 tys. zł) .
W takiej sytuacji może warto się zainteresować ofertą pojazdów używanych? Za górną granicę ceny przyjęliśmy 30 tys. złotych. Jak na kampera z prawdziwego zdarzenia to stosunkowo mało. Ceny nadających się do jazdy aut kempingowych zaczynają się wprawdzie od kilkunastu tysięcy złotych, ale na szczególne wygody nie ma co w nich liczyć. W przypadku kamperów, które pomieszczą 4-osobową rodzinę i nie są po prostu prowizorycznie przerobionymi dostawczakami, trzeba się liczyć z tym, że za taką kwotę kupimy auto 20-30 letnie, bez klimatyzacji, poduszek powietrznych, ABS-u czy ESP.
O ile 30 tys. złotych to niska kwota jak na zakup kampera, to za tyle da się już kupić przyzwoitą, dobrze utrzymaną przyczepę kempingową z wygodami. Jeżeli nie planujemy podróży objazdowych, a urlop zamierzamy spędzać w jednym, konkretnym miejscu, to przyczepa będzie lepszym wyborem – o ile oczywiście dysponujemy autem, które zdoła ją pociągnąć. Utrzymanie przyczepy jest znacznie łatwiejsze i tańsze od utrzymania kampera.
Osoby, które mają już busa albo popularnego kombivana, np. Peugeota Partnera, Fiata Doblo czy Volkswagena Caddy mogą zdobyć pojazd kempingowy jeszcze taniej – za ok.od 3 do 6 tys. zł, w zależności od konstrukcji i wyposażenia da się dokupić do takich aut demontowalną zabudowę kempingową
Spośród jakich aut można wybierać, a jakich lepiej się wystrzegać? Poniżej prezentujemy przykładowe oferty kamperów z różnych kategorii.
To najlepsze rozwiązanie dla osób z ograniczonym budżetem, które nie chcą wydawać pieniędzy na auto, które będzie wykorzystywane tylko przez kilka tygodni w roku, albo nie mają miejsca, żeby przez większość roku kampera z prawdziwego zdarzenia parkować. Takie pojazdy są zwykle zbudowane na bazie busów lub vanów (czasem też SUV-ów i terenówek) i oferują od 2 do 4 miejsc sypialnych, często także kuchnię i zlew, a te bardziej „wypasione” również zewnętrzny prysznic i składaną markizę, a nawet ogrzewanie postojowe.
Nie ma natomiast co liczyć na toaletę na pokładzie – ten brak można uzupełnić dokupując za kilkaset złotych niewielką, chemiczną toaletę turystyczną, ale na zamontowanie jej na stałe miejsce raczej się nie znajdzie. Niektóre z takich aut przygotowano rzeczywiście z myślą o turystyce, ale nie... nie wszystkie, Na rynku pojawiają się też dosyć często kampery, które ledwie się nadają do caravaningu, bo stworzono je z myślą o tym, żeby ominąć niekorzystne przepisy podatkowe. Sporo takich pseudo-kamperów pochodzi z np. z Danii, gdzie w wielu modelach oferowano zestawy składające się z rozkładanego namiotu dachowego ( na stałe zintegrowanego z autem) i „kuchni” zamontowanej na stałe w bagażniku – dzięki temu, jako pojazdy specjalne były niżej opodatkowane, a w wielu egzemplarzach nikt nigdy nawet takiego dachu nie rozkładał, o uruchomieniu kuchenki nie wspominając.
Są też w tym segmencie modele kultowe, np. Volkswageny z zabudowami firmy Westfalia, w przypadku których nawet leciwe egzemplarze sprzedawane są w cenach kolekcjonerskich. Zdarzają się też czasem „wynalazki” takie jak np. kilkunastoletnie Renault Kangoo Carpe Diem z fabrycznym wyposażeniem kempingowym – żeby sobie taki pojazd wybić skutecznie z głowy, wystarczy obejrzeć na Youtube firmową instrukcję rozkładania i składania miejsc do leżenia. Z namiotem i materacem jest prościej i wygodniej.
Złośliwi twierdzą, że w starszych kamperach na bazie Mercedesa Vito/Viano trudno się wyspać, bo przeszkadza w tym odgłos chrupania – blachy nie są mocną stroną tego modelu. Tu mamy do czynienia z 16-letnim egzemplarzem, którego właściciel ocenia stan blacharski na „dobry z plusem” – warto więc przyjrzeć mu się dokładniej.
Pod maską silniki 2.2 cdi współpracujący z automatyczną skrzynią biegów (deklarowany przebieg to ok. 330 tys. km). Wyposażenie kempingowe: po rozłożeniu tylnej kanapy i dostawki pełnowymiarowe łóżko dla dwóch osób, do tego obrotowe przednie fotele i stolik. Pod względem kempingowym auto wypada porównywalnie z namiotem, ale za to nadaje się do codziennej jazdy. Warto jednak pamiętać, że Mercedesów z tamtego okresu lepiej nie kupować w ciemno – nie słyną ani z niezawodności, ani z przesadnej trwałości.
Ten kamper nie powstał raczej z myślą o dalekich podróżach – to zagraniczny odpowiednik naszych aut z kratką sprzed lat. W niektórych krajach kampery są znacznie korzystniej opodatkowane od zwykłych osobówek. Cały „pic” polega tu na tym, żeby auto pozostało jak najbardziej osobowe – na dachu znajduje się składany namiot z miejscem na przyciasną „sypialnię”, a w bagażniku, zamiast 7 fotela – skromny moduł kuchenny. Na wyjazd na ryby wystarczy. Na dłuższy urlop – tylko dla niewymagających. Z podobnymi zabudowami znaleźć można też często m.in. Chryslery Voyagery.
Egzemplarze z oryginalnym wyposażeniem kempingowym mają już nie tylko w Polsce status aut kultowych – znalezienie przyzwoitego egzemplarza w dobrej cenie graniczy z cudem. Forda czy Mercedesa z podobną zabudową kupicie znacznie taniej. Tu mamy do czynienia z 20-letnim egzemplarzem, z przebiegiem ponad pół miliona kilometrów, za który i tak trzeba zaĻacić niemal 27 tys. zł! Wersja ze skromnym wyposażeniem kempingowym (4 miejsca do spania – dwa na dole, po złożeniu kanap, dwa w rozkładanym namiocie na dachu. Najbardziej poszukiwane są odmiany z bogatszym wyposażeniem i napędem 4x4.
Wśród niedrogich kamperów nie brakuje też aut amatorsko przerobionych na domy na kółkach. Najczęściej bazują one na popularnych furgonach (często są zarejestrowane tylko ma 2-3 osoby). Zakres przeróbek bywa najróżniejszy – od wstawienia prostego stelaża pod materac i kilku szafek, aż po całkiem pomysłowe zabudowy z kompletem wygód. Pod względem estetyki takie przeróbki pozostawiają z reguły sporo do życzenia, auta najczęściej mają słabą izolację termiczną kabiny, ale też cena jest z reguły dosyć atrakcyjna, a często też, jeśli komuś entuzjazm do spędzania wakacji w aucie się kiedyś skończy, modyfikacje są najczęściej odwracalne. Warto jednak zawsze przeliczyć, czy samodzielnie nie udałoby się zrobić tego za podobną kwotę ale lepiej.
Sposób na tanie i nierzucające się w oczy biwakowanie. Pojazd przerobiony z dostawczej wersji Scudo, z zewnątrz nadal wygląda jak dostawczak – dla tych, którym spartańskie warunki nie przeszkadzają. Zabudowa ze sklejki, kilka schowków, prosty stelaż na materac, jest i mini-umywalka. Pod maską cieszący się niezłą opinią, oszczędny diesel o mocy 90 KM, deklarowany przebieg to 200 tys. km.
