Zainteresowanie "japończykami" podsycają raporty niezawodności, np. TÜV. Dokładnie taką opinię miała ostatnia generacja Nissanów Sunny produkowanych w latach 1990-95. Łatwo więc wyobrazić sobie, jakie oczekiwania wiązali kierowcy z jego następczynią - Almerą. Produkowany w Japonii samochód rzadko kiedy sprowadzany był indywidualnie z Zachodu, więc większość oferowanych na naszym rynku aut ma sprawdzoną historię i pochodzi z polskich salonów.Bez finezjiPoczątkowo zaprezentowano trzy- i pięciodrzwiowe wersje Almery. W tych konstrukcjach doszukać się można własnego stylu. Z pewnością nie są one awangardowe, ale (zwłaszcza w tylnej części) mają charakterystyczną linię. Nieco inaczej jest z sedanem, który do braci z koncernu nawiązuje tylko przednią częścią nadwozia. Sylwetka elegancka (tu trochę przeszkadza rozwiązanie tańsze, ale mniej ładne - czarne zderzaki), o lekko sportowym nastawieniu, niestety trudna do rozpoznania w tłumie innych pojazdów.Takie same opinie dotyczą wnętrza pojazdu. Stylistycznie stonowana (żeby nie napisać nudna) tablica rozdzielcza bez problemów przekazuje wszelkie potrzebne informacje. Plusem jest obecność obrotomierza na desce rozdzielczej. Praktycznie urządzone wnętrze nie jest nadzwyczaj przestronne (średnia w klasie kompaktów). Jednak jazda autem jest przyjemna, a to za sprawą wysokiej ergonomii, wygodnych w codziennym użytkowaniu (choć pozbawionych trzymania, zupełnie nie nadających się do "sportu") foteli i niezłych materiałów wykończeniowych.Ciekawie poradzono sobie z dość ubogim wyposażeniem. Minęły czasy dopieszczonych "japończyków". Nie ma centralnego zamka czy elektrycznie sterowanych szyb, ale jest za to sterownik lusterek. Na oszczędności ucierpiało bezpieczeństwo (podstawowe wersje w 1997 roku nie miały nawet jednej poduszki czy ABS), dobrze że choć struktura zgniotu wypada lepiej niż poprawnie. Może warto rozejrzeć się za nieco droższym (nawet o 2,5 tys. zł) egzemplarzem z dwoma lub choć jednym airbagiem?Auta japońskie nie przodowały też nigdy w kategorii pojemności bagażnika. W stosunku do Sunny sedana kufer Almery nie zmienił pojemności, w dalszym ciągu do największych w klasie sporo mu brakuje. Właściwie gromadzi same minusy: wąski otwór załadunku, niewielki luk pomiędzy wnętrzem a bagażnikiem (siedzenia tylne są dzielone i składane, jest to jednak jedynie mały, owalny otwór), wnikające do wnętrza zawiasy czy szerokie wnęki skrywające zawieszenie.Dobry znajomyStosowany w Almerze podstawowy silnik to dobry znajomy z ostatniej generacji Sunny. Można się spotkać z dwiema wersjami mocy: normalnych 87 KM w niektórych krajach (np. w Niemczech) zastąpionych zostało 75 KM. Podobnie jest z silnikiem 1.6, który czasem rozwija 90 KM. To zabieg mający na celu obniżenie opłat w tych krajach.Wtrysk paliwa i szesnaście zaworów to oznaki nowoczesności, ale więcej osób interesuje się zachowaniem na drodze niż liczbą zaworów umieszczonych gdzieś pod maską. Tu Almera wypada powyżej przeciętnej. W porównaniu z europejskimi kompaktami (Golf, Astra) z silnikiem 1.4 to prawdziwa rakieta, osiągnięcie 100 km/h trwa około 13 s. Prędkość maksymalna 170 km/h również jest wyższa niż u konkurentów. Blask osiągów nieco blednie po maksymalnym załadowaniu auta. Aby dobrze czuć było dynamikę, warto