Logo
UżywaneWyrazy wdzięczności

Wyrazy wdzięczności

Autor Andrzej Jedynak
Andrzej Jedynak

Początek produkcji Polskiego Fiata 126p przypada na lata 70. To okres największego zachwytu nad tym autem.

Wyrazy wdzięczności
Zobacz galerię (3)
Auto Świat
Wyrazy wdzięczności

W miarę łatwo można je było kupić (nawet osobie "prywatnej", ale 20 średnich pensji dziś wystarczy na dużo lepsze auto), uchodziło za nowoczesną konstrukcję (porównywano je głównie z Syreną). Socjalistyczna ideologia mówiła, że ma być dostępne dla każdej, uczciwie pracującej rodziny. W kolejnych dwóch dziesięcioleciach nad zachwytem przeważały już względy praktyczne, czyli atrakcyjna cena zakupu i stosunkowo korzystne spalanie (w czasach kartek to naprawdę istotny atut, choć przydziały były niższe). Co z tego pozostało obecnie? Przede wszystkim cena. Egzemplarz z drugiej połowy lat 80., w niezłym stanie technicznym to wydatek kilkuset złotych. W taryfikatorach wielu firm ubezpieczeniowych pozostały też bardzo atrakcyjne stawki dla aut z silnikami o tak małej pojemności. Właściwie na tym zalety się kończą. Nadwozie Malucha ma niedzisiejszą konstrukcję. Jest oczywiście samonośne, ale umieszczenie zespołu napędowego z tyłu, a bagażnika z przodu skutkuje tym, że pojemność kufra nie pozwala na swobodne planowanie choćby zakupów, a wnętrze (co związane jest również z mikroskopijnymi gabarytami, głównie szerokością) jest po prostu ciasne. Dwie nawet niezbyt rosłe osoby trącają się łokciami. Cinquecento to zupełnie inny świat. Niezbyt korzystnie wypada też poziom bezpieczeństwa i wyposażenie. Malutka strefa zgniotu (z kołem zapasowym) nie spełnia w tej chwili żadnych standardów. Wyposażenie? Można liczyć na elektryczną dmuchawę i rozrusznik "palony z kluczyka". Czasem spotyka się wygodne fotele przednie z integralnymi zagłówkami pochodzące z firmy Inter Groclin. Ze względu na niewysokie prędkości hałas wewnątrz aż tak bardzo nie przeszkadza. Ciasny kokpit, kiepska ergonomia, niski poziom bezpieczeństwa. Model 126p popularność zawdzięcza atrakcyjnej cenie Niezbyt wiele dobrego można powiedzieć też o mechanizmach. Silniczek o mocy 24 KM nie gwarantuje dobrych osiągów aniniskiego zużycia paliwa - w porównaniu z konstrukcjami z lat 90. i osiągami. Najczęściej jest to około 6, nawet 7 l/100 km. W 4-biegowej skrzyni brak synchronizacji utrudnia włączenie "jedynki". Hamulce bębnowe bez wspomagania nie są ani skuteczne, ani łatwe w dozowaniu. Na szczęście niezależne zawieszenie kół, jeśli ostało się w dobrym stanie, w miarę miękko tłumi nierówności (jak na tak mały samochód). O usterkach samochodu można by napisać książkę. To zabrzmi jak żart, ale przedwcześnie nie zużywają się tylko szyby - przednia, tylna i tylne boczne. Te w drzwiach już nie są wolne od wad - linki dość łatwo się uszkadzają, co prowadzi do utrudnień w obsłudze. Największy problem to korozja nadwozia - dotyczy niemal całej karoserii. Z zewnątrz zwracać trzeba uwagę na podszybie, drzwi, błotniki, progi, a nawet dach. Niestety od rdzy nie są wolne również płyta podłogowa (miejsce mocowania resoru!), a nawet elementy zawieszenia (np. wahacze tylne)! Podzespoły mechaniczne wymagają niemal ciągłej opieki - wertując wykaz czynności obsługowych, łatwo dojść do wniosku, że co 10 tys. km trzeba dokładnie przejrzeć niemal cały samochód. Dotyczy to zarówno prostych wymian, jak