Ludzi, którzy jeżdżą w sposób zagrażający sobie i innym należy karać. Tylko, że problem jest jeden. Nie karzemy ludzi, którzy powodują zagrożenie a takich, którzy łamią przepisy. To zdanie może spowodować uśmiech politowania na twarzach niektórych ludzi, jednak moim zdaniem jest w tym logika. Chciałbym podać kilka konkretnych przykładów dowodzących tej tezy.Najpierw muszę jednak zwrócić uwagę na rzecz najważniejszą, jakiej uczą już w pierwszych klasach szkół podstawowych. Jest nią odpowiedź na pytanie:Czy prędkość jest groźna? Czy prędkość zabija?Otóż odpowiedź brzmi: NIE!Gdy dochodzi do kolizji nie jest ważna prędkość a jej różnica. Skutki zderzenia dwóch pojazdów jadących naprzeciw siebie z prędkością przepisową 90km/h są dużo większe niż pojazdu jadącego 120km/h uderzającego w pojazd stojący. To chyba jest jasne dla wszystkich.Oczywiście pozostaje druga kwestia: Jadąc szybko łatwiej stracić panowanie nad pojazdem. To prawda. Dlatego prędkość należy dostosować do warunków jakie panują, stanu pojazdu oraz swoich umiejętności. Im szybciej się jedzie tym większą uwagę należy zwracać na drogę i innych jej użytkowników.W tym momencie dochodzę do sedna sprawy.Wyobraźmy sobie drogę poza miastem. Polski standard: 2 pasy ruchu, dozwolone 90km/h, ruch dosyć gęsty. Na polskiej drodze, trafia nam się polski autobus jadący 70km/h. Za nim w kolejności poczciwy fiat 126p. Przy gęstym ruchu żaden inny samochód, nie przekraczając prędkości, nie jest w stanie wyprzedzić tej dwójki. Sznurek samochodów jest coraz dłuższy i dłuższy.... Dlaczego? Bo nie wolno przekroczyć prędkości. Czy takie ograniczenie ma sens?Swego czasu gdy jeździłem garbusem z 63 roku o mocy 34 KM wyprzedziłem na mazurskiej drodze 11 aut osobowych i autobus, łamiąc właśnie ten 1 przepis. Czy zrobiłem coś złego? Nie stworzyłem żadnego zagrożenia a zostałbym ukarany.I zostałem:Jadąc innym razem, tym samym garbusem, trochę ponad 60km/h, gdy właśnie zaczynała obowiązywać 50 w terenie zabudowanym. Mała wieś kilka domów z jednej strony drogi. Wyprzedziła mnie honda, a jej kierowca zobaczywszy za chwilę stojący patrol drogówki dał ostro po hamulcach. W tak wiekowym aucie nie miałem szans wyhamować za nim więc ominąłem go po lewej stronie (wyprzedziłem). I to właśnie ja dostałem mandat za niebezpieczną i szybką jazdę. Odpowiedź na pytanie: Kto tutaj spowodował zagrożenie? zostawiam Wam.Wydaje mi się, że ten przykład świetnie ilustruje problem karania za łamanie przepisów, a nie stwarzania zagrożenia.Rzecz kolejna dotyczy właśnie wyprzedzania. Wszyscy, którzy jeżdżą po naszych drogach świetnie wiedzą, że wyprzedzanie jest konieczne. Dlatego apeluję do wszystkich kierowców: WYPRZEDZAJMY, gdy jest to możliwe. Nie twórzmy kilometrowych ogonków za ciężarówką bo każdemu kierowcy, który jedzie za nami jest już trudniej wyprzedzić samochód więcej. Nieświadomie zmniejszamy wtedy poziom bezpieczeństwa na drodze. Wielokrotnie widywałem przypadki gdy pojazd przede mną zbliżał się do ciężarówki i hamował zamiast po upewnieniu się, że jest możliwość wyprzedzenia (a była) trochę przyśpieszyć i wyprzedzić tę ciężarówkę.Rzecz kolejna, która od razu przychodzi mi na myśl to kierowcy bez stresu. Kierowcy jeżdżący np. 60-70 km/h przy dozwolonych 90 i pomstujący na tych, co jadą 120. Większość ludzi prawdopodobnie stwierdzi, że wolna jazda jest lepsza niż szybka. Wracam wiec do przykładu podanego na początku. Różnica prędkości obu pojazdów, w stosunku do obowiązujących 90 to ok. 30 km/h. Z tą różnicą, że bezstresowy powoduje zatamowanie ruchu wszystkich pojazdów za nim.
Kierowcy polskiego wywód frywolny
W ostatnim czasie coraz większą nagonkę robi się na wrogów publicznych piratów drogowych. Słusznie.