Kamper zbudowany na bazie stosunkowo dużego (choć w wersji krótkiej i niskiej) furgonu Renault Master. Wnętrze dość dyskusyjnej urody, ale w tylnej części zamontowano profesjonalnie wyglądający moduł kuchenny. Miejsce dla dwóch osób. Deklarowany przebieg to tylko 266 tys. km. Niemałe auto jest napędzane (choć w tym przypadku raczej wprawiane w nieśpieszny ruch) silnikiem o mocy 80 KM.
Z zewnątrz niepozorny furgon, w środku namiastka domku letniskowego, ze ścianami starannie wyłożonymi boazerią. Miejsce do spania dla dwóch osób, możliwość przewiezienia łódki lub motocykla (po złożeniu łóżka), aneks kuchenny.
Bardzo niski deklarowany przebieg (154 tys. km), ogrzewanie postojowe i możliwość wykorzystywania auta na co dzień jako dostawczaka – przemawiają na plus tej oferty.
Bardzo dobry kompromis między praktycznością, łatwością napraw, a wygodą. Tego typu auta mają nadwozie w całości wzięte z wielkoseryjnych dostawczaków, ale zostały przez specjalistyczne firmy wyposażone w zabudowy mieszkalne z kuchnią, a często też z toaletą czy łazienką. Mechanika jest z reguły trwała i łatwa w naprawach, a wyposażenie powinno być przyzwoitej jakości. Niestety, przy założonym budżecie do 30 tys. zł wybór jest niewielki – auto będzie prawdopodobnie albo zużyte, albo leciwe i z dużym przebiegiem.
Sprintery to wciąż jedne z najpopularniejszych dostawczaków i to nie tylko w Europie – to ogranicza ryzyko problemów również podczas dalszych podróży. Tu mamy do czynienia z wersją z solidnym i prostym silnikiem Diesla o pojemności 2.9 litra. Zabudowa wnętrza najwyraźniej ma już swoje lata, ale samochód o takich gabarytach powinien zapewnić 4-osobowej rodzinie przyzwoite warunki podróżowania. Toaleta i prysznic ma pokładzie zapewniają odpowiedni komfort nawet z dala od cywilizacji. Uwaga! Ta generacja Sprintera słynie ze słabych blach, przed zakupem nadwozie warto dokładnie sprawdzić.
Ponad 30-letni kamper na bazie wciąż jeszcze popularnego dostawczego Volkswagena LT z podwyższanym dachem. Do jego napędu służy sześciocylindrowy silnik Diesla o pojemności 2,4 litra – jeśli ktoś ma nadzieję, na dobre osiągi, będzie nim rozczarowany. Deklarowany przebieg to 300 tys km/ Czy to dla takiego auta dużo? O tych silnikach opinie są różne – trwałość zależy w dużej mierze od umiejętnej eksploatacji. Tumany czarnego dymu przy przyspieszaniu to norma. Są egzemplarze przejeżdżające setki tysięcy kilometrów bez usterek i takie, które wciąż wymagają napraw. Dostępność części zamiennych wciąż na akceptowalnym poziomie. Zabudowa wnętrza wygląda profesjonalnie, auto ma na pokładzie kuchnię i łazienkę. Aktualna wersja tego modelu, czyli „duży” VW California kosztuje jakieś 15 razy więcej.