i smarowania wielu podzespołów. W latach 90. nieco obniżono część wymagań - jak choćby przedłużono czas pomiędzy wymianami oleju do 15 tys. km. Istotną zaletą jest możliwość dokonywania większości drobnych napraw czy regulacji samodzielnie, poradzi sobie z tym średnio doświadczony mechanik amator. Typowe utrapienia silnika to drobne usterki osprzętu - gaźnika, zaworów, aparatu zapłonowego (wersja bez rozdzielacza jest mniej uciążliwa, ale ciągle pozostawał przerywacz). Elementy te wymagają troskliwej opieki. Groźniejsze w skutkach mogą być spadki ciśnienia w układzie smarowania. Czasem wypada zaślepka na wale korbowym (wtedy lampka kontrolna nie gaśnie, a do naprawy wystarczy zdjąć miskę olejową), dość często zdarza się też zużycie łożyskowania wałka rozrządu. Wykonane jest ono bezpośrednio w aluminiowym odlewie kadłuba, a naprawa polega na wstawieniu odpowiedniej tulei. Jednak wymaga to kompletnego demontażu silnika. W naprawach pomoże łatwy dostęp do motoru - klapa przykręcona jest na dwóch śrubach, zaś tylna belka na czterech, do pokonania pozostaje jeszcze śruba zawieszenia silnika i dwie osłony blaszane. Dość często okazuje się, że bardziej opłaca sięzakup nowego elementu niż ciągłe naprawianie starego. Niskie ceny części to atut auta Marzeniem właścicieli wielu egzemplarzy (nawet z początku lat 90.) jest instalacja elektryczna z alternatorem. Gdy występuje prądnica, w okresie jazdy na światłach mijania po prostu brakuje prądu. Również tu dokuczają drobiazgi - a to brak styku w skrzynce bezpieczników, a to na połączeniu tylnej lampy. Reflektory są słabe (matowieją), szybko można poznać też budowę rozrusznika (lubi się odkręcać). Hasło "kij od szczotki" nie jest zmyślone - gdy starter uruchamiany jest linką, w razie zerwania jej to proste narzędzie okazuje się nieocenione. Niska masa pozwala za to samodzielnie uruchomić auto "na pych". Wiele uwagi trzeba poświęcić podwoziu. Hamulce pomimo prostej budowy potrafią być awaryjne. Często spotykanym problemem jest niska skuteczność układu, pomimo odpowietrzenia i prawidłowej pracy pompy. Winne są samoregulatory szczęk. W przypadku zawieszenia dość często demontowanym elementem okazuje się przedni resor, który łatwo się odkształca. Można oddać go do kowala, jednak często skuteczniejszym rozwiązaniem okazuje się zakup nowego. Osobnym tematem są zwrotnice przednie. Polecamy regularne smarowanie, co sprawi, że układ pracuje w miarę lekko, a jednocześnie zostaje zabezpieczony przed zużyciem. Dostępne na rynku zestawy naprawcze mogą okazać się niewystarczające do usunięcia luzu, a nowe zwrotnice są drogie. Ratunku szukać można w specjalistycznych warsztatach. W Maluchu wprowadzano wiele modernizacji. W latach 80. powstała wersja 650E ze zmianami mającymi obniżać spalanie. Bardziej widoczny lifting to wersja FL - z szerokimi zderzakami z tworzywa sztucznego (wcześniej sporadycznie można było spotkać plastikowe, wąskie, zamiast stalowych). Część zmian wprowadzano stopniowo - np. wspomnianą wersję 650E czy alternator. Ciekawostką może być montowany przez pewien czas układ kierowniczy z przekładnią zębatkową. Występuje rzadko i pracuje lżej, ale też charakteryzuje się podatnością na poważne usterki. Takie rozwiązanie, w przeciwieństwie do większości modernizacji, nie jest współzamienne.

Autor Andrzej Jedynak
Andrzej Jedynak
Powiązane tematy: