I za każdym razem słyszeliśmy z Rüsselsheim (głównej siedziby Opla w Europie) to samo pośpiesznie wypowiadane zapewnienie: to ostatni raz, następnym razem wszystko będzie inaczej, lepiej. Ale już Vectra po zmianach z roku 1998 pokazała, że rzeczywiście, Opel jak chce, to potrafi. Pod koniec testu tego modelu właściwie w ogóle nie można było mieć zastrzeżeń do zabezpieczenia antykorozyjnegoChcieliśmy sprawdzić, czy ta jedna jaskółka... (to znaczy Vectra) wiosny nie czyni. Tym chętniej przyjrzeliśmy się Astrze Comfort z silnikiem 1.6 16V. Ta wersja silnikowa z racji mocy i osiągów jest jedną z bardziej popularnych na rynku i chętnie kupowanych. Produkowany od roku 1998 model, oficjalnie określany (zgodnie z polityką Opla) jako Astra B, już samym swym wejściem na rynek zrobił świetne wrażenie. Model ze średnim silnikiem benzynowym 1,6 l o mocy 100 KM miał jednak wyposażenie topowe, które po podsumowaniu wyśrubowało cenę aż o 30 proc. powyżej podstawowej. Testowane auto miało 16-calowe alufelgi z oponami 205/50, metalizowany lakier, skórzaną tapicerkę, reflektory przeciwmgielne, tempomat, klimatyzację, odtwarzacz CD ze zmieniarką i wiele innych opcji o dużo mniejszym znaczeniu cenowym. Przy tak szlachetnym wyposażeniu i dość wysokiej cenie samochodu nasze oczekiwania były oczywiście odpowiednio wysokie. Pierwsze pochwały dla tego rywala Golfa pojawiły się niemal natychmiast - oczywiście przede wszystkim na niemieckich drogach -w związku z jędrnym, usportowionym układem jezdnym i opcjonalnymi kołami oraz oponamiSzczególnie popularne stały się wypady na jazdy testowe po alpejskich krętych, doskonale równych, asfaltowych drogach. Wielu z kierowców testowych poczuło się w tym aucie o wiele młodszymi, niż im samym się dotychczas wydawało, bo tak znakomicie zestrojone zawieszenie wkomponowane w ogromnie precyzyjny układ kierowniczy i znakomicie funkcjonujący system przełączania biegów (początkowo, bo z czasem haczył coraz silniej i coraz bardziej denerwował) w każdym umie obudzić domorosłego Schumachera. Wychwalane były też świetnie uformowane skórzane fotele, których pokrycie jednak starzało się w bardzo szybkim tempie, by pod koniec testu zasłużyć na określenie "jak w brytyjskim oldtimerze". Skojarzenia z oldtimerami budziły także drobne acz liczne defekty. Już przy stanie licznika 18 848 km odmówił posłuszeństwa centralny zamek i system elektrycznego sterowania szybą w prawych tylnych drzwiach. Przyczyną był obluzowany kabel, którego złączki podczas montażu po prostu nie zaciśnięto. Kilkadziesiąt kilometrów później ogrzewanie foteli ograniczyło swe funkcjonowanie do świecenia kontrolki. Podczas trzeciego przeglądu zaś stwierdzono, że na obniżającą się skuteczność świecenia lewego reflektora pomoże tylko wymiana na nowy. Jednocześnie z jego wymianą umocowano wreszcie obluzowane niemal od samego początku jazd Astrą światełko w kabinie, wymieniono także przednie łożyska piast (za duży luz). Na krótko przed końcem testu przestał działać jeszcze zawór recyrkulacji spalin, ducha wyzionął także silnik regulatora położenia lewego reflektora, a zgrzyty dobiegające z układu napędowego wycieraczek stały się nie do zniesienia. Każda z tych awarii z osobna jest oczywiście drobiazgiem, ale po ich zestawieniu w ciągłą listę poczuliśmy się znów sfrustrowani. Zbyt twardoJeśli chodzi o jazdę, pochwały zawieszenia i opon trwały tak długo, póki Astra nie wyjechała na "prawdziwe drogi", to znaczy poza kraje