utrzymywać podwyższone obroty silnika (ponad 4000 obr./min), a to nie wpływa zbyt dobrze na hałas. Szczególnie daje on o sobie znać już w okolicy 120 km/h. Motor pochwalić trzeba za ekonomikę. Jazda za miastem to zużycie około 6 l na każde 100 km, w mieście jest to więcej o 2-3 l. Przeciętnie wypada skrzynia przekładniowa. Poprawnie zestopniowana zbiera czasem trochę krytycznych uwag za mało miękkości w przełączaniu biegów. Nissana raczej nie należy polecać ścigantom traktującym każdy zakręt jak kolejne wyzwanie. Ciekawa, dość skomplikowana technicznie tylna sztywna (!) oś zapewnia średni komfort jazdy i takie samo trzymanie boczne. Na tle nowoczesnych konstrukcji tylko przeciętnie wypada skuteczność układu hamulcowego. Nie wszystkie egzemplarze posiadają bardzo przydatne wspomaganie układu kierowniczego, a egzemplarze z tym urządzeniem warte są (według wyceny Eurotaxu) tylko o 300-400 zł więcej.Którędy do warsztatu?Właściciele aut zazwyczaj nie mają z nimi większych problemów. Głównie chodzi o prze-glądy (uwaga na znaczące skrócenie terminów i przebiegu w przypadku trudnych warunków eksploatacji zalecane przez Nissana), bo na naprawy i regulacje Almera rzadko pojawia się w warsztacie. W układzie rozrządu tradycyjnie dla tej japońskiej marki stosowany jest (przez wiele osób traktowany jako przestarzały) łańcuch napędowy. Właściwie są to dwa łańcuchy, jeden napędza od wału korbowego koło pośrednie, drugi przekazuje napęd już bezpośrednio na wałki rozrządu. Zalety rozwiązania? Rozliczne: wyposażony w długie prowadnice i napinacze łańcuch charakteryzuje się niemal zerową awaryjnością i trwałością równą właściwie trwałości całej jednostki napędowej, czyli minimum 300 tys. km. Za to wymiana jest tak skomplikowana, że pochłonąć może niezłą sumkę... Zawory reguluje się co prawda ręcznie, ale silnik sporadycznie wymaga takiej operacji przed ukończeniem pierwszej "stówy" przebiegu. Taki, a nawet jeszcze znacznie wyższy przebieg osiągają elementy zawieszenia z amortyzatorami na czele. Nadwozia młodej Almery nie mają istotnych problemów z korozją. Pojawia się ona bardzo rzadko a dotyczy głównie układu wydechowego i jego oblachowania oraz krawędzi podwozia.Na jakie awarie warto się więc uczulić? Auta z 1998 roku trapione są wadami immobiliserów, które potrafią bardzo skutecznie uniemożliwić odjazd również właścicielowi pojazdu. Nissan wymieniał nawet bezpłatnie sterowniki złej serii. Pozostałe awarie mają właściwie charakter drobiazgów, bo jak nazwać klekotanie uchylonych szyb bocznych? Przy kupnie nie należy się też od razu przejmować zużytym ogumieniem - w Almerze może ono wytrzymywać zaledwie 30 tys. km. Duża podaż nieoryginalnych części zamiennych każe jednak zachować ostrożność - niektóre elementy kupione w autoryzowanej stacji mogą być... tańsze, a gwarantowane są przez Nissana. Niestety w odniesieniu do pierwszej generacji Almery nie można już liczyć na gwarancję producenta. Pociesza fakt, że właściciele chociaż przez pierwszych 100 tys. km nie oszczędzali zazwyczaj na obsłudze i naprawach auta.
Skromnisia
Samochody japońskie słyną z niskiej awaryjności i wysokiej funkcjonalności. Choć nie wyglądają zbyt ciekawie i mają szare wnętrza, nie maleje rzesza zwolenników aut z Kraju Kwitnącej Wiśni.
Auto Świat
Skromnisia