Tym razem zawodnicy mieli do pokonania aż 501 kilometrów po kopnych piaskach wokół miejscowości Qasr Al. Sarab. W takich warunkach Kuba Przygoński przyjął strategię kontrolowania swoich rywali ze ścisłej czołówki. Przez większą część etapu utrzymywał się w grupie z Rodriguesem i Comą. Strategia okazała się skuteczna i pomimo, że Polak został sklasyfikowany na szóstej pozycji w rankingu dnia, udało mu się pokonać obu swych rywali i zmniejszyć do nich starty w klasyfikacji generalnej rajdu.

- Kolejny ciężki etap, panowały bardzo wysokie temperatury, a trasa pokryta była miałkim piaskiem. W tych warunkach motocykl cały czas nurkował w piachu. Ciężko było jechać nawet po prostej i musiałem uważać by się nie wywrócić. Dałem z siebie wszystko i starałem się jechać najszybciej jak potrafię. Ścigaliśmy się jednak w grupie z Comą i Rodriguesem i otwieraliśmy trasę. Pozostali nas gonili, więc musiałem trzymać tempo porównywalne do rywali. Możliwe, że jutro będę atakował na drugą pozycję. Nie będzie to łatwe. Wynik na pewno będzie jednak satysfakcjonujący, w szczególności biorąc pod uwagę obsadę tego rajdu. Dzięki bardzo dobremu serwisowi ORLEN Team, który przygotowuje Wojtek Szczepański, nie mam żadnych problemów z moją czterysta pięćdziesiątką i myślę już o osiągnięciu mety zawodów – komentował Kuba Przygoński.

Po wczorajszym etapie z powodu kontuzji ręki z rajdu wycofał się James West, dotychczas zajmujący czwarte miejsce w zawodach. Tym samym Jacek Czachor (13. na etapie) i Marek Dąbrowski (12.) po czwartym etapie awansują odpowiednio na ósme i dziewiąte miejsce. Marek Dąbrowski zachowuje cały czas pozycję lidera w klasyfikacji motocykli powyżej 450 cc, ma 16’42 przewagi nad kolejnym zawodnikiem i pewnie zmierza po zwycięstwo.

- Dzisiejsza trasa była wyjątkowo ciężka, ale bardzo dobrze mi się po niej jechało. Zaraz za startem dogoniłem swojego najbliższego przeciwnika. Później miał chyba jakieś problemy. Przegonił mnie Gyenes, kolejny rywal w klasie Open, ale kontrolowałem do niego dystans i przegrałem z nim minimalnie na odcinku specjalnym. Nadal mam bezpieczną przewagę. Jutro muszę się skoncentrować maksymalnie na nawigacji i swoim tempem dojechać do mety – powiedział Marek Dąbrowski.

Kapitan ORLEN Team, Jacek Czachor na etapie miał drobne problemy z ładowaniem akumulatora. Awarię udało się jednak usunąć i mocno przyspieszył w drugiej części odcinka. Na metę wpadł praktycznie równolegle z Markiem Dąbrowskim.

- Od samego początku etapu miałem problemy z ładowaniem akumulatora. Już na dojazdówce wymieniałem baterię. Przyjechałem na punkt tankowania i motocykl ponownie nie odpalił, znów wymieniliśmy akumulator. Straciłem ponad trzy minuty na tej operacji. Okazało się, że poluzował się jeden kabel i były problemy z masą. Dalej pojechałem bardzo dobrze, przez chwilę jechałem z Markiem i w zasadzie równo wjechaliśmy na metę – powiedział Jacek Czachor.