germańskie. Natychmiast wszyscy zauważyli, jak bardzo Opel podskakuje na poprzecznych nierównościach i jak dalece jest to niemiłe dla pasażerów, posadzonych na pięknych i mile pachnących skórą, ale po sportowemu twardych fotelach. Narzekania zaczęły się potęgować w miarę wzrastania częstotliwości wyjazdów na targi i prezentacje - 370 litrów bagażnika w hatchbacku to sporo, jeśli się jedzie we dwoje. Ale próba wybrania się we czwórkę, szczególnie jeśli w ekipie znalazł się obładowany sprzętem fotograf, nawet z dwudniowej wyprawy czyniła mękę. Zawsze jednak poprawnie sprawował się 100-konny silnik. Co prawda przy pełnym załadunku miewał chwile słabości, jednak po przekroczeniu 3000 obr./min potrafił naprawdę pokazać lwi pazur. Fakt, że zawsze podkreślał to niemile hałaśliwym warkotem, ale za to w całym teście uzyskał całkiem przyzwoite spalanie średnie o wartości 8,4 l/100 km.Przyjazna na co dzieńPowrót do pozytywnych opinii o samochodzie był oznaką nadchodzącej zimy. Zamontowanie wraz z zimowymi oponami kół 15-calowych wydatnie zwiększyło komfort jazdy, a przy tym okazało się, że tak wyposażona Astra jest przemiłym autem, doskonale sprawującym się nawet w trudnych warunkach śniegowych. Póki działał, ogromnie pomocny był także bardzo skuteczny układ podgrzewania siedzeń oraz wydajny system ogrzewania. Utrudniony serwisNadszedł czas przeglądu przy przebiegu 60 tys. km - i przeżycia, które zdołały zadziwić redaktorów testowych. A przecież widywali w końcu już różne rzeczy w życiu i w badanych samochodach. Tym razem jednak chodziło o prozaiczną czynność serwisową kontroli klimatyzacji i wymiany filtra przeciwpyłkowego. Do obudowy filtra dostać się można tylko poprzez schowek w desce rozdzielczej. A właśnie tam fabrycznie montowana jest zmieniarka CD. Trzeba ją więc - a także całą instalację i radioodtwarzacz(!) - wymontować, po czym mozolnie i precyzyjnie umieścić z powrotem. Makabra! Jest tyle miejsc w samochodzie, gdzie można schować zmieniarkę, ale Opel najwyraźniej wybrał najgorsze! Co gorsza, złącze obudowy filtra przeciwpyłkowego z systemem klimatyzacji wnętrza okazało się wyjątkowo delikatne, więc jednorazowa ingerencja w system podczas wymiany tegoż filtra spowodowała powstanie nieszczelności. Efekt: wilgoć z układu wentylacji dostawała się do wnętrza kabiny, i jeśli klimatyzacja nie była włączona, nawet w suchy i słoneczny dzień kierowca miał utrudnione zadanie, bo szyby były zaparowane. W ten sposób Astra dojechała do swego kresu w hali Opla w Rüsselsheim, gdzie auto komisyjnie zdemontowano. Finał testu długodystansowego nie pozostawia wątpliwości, że Opel jednak potrafi się uczyć: ani silnik, ani skrzynia biegów nie wykazują śladów zużycia!A znakomite zabezpieczenie antykorozyjne sprawiło, że nigdzie nie znaleźliśmy ani śladu korozji. Gratulacje dla Opla, pod tym względem najwyraźniej odrobił zadanie domowe. Natomiast - niestety - Astra okazała się nie do końca wolna od drobnych, uciążliwych na co dzień efektów niechlujnego montażu. Ale może fabryka wyciągnie w końcu i z tego wnioski...
Opel Astra 1.6 16V Comfort - Astra wreszcie na poziomie
Należy uczyć się na błędach - to mądre powiedzenie przez długi czas nie było dostrzegane przez Opla. Większość testów Opli z minionych lat - od Corsy po Omegę - kończyło się z reguły tym samym mało pochlebnym podsumowaniem: niestaranna jakość wykończenia i często poważne problemy z rdzewieniem.
Auto Świat
Opel Astra 1.6 16V Comfort - Astra wreszcie na poziomie