Ambicją menedżerów koncernu VW jest zepchnięcie Toyoty z pozycji największego producenta aut na świecie. Żeby to osiągnąć, firma od kilku już lat pracuje nad utworzeniem nowej marki, która odpowiadałaby na potrzeby takich rynków, jak Chiny, Indie czy Rosja.

Oferowany przez tę markę podstawowy model miałby kosztować ok. 7500 euro. Żeby uzyskać tak niską cenę sprzedaży i jeszcze na tym zarobić, VW ma zamiar wykorzystać w konstrukcji auta rozwiązania ze swoich starych samochodów. Taki sam model biznesowy z powodzeniem stosuje Dacia. Istotna jest jednak żelazna dyscyplina – przy aktualnych założeniach marża producenta wyniesie ok. 5 proc., czyli jakieś 375 euro.

Klienci mogą zatem zapomnieć o jakichkolwiek rabatach. Pierwszy model budżetowej marki Volkswagena w sprzedaży miałby się pojawić w 2017 r. w dwóch wariantach nadwoziowych: jako kompaktowy sedan i liftback.

W 2018 lub 2019 r. oferta powinna się poszerzyć o crossovera bazującego na tych samych podzespołach. Napęd na 4 koła nie jest jednak przewidziany, mimo że VW dysponuje odpowiednią techniką. Pod maskę wszystkich odmian trafi wyłącznie 1,4-litrowy wolnossący silnik benzynowy o mocy 105 KM.

Napęd seryjnie ma być przenoszony na koła za pomocą 5-biegowej skrzyni manualnej, w opcji pojawi się także 4-stopniowy „automat”.

W obu przypadkach standardem będzie układ start-stop. Pozostałe podzespoły mają pochodzić z magazynów części do Volkswagenów poprzednich generacji. Na przykład przednia oś to konstrukcja stosowana w Golfie VI, natomiast tylna zostanie przejęta z produkowanego od 2009 r. Polo V. Jednym z chińskich konkurentów budżetowego VW jest Qoros – marka zarządzana m.in. przez byłych menedżerów z Wolfsburga i Rüsselsheim.

Obecnie paleta Qorosa obejmuje już kilka modeli, wszystkie z nich mają całkiem bogate wyposażenie seryjne. Także inne chińskie marki (Great Wall, BYD) nie skąpią dodatków. Oznacza to, że również tani produkt VW w standardzie będzie musiał mieć co najmniej 4 poduszki powietrzne, ABS, klimatyzację, wspomaganie kierownicy czy centralny zamek. Elektrycznie sterowane szyby, czujniki parkowania i układ stabilizacji toru jazdy ESP będą dostępne za niewielką dopłatą.

W planach jest nawet zaoferowanie klientom nowoczesnego systemu multimedialnego. Nie wiadomo jednak jeszcze, czy będzie to ekran zintegrowany z deską rozdzielczą, czy doczepiany, jak w VW up!-ie. Choć pod blachą auta tkwi technika VW, firma unika jak ognia nazywania go w ten sposób. Mogłoby to zaszkodzić rdzennej marce koncernu, która chce być postrzegana jako bardziej ekskluzywny produkt. Aktualnie trwają poszukiwania odpowiedniej nazwy dla „taniego VW”.

Marketingowcy analizują przy tym przede wszystkim potrzeby chińskich nabywców – tam bowiem tani Volkswagen trafi do sprzedaży w pierwszej kolejności, tam też ma być produkowany. Następny w kolejności miałby być rynek indyjski.

Koncern z Wolfsburga próbował już kiedyś podbić go przez alians z Suzuki. Ostatecznie jednak nie doszło do współpracy. W dalszej kolejności sens miałaby także ekspansja nowej marki VW na rynek rosyjski (o ile ustabilizuje się tamtejsza sytuacja gospodarcza). Niemiecka firma wyklucza jednak sprzedaż samochodu na rynkach Europy Środkowej i Zachodniej – wszystko z obawy o Skodę!

Tani Volkswagen - Nasza opinia

Na niektórych rynkach VW sprzedaje już budżetowe modele (np. w Brazylii; z kolei w Meksyku długo produkował i oferował Garbusa). Do swej chińskiej marki przygotowuje się jednak solidnie. Stawka jest wysoka – rocznie miałoby powstawać 500 tys. tanich VW!