Gdyby wymieniać zakup kolejnych samochodów, które ma w planach statystyczna rodzina, ten samochód nie znalazłby się nawet w pierwszej piątce. Audi S3 Cabriolet najpewniej w ogóle nie trafiłoby na taką listę. Nie jest to pojazd, który grzeszy komfortem długich podróży i funkcjonalnością. W bagażniku z całą zawartością zmieszczą się tutaj... dwie damskie torebki. Niezadaszone S3 ma przede wszystkim dobrze wyglądać i świetnie jeździć.
Poruszając się po drogach w okolicach Monachium, widok aut pozbawionych dachu jest nieco bardziej pospolity niż w Polsce, ale nawet na niemieckiej ziemi, Audi S3 potrafiło sprawić, że przechodnie i kierowcy wykręcali swoje szyje, by obejrzeć się za tym pojazdem. Nic dziwnego, producent zastosował rzucającą się w oczy żółtą kolorystykę nadwozia, a także zadziorny wygląd przedniej części auta z kanciastym kształtem reflektorów, dużymi wlotami powietrza oraz sześciokątną paszczą grilla. W tylnej części S3 Cabrio dumnie sterczą cztery końcówki układu wydechowego. Model postawiono na aluminiowych obręczach o wielkości 18-cali, a spomiędzy ramion felg wyłaniają się czerwone zaciski hamulcowe.
Wśród stojących jedna obok drugiej uaktualnionych "Trojek", które Audi udostępniło dziennikarzom, S3 Cabriolet kusił najbardziej. Kusił tym bardziej że modelu nie zobaczymy w polskich salonach sprzedaży. Dzień był pochmurny, ale gdy wsiedliśmy do pozbawionego dachu pojazdu, słońce wyłoniło się jak na zawołanie. W przypadku nieco gorszej pogody wystarczy wcisnąć przycisk na konsoli środkowej i z tylnej części pojazdu wyłoni się materiałowe zadaszenie, ale na szczęście nie musieliśmy z niego korzystać.
Gdy już zaspokoiliśmy wzrok czas zadowolić także pozostałe zmysły. Samochód potrafił dopieścić również nasze uszy, generując niski zwierzęcy pomruk przy każdym przyciśnięciu pedału gazu. Pod maską S3-jki drzemie jednostka benzynowa TFSI o pojemności 2 litrów, którą powiązano z 7-biegowym automatem S-Tronic.
Przy okazji face liftingu modelu oprócz wyglądu pojazdu, producent zdecydował się również na podkręcenie parametrów silnika. Pojazd generuje teraz więcej o 10 KM mocy oraz 20 Nm momentu obrotowego. W rezultacie S3 może pochwalić się mocą 310 KM produkowanych w zakresie 5500–6500 obr./min oraz 400 Nm momentu obrotowego w zakresie 2000 - 5400 obr./min. Aby zobaczyć na liczniku wartość 100 km/h, S3 Cabriolet potrzebuje 5,1 sekundy.
Model idealnie czuł się w nieograniczonym prędkością środowisku niemieckiej autostrady, z łatwością rozpędzając się do 190 km/h. Maksymalne możliwości zostały elektronicznie ograniczone do 250 km/h. Wiedząc, że pod maską drzemie tak potężny zasób koni mechanicznych uporczywe ułamki sekund turbo dziury, ciągnęły się tutaj w nieskończoność, ale gdy już odczekaliśmy swoje, samochód odpłacił nam się z nawiązką. S3 z łatwością sprawiło, że całą siłą przylgniemy plecami do naszego fotela.
Średni apetyt na paliwo S3 Cabrio, który jest deklarowany przez producenta, wynosi 6,7 l/100 km. Podczas testowej jazdy udało się uzyskać wynik 10 l/100 km. Zastosowane w modelu sportowe zawieszenie doskonale trzymało samochód w ryzach podczas pokonywania pozamiejskich zakrętów, które raz po raz wyłaniały się po opuszczeniu autostrady.
We wnętrzu S3 Cabriolet zastosowano przyjemną w dotyku skórzaną tapicerkę w barwie czarnej i szarej. Szara jest również nić wykorzystana do przeszycia wykończeń.
Audi zadbało o sportowy klimat wnętrza. Wrażenie to potęguje spłaszczony spód kierownicy, wygodne fotele z trzymaniem bocznym, a także znaczek S na oparciach siedzeń. Dane dotyczące jazdy są wyświetlane na 12,3 calowym ekranie.
Producent zapewnił tutaj swoje najnowsze rozwiązania w tym virtual cockpit. Wśród pomocników kierowcy znalazły się m.in. system rozpoznawania znaków, system utrzymania pasa ruchu, asystent jazdy w korku, a także system wykrywania pieszych i asystent parkowania.
Pomysł na zakup Audi S3 Cabriolet to kwestia fanaberii klienta, który pragnie doświadczyć błogiej rozkoszy jazdy z opuszczonym dachem. W polskich realiach ta przyjemność niestety ogranicza się mniej więcej do trzech miesięcy w roku. Samochód w Polsce jest jak zakazany owoc, gdyż producent nie zdecydował się wprowadzić pojazdu na nasz rynek, a szkoda, bo jazda tym samochodem potrafi dostarczyć niezapomnianych wrażeń.