To pojazdy, w których przednia kabina oraz cała mechanika pochodzi z wielkoseryjnego dostawczaka, a zabudowa mieszkalna jest wyrobem specjalistycznej firmy. To najpopularniejszy na rynku rodzaj używanych kamperów. Zdarzają się zarówno pojazdy nawet kilkudziesięcioletnie i przyzwoicie zachowane, ale też i dużo młodsze, które pierwsze lata służyły w wypożyczalniach i mają duże przebiegi. Można znaleźć auta o 2, 4 czy nawet 6 lub ośmiu miejscach ( te ostatnie to tzw. alkowy, w których nad „szoferką” znajduje się „nadbudówka” z dodatkowymi miejscami do spania). Rozsądny wybór, jeżeli ograniczymy się do pojazdów bazujących na popularnych modelach aut dostawczych z zabudowami profesjonalnych firm. Warto wiedzieć, że łatanie popękanych zabudów z tworzyw sztucznych czy paneli aluminiowych nie jest wcale łatwe, więc ostrożnie z pojazdami ze śladami wypadków.
Pojazd z 1987 roku, zarejestrowany na 6 osób - czyli idealny na wakacje nawet dla większej rodziny. Wnętrze wyglądające jak babcine mieszkanie. Sprzedawca obiecuje, że auto jest idealnie utrzymane i przeszło duży przegląd mechaniczny. Rama ma być w doskonałym stanie, zabudowa szczelna, a mechanika prosta i bezproblemowa. Rzeczywiście, na tym modelu Fiata bazuje mnóstwo kamperów, które poruszają się po drogach. Osobom przyzwyczajonym do współczesnej motoryzacji warto jednak przypomnieć, że to już klasyk, bez nowoczesnych systemów i bez klimatyzacji (chociaż sprzedawca obiecuje, że za dopłatą pomoże w jej montażu).
27- letni Transit za 27 tys. zł? Tak, bo to kamper – zwykły dostawczak kosztowałby pewnie 10 proc. tej kwoty. Auto od 10 lat w Polsce, sprzedawca deklaruje, że przebieg wynosi 186 tys. km, a auto jest sprawne, wymaga tylko drobnej naprawy brodzika i tylnej ściany kabiny. Silnik o mocy 80 KM przy niemałej masie zachęca raczej do spokojnej jazdy. Dzięki popularności modelu z dostępnością części do mechaniki nie powinno być kłopotów.
W teorii kamper integralny to najbardziej komfortowe rozwiązanie. To pojazd zbudowany od podstaw jako kempingowy – wykorzystuje wprawdzie podzespoły z wielkoseryjnych pojazdów, ale kabina to autorska konstrukcja. Często też producenci takich kamperów wcale się nie chwalą, z jakich pojazdów pochodzą poszczególne podzespoły, więc jeśli się coś popsuje, to znalezienie części zamiennych bywa naprawdę trudne – mechanika takich pojazdów to często bardzo kreatywny miks części z aut najróżniejszych marek.
To jednak i tak mniejszy problem niż w przypadku części przeznaczonych specjalnie do konkretnego modelu kampera, których nie da się dopasować z żadnego innego auta. Trzeba się liczyć z tym, że np. stłuczenie przedniej szyby w starszym kamperze niszowej lub nieistniejącej już marki oznacza szkodę całkowitą – nowa albo nie jest dostępna, albo kosztuje np. kilka tysięcy euro i trzeba ją ściągać z drugiego końca kontynentu. Taki kamper to potencjalnie największa „mina”, szczególnie jeśli wybieramy wśród najtańszych propozycji. Ma też i inne wady – wysoki komfort „mieszkania” okupiony jest tym, że takie auta są powolne i przez swoją szerokość (a często też i długość) skrajnie nieporęczne.
Za 30 tys. zł wystawiono na sprzedaż kamera integralnego na bazie Fiata Ducato, zbudowanego przez renomowaną firmę Dethleffs. Pojazd pochodzi z 1992 roku, a sprzedawca deklaruje, że ma on tylko 132 tys. przebiegu. Auto zarejestrowano na 4 osoby, choć miejsc do spania jest o dwa więcej. Zabudowa przestronna, wygodna i wyglądająca na nieźle utrzymaną, ale z racji wieku pojazdu rodzą się obawy o dostępność części zamiennych. Klimatyzacji – jak w większości aut z tamtych lat – brak.