• Każdy ma prawo zorganizować prywatny parking na swoim terenie i może żądać pieniędzy za korzystanie z niego
  • Płatny parking musi być wyraźnie oznakowany, aby nikt nie miał wątpliwości, jakie zasady na nim obowiązują
  • Właściciel płatnego parkingu nie może blokować kół ani samodzielnie egzekwować opłat – w razie sporu z „klientem” musi skorzystać z drogi sądowej
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Opłata karna to 100 zł, ale po tygodniu rośnie do 300 zł – i taki rachunek przychodzi do domu wraz z „protokołem” przypominającym pismo urzędowe, albo jest zostawiany za wycieraczką. Właściciel auta dowiaduje się gdzie, w jakim dniu i o której godzinie skorzystał z płatnego parkowania, a ponieważ nie uiścił wskazanej w regulaminie opłaty za postój, to ma do zapłaty karę umowną w wysokości 300 zł.

Też dostałem podobne pisemko (na niższą kwotę) dotyczące parkingu pod sklepem Biedronka. Wierzę, że mój samochód był we wskazanym w wezwaniu miejscu i o podanej w wezwaniu porze, jednak to nie ja byłem tego dnia kierowcą mojego samochodu. Na szczęście mój samochód nie został upoważniony przeze mnie do zawierania umów cywilnoprawnych, a zatem ani ja, ani moje auto nie jesteśmy właściwymi adresatami roszczenia. Po tych przemyśleniach pisemko wyrzuciłem do kosza. Owszem, mógłbym odpisać i poinformować firmę zarządzającą parkingiem, komu w danym dniu pożyczyłem samochód, ale nie muszę. Sądowego nakazu zapłaty nie dostałem (oczywiście może przyjść w każdej chwili), ale minął już pewnie rok – i nic. Z ciekawości, przejeżdżając wkrótce potem niedaleko płatnego parkingu pod Biedronką, spojrzałem na jego organizację: status parkingu dyskusyjnie oznakowany, parkometr i tablica informacyjna umieszczone w taki sposób, że z łatwością można je przeoczyć. A zatem... wprost nie mogę doczekać się pisma z sądu, choć pewnie się nie doczekam.

Prywatny płatny parking - do czego ma prawo właściciel placu?

Każdy ma prawo założyć prywatny parking. W miastach częstym powodem zamiany parkingu bezpłatnego w płatny jest potrzeba pozbycia się samochodów, które nie należą do klientów sklepu czy lokalu usługowego, a przez większą część dnia blokują miejsce, utrudniając prawdziwym klientom skorzystanie z usług właściciela terenu. Stawki w takich razach bywają zaporowe – np. pierwsze 15, 60 albo 90 minut parkowania jest darmowe, a każda kolejna godzina kosztuje 50 zł. I to jest w porządku, pod warunkiem jednak, że oznakowanie parkingu jako płatnego oraz cennik umieszczone są w dobrze widocznym miejscu przy każdym wjeździe. Czasem opłata za godzinę parkowania jest skromna, ale kara umowna za nieuiszczenie jej wysoka, a model biznesowy polega waśnie na tym, że ktoś nie zapłaci 2 czy 5 zł. Optymalna, najbardziej oczywista sytuacja jest taka, że wjazd na parking jest blokowany szlabanem, który można otworzyć, pobierając bilet. Oczywiście szlaban nie jest obowiązkowy, ale wyraźna i czytelna informacja – już tak.

Prywatny płatny parking - gdy zarządca zaczyna cwaniakować

Bywa, że właściciel terenu nie jest w stanie sam pilnować parkingu, który zamknął przed osobami innymi niż jego klienci – i wtedy może skorzystać z usług jednej z wielu firm zajmujących się obsługą takiego miejsca. Firma pilnuje parkomatu, sama sprzedaje bilety albo wystawia kary tym, co korzystają z parkingu bez zapłaty, choć nie są klientami sklepu czy fryzjera.

Nierzadko okazuje się jednak, że kierowcy stają się celem oszustów – bo tak to należy nazywać – gdy nie chodzi o to, aby z parkingu przegonić przypadkowe osoby, lecz wręcz przeciwnie: o to, aby jak najwięcej kierowców skorzystało z parkingu, nie mając świadomości, że to kosztuje. Jak to się robi? Umieszcza się tabliczkę z cennikiem i regulaminem gdzieś z boku, albo nawet przy wjeździe, ale za krzakami albo wysoko i na niewielkiej tabliczce – aby jak najwięcej kierowców nie zauważyło. Bywa, że na placu stale urzęduje dwóch ludzi, ale nie są od tego, aby informować klientów o opłatach, ale by wypisywać wezwania do zapłaty, jak tylko kierowcy oddalą się od auta, albo po upływie np. regulaminowych 15 minut.

Prywatny płatny parking - jak dochodzą swoich należności?

