Trzeba też pamiętać, że o ile w starszych samochodach bez rozbudowanej elektroniki, można było codziennie zabierać akumulator do domu, to współczesne układy "bardzo nie lubią" jakiegokolwiek rozłączania baterii i bez ostatecznej potrzeby nie powinniśmy tego robić. Posiadacze kodowanych odbiorników radiowych coś o tym wiedzą, ale problemy tego rodzaju dotyczą coraz większej liczby funkcji pojazdu.

Współczesne akumulatory ołowiowe w zasadzie nie wymagają obsługi, co zresztą zawarte jest w ich nazwie - "bezobsługowe". Nie musimy troszczyć się o wykonywanie procesu formowania, kontroli poziomu elektrolitu i jego gęstości. Były to czynności uciążliwe, wymagające wiedzy, ostrożności i często kończące się dziurami w odzieży wypalonymi przez pryskający nie wiadomo skąd elektrolit. Szkoda czasu, na czytanie starych poradników opisujących, jaką gęstość powinien posiadać elektrolit, jak go mieszać i aplikować, jak dolewać wody destylowanej itp. Tego dzisiaj się już nie robi - to ewentualnie jest domena wyspecjalizowanych warsztatów.

Tu pojawia się kolejny problem - cena. Moje ponad czterdziestoletnie doświadczenie za kółkiem mówi, że to, co jest tanie, zazwyczaj wychodzi bardzo drogo, w postaci nagłych awarii akumulatora po niedługim okresie eksploatacji. Niestety, źle wykonane akumulatory potrafią odmówić posłuszeństwa bez żadnych niepokojących objawów. Rozciąłem kilka takich ze zwykłej ciekawości i okazywało się, że pękały mostki pomiędzy celami, albo obrywały się płyty. Katalog uszkodzeń jest zapewne dłuższy, ale tych doświadczyłem osobiście. Trzeba też wiedzieć, że konstrukcja i skład samych płyt akumulatora ołowiowego też ulegały przez lata modyfikacjom, przez co poprawiono ich pojemność elektryczną, zwiększono trwałość, wytrzymałość mechaniczną, czy np. przystosowano do pracy w systemach Start/Stop itd.

W zasadzie wszystkie opisane prawidła dotyczą także jednośladów, chociaż dla nich przygotowane są też nieco inne baterie, posiadające np. żelowy elektrolit i obudowy zapobiegające wyciekom w wypadku wywrotki. Posiadają one też mniejszą pojemność z racji mniejszego obciążenia instalacji.

Akumulatory w pojazdach eksploatowanych codziennie lub bardzo często, nie wymagają szczególnego nadzoru, poza dbaniem o czystość zacisków, jednak te, które jak zabytkowe czy motocykle stojące przez kilka miesięcy w garażach, wymagają działań z naszej strony. Przyczyną jest tak zwany prąd samowyładowania akumulatora i/lub prąd spoczynkowy układów elektronicznych. Nowoczesne baterie bezobsługowe mają prąd samorozładowania stosunkowo niski i nie jest konieczne ich podładowywanie co miesiąc, jak to się kiedyś robiło, ale zapomnienie o nich przez 2-3 miesiące może skończyć się zasiarczeniem płyt i nieodwracalną utratą pojemności.

Aby nie zaprzątać sobie głowy akumulatorami stojących miesiącami pojazdów, polecam uwadze ładowarki buforowe - malutkie urządzenia pobierające z sieci mikroskopijną moc i utrzymujące baterie w stanie 100-proc. naładowania. Podłączamy je jesienią i odłączamy wiosną. Z nieznanych mi powodów takie urządzenia, kilkakrotnie opisywane w "Automobiliście", bardzo rzadko widuję nawet w zasobnych kolekcjach. Osobiście ich używam i dzięki nim jeden z moich akumulatorów wytrzymał aż 8 lat! Kiedyś uważano, że trwałość baterii ołowiowej wynosi przeciętnie 3 lata. Dziś prawidłowo eksploatowane akumulatory dobrej marki wytrzymują znacznie dłużej.