W tej sytuacji polskie produkty zniżkują jeszcze bardziej.Na lubelskiej giełdzie w Elizówce, w sektorze aut polskich, panuje różnorodność roczników, cen i kolorów, ale rzadko widać transakcje. Starsze pojazdy (w opinii sprzedających) są trudno zbywalne, a młodsze (zdaniem kupujących) za drogie. Wystarczy trochę dołożyć, aby stać się właścicielem nowoczesnego, bardziej ekonomicznego auta.Dlatego powody do zadowolenia miał właściciel 6-letniego Poloneza 1.6 GLI. Już przy pierwszym wjeździe na plac znalazł chętnego do zapłacenia 6,2 tys. zł. Ten sam model z 1996 roku z centralnym zamkiem i alufelgami (z mniejszym przebiegiem - 55 tys. km) był oferowany za 8,5 tys. zł.Fiaty 126p tworzyły najliczniejszą grupę, ale zainteresowanie nimi było niewielkie. Aby sprzedać Malucha, trzeba być na giełdzie kilka razy lub obniżyć cenę. Za egzemplarz z 1999 roku właściciel żądał 8,2 tys. zł. 3-letnie samochody można kupić za 6,8-7,8 tys. zł. Najtańszy Maluch wyprodukowany był w 1986 roku. Cena 1,3 tys. zł nie wzbudzała zainteresowania, ciekawiło wyposażenie: kokpit od "el", dodatkowe światła stopu, dmuchawa, radio, halogeny i 6-tonowy sygnał.Mniejszy wybór mieli nabywcy stosunkowo drogich Cinquecento. Oferowano głównie "siedemsetki". Za model z 1998 roku chętni musieli zapłacić 13 tys. zł. Więcej oczekiwał właściciel auta z silnikiem 0.9. Samochód z tego samego roku był droższy o 2,5 tys. zł. Seicento 900 z 1998 r. można nabyć za 16,2-17,7 tys. zł.Na olsztyńskiej giełdzie największy wybór panował wśród Fiatów 126. Na plac przyjechały 23 Maluchy. Mniej wystawiono Polonezów (9 egzemplarzy). Zaskoczeniem był brak Cin-quecento i Seicento.Fiata 126 z 1987 roku wyceniono na 1200 zł. Za najmłodszego Malucha (98 r.) trzeba zapłacić 9300 zł. Poloneza z roku 1995 (ze wspomaganiem kierownicy) wyceniono na 6500 zł.
Niskie ceny, mały popyt
Giełdy przeżywają wiosenne ożywienie. Zbliżający się termin zniesienia ceł na auta z Unii (początek 2002 roku) prowadzi do spadku cen samochodów zachodnich.