Uwaga: prywatny przedsiębiorca nie może nałożyć na nas ani opłaty administracyjnej, ani mandatu, nie ma prawa także zakładać blokad na kół – za coś takiego to kierowca może go pozwać. Prywatny właściciel (zarządca) parkingu ma natomiast prawo i możliwość ustalić dane właściciela pojazdu, może też wysłać mu wezwanie do zapłaty. Miejmy jednak świadomość, że właściciel auta nie musi być tym, kto korzystał z parkingu i w takiej sytuacji nie jest właściwym adresatem roszczenia. Właściciel auta nie ma też obowiązku pomagać domagającemu się pieniędzy w ustaleniu, kto jest właściwym adresatem – w każdym razie nie wcześniej, niż zobowiąże go do tego sąd. Inaczej jest w przypadku wykroczeń, np. przekroczenia prędkości – ale wtedy mamy do czynienia z postępowaniem w sprawie o wykroczenie, a nie postępowaniem cywilnym o zapłatę opłaty parkingowej.

Zanim jednak oświadczymy beztrosko „to nie my”, warto zdać sobie sprawę, że niemal na pewno na parkingu działa monitoring, panowie ukryci za krzakami mogą robić zdjęcia nie tylko pojazdom, ale i osobom.

W każdym razie dopiero po tym, jak zignorujemy wezwanie do zapłaty albo odpowiemy odmownie, zarządca albo właściciel parkingu ma prawo skorzystać z drogi sądowej.

Prywatny płatny parking - sprawa przed sądem

Najprostszym i domyślnym w tych sprawach rozwiązaniem jest postępowanie nakazowe: w efekcie pozwany dostaje do domu sądowy nakaz zapłaty. Na tym etapie sąd nie sprawdza, czy żądanie zapłaty jest zasadne, ale wysyła pozwanemu nakaz zapłaty zgodnie z żądaniem powoda (tego, kto żąda pieniędzy). Pozwany może zapłacić (to kończy sprawę) albo napisać sprzeciw. Sprzeciw do nakazu zapłaty nie jest bardzo skomplikowany – chodzi o to, aby pozwany wskazał w określonym terminie, że z nakazem zapłaty się nie zgadza, może skorzystać z załączonego formularza (jeśli został on załączony). Wtedy nakaz zapłaty automatycznie traci moc, a powód może skorzystać z normalnej ścieżki sądowej – ale musi za to zapłacić, a potem dowodzić swoich racji. I tu uwaga: profesjonalne firmy zarządzające parkingami, i te solidne, i te, które wyłudzają pieniądze, do momentu wystąpienia o wydanie nakazu zapłaty działają automatycznie, wręcz hurtowo. Nie jest to dla nich żaden problem. Niektóre odpuszczają na etapie sprzeciwu od nakazu zapłaty, inne jeszcze wcześniej (gdy zignorujemy wezwanie), są jednak i takie, które dają spokój dopiero po przegranej w normalnym trybie – ale dotyczy to raczej tych, co mają rację.

Prywatny płatny parking - co na to UOKiK?

Na przełomie 2019 i 2020 r. „obrodziły” płatne parkingi, m.in pod sklepami Aldi i Biedronka – i od razu pojawiły się problemy kierowców, którzy wjechali na parking jak zwykle, nie zauważyli stojącego na środku placu albo gdzieś z boku parkometru i po powrocie z zakupów zobaczyli wezwanie za wycieraczką. Do samego UOKiK-u trafiło wiele skarg, zresztą zacytujmy fragment pisma prezesa UOKiK:

Dziś przynajmniej niektóre płatne parkingi pod w/w sklepami są na powrót bezpłatne, ale pozostało wiele innych prywatnych parkingów, których zarządcy postępują z kierowcami w sposób nieuczciwy.

Prywatny płatny parking - informacja i cennik są obowiązkowe!

Z ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów wynika wprost, że oferowanie usług „z zaskoczenia” – niech przykładem będzie płatny parking, który nie jest wyraźnie oznakowany jako płatny – jest zakazane. Niewyraźne oznakowanie parkingu jako płatnego, a w szczególności nieumieszczenie w widocznym miejscu (przy wjeździe) cennika to argument, który nie tylko sprawdza się w sądzie, ale też może być podstawą do złożenia skargi do UOKiK-u.

Również zawyżona kwota do zapłaty może być argumentem przeciwko przedsiębiorcy – jeśli jest rażąco wyższa od rynkowej. Ale tu już wchodzimy na śliski grunt, bo przedsiębiorca ma prawo ustalać stawki za swoje usługi, a korzysta tylko ten, kto chce.

Z drugiej strony właściciel parkingu, który jest oznakowany prawidłowo, teoretycznie może złożyć zawiadomienie o popełnieniu przez kierowcę, który nie zapłacił, wykroczenia – ale musi udowodnić, że kierowca świadomie, z premedytacją „wyłudził” usługę z wcześniej podjętym zamiarem, że skorzysta i nie zapłaci.

Reasumując...

Jeśli wiedziałeś, że korzystasz z płatnego parkingu i nie zapłaciłeś, to teraz płać karę umowną albo bierz pod uwagę, że będą cię ciągać po sądach – i mogą odnieść sukces. Jeśli widzisz, że ktoś próbuje się naciągnąć (i oprócz ciebie wielu innych), to wyrzuć wezwanie do kosza. Ale w tym drugim przypadku nie zapomnij napisać sprzeciwu od sądowego nakazu zapłaty, jeśli przyjdzie, bo inaczej zapłacisz.